Gdy poroniła, prokuratorka kazała przeszukać jej szambo. Oto nowe fakty w sprawie
Była w 18. tygodniu ciąży, kiedy poroniła. W sprawę zaangażowały się władze, które postanowiły przeszukać szambo w domu kobiety, by upewnić się, że nie dokonała aborcji. Jakie jest stanowisko prokuratury?
41-letnia kobieta z Warszawy zgłosiła się do "Wysokich Obcasów", by opowiedzieć, co ją spotkało. Według jej relacji, gdy poroniła, policja za wszelką cenę starała się dowiedzieć, czy nie dokonała aborcji. Czy rzeczywiście wszystkie przeprowadzone czynności były konieczne? "Fakt" uzyskał komentarz od prokuratury, która zajmowała się sprawą.
Prokuratura komentuje sprawę pani Oli
Historię pani Oli (imię zmienione na prośbę bohaterki) opisano pod koniec lipca na łamach "Wysokich Obcasów". 41-latka była zaskoczona czynnościami, na które zdecydowały się - powiadomione najprawdopodobniej przez dyspozytorkę pogotowia - władze.
Policjanci, którzy dokonywali przeszukania rzeczy kobiety, powoływali się na decyzję warszawskiej prokurator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Fakt" skontaktował się z Prokuraturą Okręgową Warszawa-Praga z prośbą o komentarz w tej sprawie. Okazuje się, że rzeczywiście prowadzono działania.
"Funkcjonariusze policji przyjechali do szpitala po otrzymaniu informacji, że trafiła do niego kobieta po porodzie dziecka, którego los jest nieznany. Prawo nakazuje w takiej sytuacji przeprowadzenie czynności, które mają na celu ustalenie wszystkich okoliczności sprawy. Wszystkie czynności z udziałem kobiety zostały przeprowadzone za jej zgodą i zgodą lekarza, na co wskazują dokumenty z akt sprawy" - argumentowała prokuratura.
Historia pani Oli wstrząsnęła Polską
Pani Ola marzyła o drugim dziecku. Kilka razy poroniła, dlatego wiedziała, że nie będzie to proste. W 2022 roku jednak ponownie zaszła w ciążę. W 18. tygodniu źle się poczuła, dlatego niezwłocznie udała się do lekarza, który przepisał jej leki na podtrzymanie ciąży.
Kiedy wydawało się, że wszystko jest już w porządku, nagle poroniła. Była wówczas w domu ze swoim kilkuletnim synkiem. Wszystko wydarzyło się w jej łazience. Postanowiła wezwać pogotowie oraz męża.
Gdy trafiła do szpitala, na miejscu szybko zjawiła się także policja. Funkcjonariusze udali się również do jej domu, by zabezpieczyć dowody w sprawie. Okazuje się, że podejrzewano nawet dzieciobójstwo.
Przeszukano szambo w domu kobiety. Jak sama podkreśliła, zmuszono ją także do oddania krwi do badań. Dopiero po pół roku od tych wydarzeń i przeanalizowaniu materiału dowodowego prokuratora zdecydowała się umorzyć sprawę pani Oli.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.