Gdzie znaleźć "prawdziwego" faceta? Róża, Alicja i Dominika miały swoje sposoby
Czy współcześnie można znaleźć gdzieś mężczyznę w starym stylu? Takiego, który będzie głową rodziny, który potrafi być odpowiedzialny, mieć własne zdanie? Właśnie takich partnerów szukały Róża, Alicja i Dominika. Udało im się ich znaleźć.
09.11.2019 | aktual.: 09.11.2019 20:02
Słynny profesor Philip Zimbardo z Uniwersytetu Stanforda oraz Palo Alto University, współautor wydanej w 2015 r. nakładem PWN-u książki pt. "Gdzie ci mężczyźni?", załamuje ręce nad stanem męskości na świecie. Jego zdaniem jest ona w głębokim kryzysie, co objawia się poszerzającą się gwałtownie rzeszą młodych mężczyzn, którzy rezygnują z edukacji, do czterdziestki mieszkają z rodzicami, nie radzą sobie na rynku pracy, nie dbają o zdrowie, a przede wszystkim nie umieją zbudować trwałych i szczęśliwych związków z kobietami. Wielu z nich popada w uzależnienia, ponieważ nie odnajdują się ze swoją nową rolą w świecie i nie radzą sobie z emocjami.
Zobacz także
Pod słowami profesora Zimbardo podpisują się rzesze kobiet. Z każdej strony padają pytania o to, gdzie są faceci, którzy puszczają kobietę pierwszą w drzwiach, zawsze płacą rachunki, zarabiają na wspólne życie, zapewniając rodzinie poczucie bezpieczeństwa i szczęśliwości.
– To chyba oczywiste, że tego typu cechy są charakterystyczne dla facetów, których można określić mianem tradycjonalistów – uważa 25-letnia Róża, która swojego świeżo poślubionego męża poznała, podobnie jak jej mama, w Klubie Inteligencji Katolickiej.
– To właśnie dzięki środowisku, do którego należą moi rodzice, a tym samym ja, trafiłam na chłopaka, który wyznaje podobny do nas światopogląd. Psychologowie mówią, że kobiety szukają na mężów mężczyzn podobnych do swoich ojców i ja jestem stuprocentowym potwierdzeniem tej tezy – dodaje Róża ze śmiechem. I opowiada o swojej rodzinie.
Jej mama zajmuje się artystycznym wyplataniem kilimów, a tata jest nauczycielem akademickim. Dzięki zaradności ojca matka Róży nigdy nie musiała pracować. Mogła się poświęcić opiece nad piątką dzieci i zająć rozwojem osobistym. – U nas oczywiste było, że to tata jest głową rodziny, ale przecież nie ma w tym nic złego, bo mama jest szyją – opowiada 25-latka. – Mimo że rodzice ważne decyzje podejmowali razem, to jednak ostateczny głos należał zawsze do taty. Mama mówiła ze śmiechem, że się na to godzi, bo jak decyzja okaże się zła, to będzie taty wina – wspomina.
32-letnia Alicja narzeczonego poznała na portalu dla osób wierzących. – To dla mnie ważne, żeby mój przyszły mąż chciał wziąć ślub kościelny, chciał wychowywać dzieci w wierze katolickiej i chciał chodzić do kościoła. Nie ma być żadnym dewotem ani fanatykiem religijnym, ale cenię sobie tradycyjne wartości i takich szukam w mężczyźnie – mówi Alicja.
Jakie to mają być wartości? – Chodzi o to, że facet musi być honorowy, odpowiedzialny, słowny – tłumaczy 32-latka. – Taki, który wzbudza szacunek i lekki respekt, z którym liczą się dzieci i inni ludzie. I nie chodzi mi tu o żadną dominację i miejsce kobiety w kuchni, co wiele koleżanek mi zarzuca. Tylko o dzielenie się obowiązkami tak, jak nam jest wygodnie. Ja lubię brać na siebie te, które są tradycyjnie przypisywane kobiecie – wyjaśnia.
29-letnia Dominika swojego męża – Krzyśka – poznała w harcerstwie. Śmieje się, że oboje zasiedzieli się w hufcach znacznie dłużej, niż to się dzieje zazwyczaj. – Dzięki temu się poznaliśmy. Pojechaliśmy na wspólny obóz harcerski, gdzie pracowaliśmy jako wychowawcy, czyli drużynowi. Szybko okazało się, że podobnie myślimy o życiu. Krzysiek wydał mi się męski w takim tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Ale niech to nikogo nie zmyli. Jesteśmy nowoczesnym małżeństwem, oboje pracujemy, oboje zajmujemy się wychowywaniem dzieci, ale to Krzysiek jest u nas w domu głową rodziny – opowiada Dominika.
– I ten układ bardzo mi odpowiada. Może dlatego, że pochodzę z domu, gdzie moja samotna mama musiała wychowywać mnie i moje trzy siostry. Byłam najstarsza i odgrywałam rolę drugiego, a często pierwszego rodzica dla mojego rodzeństwa. Teraz, dzięki Krzyśkowi, mogę od tego odpocząć. Wszystkie koleżanki mi zazdroszczą faceta, który nosi spodnie – śmieje się 29-latka. – I każda żałuje, że jak była w podstawówce to nabijała się z harcerzy – przekonuje.
Zdaniem psycholożki Joanny Popławskiej podejmowanie decyzji o związaniu się z kimś na stałe powinno się opierać na solidnych fundamentach. – Jednym z nich jest podobny system wartości – przekonuje. – Jak to potocznie się mówi, nie chodzi o to, żeby ludzie patrzyli na siebie, ale żeby spoglądali w jednym kierunku. I coś w tym jest, bo wspólna wizja świata, podobne poglądy na wychowanie dzieci, zbieżne wyobrażenie o roli np. religii we wspólnym życiu, to kwestie bardzo istotne – dodaje.
– Wiele kobiet, również moich pacjentek, narzeka na mężczyzn, mówiąc, że nie są tacy jak kiedyś, odpowiedzialni, męscy, twardzi. I z jednej strony oczekuje się od mężczyzn, że będą właśnie jak skała, a z drugiej, że będą otwarci emocjonalnie, współczujący, empatyczni, wrażliwi. A tak się nie da – tłumaczy ekspertka.
Popławska twierdzi, że dziś za "mało męskich" uważa się tych mężczyzn, którzy nie chcą realizować w swoim życiu modelu narzuconego im przez tradycyjną, patriarchalną kulturę. I właśnie w tym sensie zgadza się z prof. Zimbardo.
– Męskość, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, jest w kryzysie, bo takich mężczyzn jest coraz mniej. Warto jednak pamiętać, że wiążąc się z kimś, kto jest wyznawcą właśnie tradycyjnego systemu wartości i tradycyjnych ról, możemy nieco się rozczarować: wydaje się bardzo trudnym w jednej osobie znaleźć bohaterskiego rycerza, który weźmie odpowiedzialność za nas i za całą rodzinę, a przy tym będzie emocjonalnie rozwiniętym feministą, współczującym i czułym – podsumowuje psycholożka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl