Hentai robi furorę w Polsce. O konsekwencjach nie mówi się głośno
– Hentai przedstawia kobiety o dziecięcych rysach twarzy w przesadzonych aktach seksualnych. W fabułach zdarzają się parafilie, przemoc, napaść seksualna, a wszystko wpisane jest w komiksowy, kolorowy, bajkowy klimat. I to może uzależniać – mówi o anime i mandze o charakterze pornograficznym Joanna Jackowska, psycholożka i seksuolożka.
15.07.2023 | aktual.: 15.07.2023 17:32
Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Z uzależnieniem od pornografii w swojej praktyce styka się pani często?
Joanna Jackowska, psycholożka i seksuolożka z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED: Tak, bardzo często.
To mit, że tylko mężczyźni uzależniają się od porno?
Oczywiście, że mit. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają układ limbiczny, który odpowiedzialny jest głównie za regulację pewnych stanów emocjonalnych, zachowań związanych z emocjami oraz uczestniczy w procesach zapamiętywania oraz podtrzymywania motywacji wewnętrznej. Potocznie nazywany "ośrodkiem emocji i motywacji". Ten układ jest bezpośrednio związany z uzależnieniami – niezależnie od tego, co jest nałogiem. Największe znacznie ma tutaj dopamina, neuroprzekaźnik silnie związany m.in. z funkcjami seksualnymi, w tym z uzależnieniem, np. od pornografii.
Pani pacjenci przyznają się do oglądania "nietypowego" porno, nawet ocierającego się o dewiacje seksualne?
Treści są różne w zależności od preferencji seksualnych. Niektóre rzeczywiście mogą zostać sklasyfikowane jako fetysze czy dewiacje. I nie są to odosobnione przypadki. Spotkałam się z informacją zawartą w badaniach, że dla młodych osób w wieku 13–24 lata nieuznawanie recyklingu jest gorsze, niż oglądanie pornografii.
Dla trzynastolatków?!
Tak, to są informacje statystyczne przekazane przez portale oferujące treści pornograficzne; strony te dostarczają szeroko zakrojonych statystyk, za sprawą których można obserwować zachowania wszystkich generacji. Z tych statystyk wiemy, że w 2021 roku wśród najczęściej wyszukiwanych hashtagów na świecie, jeśli chodzi o pornografię, były: #hentai #milf i #japońskie, a w Polsce – #hentai #milf #polskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Pracuje jako domina. "Nie wstydzę się tego"
Co takiego jest w hentai, że tak wciąga?
Odmienność kulturowa czyni hentai bardzo ciekawym polem do obserwacji dla zachodniego widza. Coś, co w Japonii jest znane od wieków, u nas jest nowe, inne, dlatego interesujące. Nasz mózg jest pełen ścieżek neuronowych – gdy uczymy się czegoś nowego, powstają nowe ścieżki. Jeśli z jakąś ścieżką silnie związana jest wcześniej wspomniana dopamina, "chcemy tego więcej". Długoletni użytkownicy pornografii, w tym hentai, często z czasem potrzebują więcej stymulujących materiałów, żeby osiągnąć podniecenie seksualne albo zintensyfikować doznania. Dzieje się tak, ponieważ na przestrzeni czasu doświadczają tolerancji na oglądane obrazy czy słyszane dźwięki.
Jeśli mowa o silniejszych bodźcach – mocniejszą odmianą hentai jest komiksowy seks z potworami czy stworzeniami z mackami.
Samo słowo "hentai" oznacza przemianę, ale też może być tłumaczone jako perwersja, zboczeniec, dewiant. Sami Japończycy wolą zwrot "seijin manga", czyli manga dla dorosłych. Istnieją różne zwroty na określenie różnych gatunków hentai. "Yaoi" to hentai o charakterze homoseksualnym z udziałem mężczyzn, z kolei "yuri" dotyczy kobiet. To, o czym pani wspomniała – erotyka z mackami, wchodzi już w zakres fetyszy. Właściwie to już nie fetysz, a parafilia. W tych filmach istoty obdarzone ogonami czy mackami uprawiają seks z kobietami o trudnym do określenia wieku. Są też treści z kobietami upodobnionymi np. do kotów. Podkategorii jest bardzo dużo.
Ale chyba nie każdy ma takie potrzeby i fantazje…
Raczej nikt nie budzi się z myślą: "Dziś sobie obejrzę hentai". Zwykle wynika to z wcześniejszych doświadczeń. Jedna z teorii mówi, że oglądamy takie treści, jakie mamy relacje w swoim życiu. Innymi słowy: to, jakie mieliśmy relacje ze swoimi opiekunami, a później partnerami, wpływa na nasz styl przywiązania i dokonywane wybory.
Może się zdarzyć, że ktoś ogląda hentai, nie będąc uzależnionym? Od czasu do czasu, dla pobudzenia?
Może. Ale granica między oglądaniem takich treści jak hentai a nałogiem jest cienka. Na świecie od pornografii uzależnionych jest ok. 8 proc. osób. Generalnie im trudniejsze w życiu okoliczności, tym chęć pozyskania dopaminy staje się większa. Taka osoba może być bardziej podatna na uzależnienie. Osoby uzależnione w moim gabinecie przyznają, że nie mogą przestać. Psuje im to życie, nie chcą tego. A zaczyna się niewinnie: coraz więcej zakładek ze stronami o charakterze pornograficznym w komputerze, oglądanie hentai w pracy, stopniowa rezygnacja z niektórych czynności na rzecz rytuału, zaniedbywanie obowiązków. Uznaje się, że osoba, która ogląda pornografię przez 12 godzin w ciągu tygodnia, jest już uzależniona – ale to nie jest warunek, by zdiagnozować uzależnienie.
W hentai wszystko jest przerysowane. Kobiety mają duże oczy, usta, piersi, mężczyźni duże penisy. A przy tym twarze bohaterek często są dziewczęce.
Hentai faktycznie przedstawia kobiety o dziecięcych rysach twarzy w przesadzonych aktach seksualnych. W fabułach zdarzają się parafilie, przemoc, napaść seksualna, a wszystko wpisane jest w komiksowy, kolorowy, bajkowy klimat. I to może uzależniać jak np. hazard, a przez mózg jest bardziej akceptowalne, bo to przecież kreskówka. Kolejny problem jest taki, że w hentai nie ma czegoś takiego jak intymność emocjonalna, zgoda czy antykoncepcja. To wszystko jest zwodnicze i może być pułapką.
Kontrola rodzicielska blokująca strony pornograficzne – od jakiego wieku?
Od najmłodszych lat, problem jest jednak głębszy. Z opowieści rodziców w moim gabinecie wynika, że dzieci od wczesnych lat mają styczność np. z Netfliksem. Dziecko dwu-, trzyletnie zaczyna oglądać bajki w telefonie, często na YouTubie, gdzie można spotkać treści kontrowersyjne. Wystarczy przecież kliknąć "Mam 18 lat", żeby wejść na stronę z treścią przeznaczoną dla dorosłych – a to mogą zrobić już małe dzieci, które uczą się metodą prób i błędów, "klikając" na ekranie. Rodzice bardzo często nie mają kontroli nad treściami, które ich dziecko ogląda w internecie. Chyba że zaglądają do historii lub nadają dostępy do konkretnych treści.
To może warto to robić.
Oczywiście, że tak. Blokować dostępy do niepożądanych treści. Nie do końca sugerować się klasyfikacją, że coś jest przeznaczone np. od siódmego roku życia, bo może być tam przemoc oraz agresja. To rodzic odpowiada za treści, które dziecko ogląda, dlatego wysoce uczulam, aby się z nimi zapoznać – nie tylko, aby uchronić przed nimi dzieci, ale także po to, żeby swoje dzieci lepiej poznać.
Joanna Jackowska – psycholożka, seksuolożka. Absolwentka Wydziału Psychologii i Nauk Humanistycznych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie. Ukończyła studia podyplomowe Seksuologia Kliniczna – Opiniowanie, Edukacja, Terapia na Wydziale Psychologii i Kognitywistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Związana z Poradnią Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED.
Zobacz także
Rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska