Badania mówią, że 80 proc. Polek jest niezadowolonych ze swego ciała, a osiem na dziesięć chciałoby w sobie coś poprawić. Niewiele pań powtórzy za Marią Peszek: „Kocham moje ciało, choć mam go niemało”.
Badania mówią, że 80 proc. Polek jest niezadowolonych ze swego ciała, a osiem na dziesięć chciałoby w sobie coś poprawić. Niewiele pań powtórzy za Marią Peszek: „Kocham moje ciało, choć mam go niemało”. Także polskie gwiazdy mają czasem problem z akceptacją swej fizyczności. Co działa na nie dyscyplinująco, a co mobilizująco? I jak cieszą się z własnej kobiecości?
Danuta Stenka
Danuta Stenka przyznaje, że z upływem czasu lubi siebie coraz bardziej. Aktorka w wywiadzie dla „Elle”’ mówi, że swoje ciało traktuje z pobłażliwością i wyrozumiałością, jak starego psa, który wzrusza, mimo że zaczyna być stary i brzydki.
„Lubię takie momenty, kiedy rejestruję nową usterkę, a na mojej twarzy pojawia się dobrotliwy uśmiech. Stoję przed lustrem i mówię - No, Stenka, posunęliśmy się znowu, kierunek "babcia" osiągany skutecznie”. Ma jednak do siebie dystans, a takie „komplementy”, jak mówi aktorka, wygłasza z duża dozą miłości i pobłażliwości dla samej siebie.
(alp/sg)
POLECAMY:
Magda Schejbal
Magda Schejbal była etatową chłopczycą polskiego kina. W szufladkę wtrąciły ją role dynamicznych, żywiołowych nastolatek. W jednym z wywiadów Magda przyznała, że wiele zmienił i dał jej serial „Szpilki na Giewoncie”, na planie którego brylowała w kilkunastocentymetrowych obcasach.
„Nie tylko szpilki to była dla mnie odmiana. Także fryzury, spódnice ołówkowe, garsonki…” Magda wspomina, że przez lata na planie „Kryminalnych" trochę zagubiła swoją kobiecość. „Inaczej się nie da, kiedy biegasz z facetami w bojówkach, klnąc jak szewc, strzelając. Byłam już zmęczona tym nabuzowaniem, parciem do przodu. Kobiecość to subtelność, delikatność. Myślę, że chyba w końcu ją w sobie znalazłam.”
POLECAMY:
Sonia Bohosiewicz
Sonia Bohosiewicz uważa, że ma bardzo zdystansowany stosunek do własnego ciała i podkreśla, że w dzisiejszym świecie kładziemy zbyt duży nacisk sylwetkę i wygląd zewnętrzny. Aktorka podkreśla, że pokochała swoje ciało, gdy zrozumiała, że należy o nie dbać. Być dla niego dobrym, bo wtedy ono odpłaca nam się tym samym.
„Ja dbam o moje ciało na tyle, na ile trzeba, żebyśmy żyli w zgodzie. Nie robię mu krzywdy, ale też nadmiernie o nie nie zabiegam” mówi Bohosiewicz, która najbardziej, jak twierdzi, kocha własny mózg, w którym kryje się seksapil.
POLECAMY:
Kinga Rusin
Kinga Rusin nie raz przyznała, że udział w „Tańcu z gwiazdami” sprawił, że pokochała, a właściwie odkryła na nowo swoją kobiecość. Gdy ze Steffano Terrazzino zatańczyła zmysłową rumbę – nikt nie miał wątpliwości, że objawiła się nowa seks bomba w polskim show biznesie. Dzięki „Tańcowi…” zaczęłam inaczej patrzeć na siebie. Zrozumiałam, że przez trzydzieści lat niepotrzebnie miałam kompleksy. Bo coś, co jest wadą, w pewnych sytuacjach może stać się zaletą” tłumaczy Kinga.
POLECAMY:
Miłość i konturówka
Aktorka i piosenkarka Aldona Orman uważa, że każda kobieta jest piękna na swój sposób i każda z nas może wyglądać ładnie, pod warunkiem, że będzie miała ładne wnętrze. Orman jest zdania, że zakochana kobieta pięknieje: miłość dodaje jej oczom blasku, maluje radość i szczęście na jej twarzy.
„Podobnie urodziwi są ludzie, którzy mają w sobie radość, dobroć, ciepło i serdeczne uczucia do świata. Ważne jest też, by polubić swoje drobne niedoskonałości - zbyt szerokie biodra, za mały biust czy zbyt wąskie usta. Biodra można przecież przykryć odpowiednim strojem, biust uwypuklić push-upem, a usta powiększyć konturówką.”
POLECAMY:
Anna Wendzikowska
Anna Wendzikowska w wywiadzie dla „Elle” przyznała, że nie było jej łatwo pokochać swoje ciało. Miała obsesję na punkcie opadających kącików oczu i nadmiernej chudości. Aktorka i dziennikarka podkreśla, że szkołą życia okazał się dla niej wyjazd na studia do Londynu.
„Musiałam dojrzeć, przestać koncentrować się na swoim wyglądzie i zacząć skupiać na tym, kim jestem”. Ania poszła wtedy po pomoc do coacha i zrozumiała, że kompleksy związane z ciałem to problemy zastępcze. „Myślę, że jeśli w życiu coś nam się nie układa, szukamy wad w sobie. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam siebie na ekranie, byłam zaskoczona: ja tak wyglądam?! Zakryłam oczy, nie podobało mi się. Ale unikanie to nie jest metoda, trzeba stanąć z sobą twarzą w twarz.”
POLECAMY:
Ewa Kasprzyk
W wywiadzie dla „Elle” Ewa Kasprzyk stwierdziła, że aby zaakceptować siebie i swoje ciało, trzeba lat. „Długo zmagałam się z sobą, aż wreszcie w którymś momencie to zrozumiałam i dojrzałam. Można chcieć na siłę wszystko w sobie zmienić za pomocą medycyny estetycznej: nos, podbródek, oczy. Tylko po co?”
Kasprzyk przyznała, że przez lata jej ciało było dla niej powodem zmartwień i kompleksów. Źle się czuła w ciele pulchnej dziewczynki i nastolatki przy kości. „Chciałam być wiotką leliją, a miałam sporą nadwagę. Lubiłam słodycze, babcine wypieki i leżenie w łóżku z książką. Dopiero studia mnie zdyscyplinowały”.
POLECAMY:
Anna Mucha
Mając tak doskonałe ciało, nie trudno je pokochać i uczynić z niego narzędzie pracy. Aktorka zawsze kryła swą cielesność sporym dystansem. Zaśmiewała się ze swoich kilogramów i stroiła żarty z fałdek tłuszczu. Tylko nieliczni wiedzieli, że jest to maska ochronna. Dla Ani przełomem okazał się wyjazd do Nowego Jorku na studia.
Tam Ania poznała ludzi, dla których praca nad ciałem, nie oznacza zaniedbania intelektu i kwestii duchowych. W wywiadzie dla magazynu „Viva” Mucha przyznała, że stroiła sobie żarty z fanów siłowni, do chwili, gdy zrozumiała, że dbanie o ciało procentuje. Do Polski wróciła odmieniona i z planem na siebie.
POLECAMY:
Katarzyna Zielińska
Kasia Zielińska przyznaje, że zawsze byłą dziewczyną z rumieńcami i w szerokich swetrach maskujących kilogramy. „Tłumaczyłam sobie: nie jestem wysoka ani szczupła, ale mam energię, dobrze śpiewam”. Aktorka przyznaje, że nauczyła się nie tyle akceptować własną fizyczność, ile przyzwyczaiła się do niedostatków urody. Do czasu.
„Któregoś dnia wezwał mnie do siebie producent, z którym pracowałam. Powiedział wprost: „Musisz się za siebie wziąć. Zmień styl ubierania na mniej krzykliwy i zrzuć parę kilo...” Zielińska przyznaje, że zimny prysznic był jej wtedy potrzebny: popatrzyła na siebie bardziej krytycznie i wzięła się do pracy nad sobą. Efekt możemy podziwiać dziś.
Tekst: Zuzanna Menkes
(alp/sg)