Haggis - potworne niebo w gębie!
Szkocka potrawa narodowa nie należy do najbardziej eleganckich dań świata. Porównywana jest często do naszej kaszanki, ale jest jednak trochę bardziej hardcorowa. Proponuję najpierw jej spróbować, a potem dopiero przeczytać, z czego się ją przyrządza.
13.04.2010 | aktual.: 23.06.2010 14:38
Szkocka potrawa narodowa nie należy do najbardziej eleganckich dań świata. Porównywana jest często do naszej kaszanki, ale jest jednak trochę bardziej hardcorowa. Proponuję najpierw jej spróbować, a potem dopiero przeczytać, z czego się ją przyrządza.
Zdecydowaliście już? A więc informuję, że to mieszanka owczych podrobów, a dokładniej wątroby, serca i płuc – tradycyjnie umieszczana w żołądku, zaszywana i duszona. W skład haggis wchodzą jeszcze oczywiście przyprawy: cebula, mąka owsiana (odpowiednik polskiej kaszy) i tłuszcz. A ja – bez zbędnego krygowania - mogę szczerze oświadczyć, że jest to jedno ze smaczniejszych dań, jakie kiedykolwiek jadłam. Nie jestem w tym zachwycie odosobniona. W uznanej encyklopedii gastronomii „Larousse Gastronomique” można znaleźć opinię, ze haggis zaskakuje orzechową strukturą i niezwykłym smakiem.
Mój pierwszy haggis przybył na stół ułożony prawie jak nouvelle cuisine: na krążku puree z ziemniaków ułożono krążek owego podrobowego specjału. A na samej górze, u zwieńczenia tej „wieżyczki”, krążek musu z brukwi. Biały sos z dużą ilością czarnego pieprzu dopełniał całości. Brukiew, ziemniaki, podroby – kuchnia biedaków, prawda? Dla mnie to było odkrycie odrobinę nostalgiczne, a trochę nawiązujące do idei Slow Food: pomarańczowa, brukiew (budząca wojenne skojarzenia) używana u nas głównie jako pasza, była absolutnie idealna w smaku. Treściwe, pełne nieznanych aromatów, lokalne jedzenie dało energię na dalszy spacer w surowej, zimowej, szkockiej aurze.
Szkoci są bardzo przywiązani do swojego narodowego dania. Podobno „najlepsze” żołądki z nadzieniem robią zawsze głowy klanów. I choć haggis można teraz już kupić w puszce, do odgrzania w mikrofalówce, to legendę o tym, jak Szkoci setki lat temu nosili zasolone mięso z owsem w idealnie zastępujących lodówkę baranich żołądkach trudno będzie zwalczyć. Zwłaszcza, że wiersz o tym daniu napisał szkocki wieszcz narodowy Robert Burns, który wychwala haggis jako symbol Szkocji. W obliczu niezbyt łaskawych dla Szkotów historycznych wydarzeń łatwo się domyślić, ze przywiązanie do folkloru i wszystkiego co rdzennie szkockie było niezwykle pożądane. Haggis pozostaje jedną z niewielu potraw na świecie wyróżnionych tak długim poematem!
Drugie podejście do haggis miałam w kultowej jadłodajni w Edynburgu zwanej „Monster Mash”. Dla mnie to kwintesencja brytyjskości – żywy dowód na to, jak nieciekawa była kiedyś brytyjska kuchnia, tutaj zaprezentowana jednak w sposób nadający jedzeniu swojski, domowy urok. W „Monster Mash”, kuchni w starym stylu, lecz lifestylowo ożywionej przez zabawnie wykorzystaną estetykę lat 50. (logo, ulotki, wystrój), za parę funtów dostaniecie górę jedzenia zrobionego od serca i na miejscu. Zestawy to kultowy makaron z serem, różne rodzaje zapiekanek, no i owo „potworne” pure ziemniaczane, podawane tu z domowymi kiełbaskami oraz haggis. Potworne niebo w gębie! - to chyba najlepiej oddaje co czuję do tej potrawy...
Monster Mash: www.monstermashcafe.co.uk
Szkocję najlepiej odwiedzić posługując się wskazówkami z www.visitbritain.pl
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…