Historie z porodówki. Czytelniczki dzielą się doświadczeniami
"Miałam skierowanie od okulisty na cięcie cesarskie. Próbowano mi wmówić, że je sfałszowałam i zaczęto wywoływać poród zastrzykami" - napisała jedna z naszych czytelniczek.
23.09.2019 | aktual.: 24.09.2019 14:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fundacja Rodzić po Ludzku prowadzi monitoring opieki okołoporodowej w szpitalach. Prezeska Joanna Pietrusiewicz na łamach "Gazety Wyborczej" powiedziała, że w Polsce mamy ponad 400 szpitali, z czego w połowie z nich kobiety doświadczają nadużyć, a w 17 proc. - przemocy. Pacjentki szpitala praskiego napisały w ankietach: "Położna nakrzyczała na mnie, że głodzę dziecko, że moje cycki nie nadają się do karmienia, że nic w nich nie ma", "W czasie porodu, gdy nie byłam wydepilowana, pan doktor powiedział: 'Taka młoda, a nie potrafi się ogolić'".
Czytaj więcej tutaj: Fundacja Rodzić po Ludzku prowadzi monitoring opieki okołoporodowej w szpitalach. Wyniki są tragiczne
Takich historii jest więcej. Pod opublikowanym artykułem nasze czytelniczki podzieliły się swoimi doświadczeniami z porodówek. Pani Ania napisała, że dostała tak dużą dawkę oksytocyny, że zaczęła się dusić. Natomiast jej dziecko miało złamany obojczyk. Przez czas trwania porodu wysłuchiwała nieprzyjemnych uwag ze strony pielęgniarek, a na sam koniec zostawili ją samą. "Przybiegli dopiero, kiedy zaczęłam krzyczeć, bo dziecko już się rodziło. Potem wzajemnie przerzucali się winą. Nigdy więcej" - stwierdza kobieta.
"Pamiętam, jak moje dziecko płakało dobę po porodzie, a pielęgniarka powiedziała, że jak mogłam do tego dopuścić. Dodała, że jestem beznadziejna. Nigdy jej tego nie zapomnę, tych słów pełnych agresji i nienawiści" - skomentowała kolejna czytelniczka.
Z kolei kobieta, która rodziła 17 lat temu w szpitalu w Gliwicach tłumaczy, że wówczas takie rzeczy były na porządku dziennym. "Miałam skierowanie od okulisty na cięcie cesarskie. Próbowano mi wmówić, że je sfałszowałam i zaczęto wywoływać poród zastrzykami. Po dwóch dobach nie miałam żadnych bólów porodowych, więc podłączono mnie do KTG" - opisuje. Po czym dodaje, że córce zaczęło spadać tętno, bo pępowina cztery razy owinęła się wokół szyi. "Gdyby nie cesarka, urodziłaby się martwa, a ja zostałabym ślepa".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl