Helen pokazała, jak wygląda życie po próbie samobójczej dziecka. "Tego nic nie naprawi"
10 minut. To czas, którego upływu nawet nie zauważamy. Dla Helen Barnes wystarczył, by całe jej życie przewróciło się do góry nogami. Właśnie przez 10 minut jej syn był martwy. Teraz Jack zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, a Helen przyznaje, że "tego nie naprawi uścisk mamy".
26.10.2017 | aktual.: 27.10.2017 08:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy Jack miał 15 lat, zdiagnozowano u niego osobowość borderline, która nazywana jest częśto graniczną, ze względu na stałe huśtawki nastrojów i niestabilność emocjonalną. Ludzie z osobowością typu borderline przechodzą nieraz przez prawdziwe piekło.
Tak było w przypadku Jacka. Chłopak w wieku 19 lat postanowił odebrać sobie życie. Powiesił się na gałęzi. Na szczęście szybko został odnaleziony i ratownikom medycznym udało się go uratować. Niestety zmiany w mózgu nastolatka, powstałe w skutek targnięcia się na życie, sprawiły, że Jack do końca życia znajdować się będzie w stanie wegetatywnym.
Jego mama Helen tuż po wypadku syna postanowiła całkowicie mu się poświęcić. Rzuciła pracę i każdy dzień spędza z Jackiem. Na poruszających zdjęciach, jakimi dzieli się ze światem, pokazuje jego walkę o zdrowie i normalne funkcjonowanie.
Próba samobójcza syna była dla niej ciosem. - Wiedziałam, że coś jest nie tak, kiedy dostałam od niego SMS-a, w którym napisał: 'Wyskoczyłem na chwilę. Nie martw się. Buziaki'. On nigdy tak po prostu nie 'wyskakiwał' i nie dodawał buziaków w wiadomościach. Czułam, że coś mu się stało – powiedziała w rozmowie z "Daily Mail".
Kiedy kobieta dotarła do szpitala i dowiedziała się, że jej syn się powiesił, zemdlała z szoku. – Żadna matka nie powinna oglądać swojego dziecka na intensywnej terapii, podłączonego do tych wszystkich rurek. To złamało mi serce – powiedziała Helen.
Jack tak długo był w śpiączce farmakologicznej, że do końca życia będzie jedynie wegetował. - Nigdy nie będzie jadł samodzielnie, nigdy się już nie odezwie, nie będzie miał dziewczyny, nie ożeni się – mówi Helen w rozmowie z dziennikarzami.
- W naszym domu mówiło się, że uścisk mamy wyleczy wszystko. Tym razem nie uleczy. Nieważne jak bardzo bym chciała. Wierzę jednak, że Jack ma w sobie wolę walki, która sprawi, że wydarzy się cud – dodaje kobieta.