Hit Instagrama? Pomaluj kreski eyelinerem z pomocą taśmy klejącej
Fanaberia, pic na wodę, marketing, a może świetny pomysł? Dziesiątki filmików na Instagramie oraz YouTubie przedstawiają pewien trik dla niewprawnej w malowaniu równych linii ręki. Zamiast robić to na raty, dziesięć razy poprawiać, używać patyczków, wacików i chusteczek do zmywania, narysuj linię przy pomocy taśmy klejącej. Czy to ma sens - sprawdzam na własnej skórze i pytam profesjonalistkę, główną makijażystkę Sephora Polska, Annę Galińską.
24.03.2017 | aktual.: 25.03.2017 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po ostatnim eksperymencie z Instagrama z tak zwaną Nutellą w roli głównej (maska z żelatyny, mleka, miodu i kakao, o której pisałam - nie polecam!)
, kiedy zdarłam nie tylko naskórek, ale też włosy na twarzy i częściowo na głowie, miałam zrobić przerwę w testowaniu dziwnych rzeczy na sobie samej. Jednak niektóre eksperymenty nie są jak się okazuje aż tak złe czy niebezpieczne. Skoro niemal na każdym tutorialu makijażowym, który oglądam na Instagramie czy YouTubie, dziewczyny przed pomalowaniem linii linerem, albo cieniami do powiek przyklejają pasek taśmy klejącej, coś musi w tym być.
Po co to robią? Po to, aby narysować kolorowymi kosmetykami równiutką linię, bez potrzeby nanoszenia poprawek. Wszak nie każdy z nas rodzi się z umiejętnościami makijażysty czy artysty. Sposób na początku wydawał mi się bardzo śmieszny, może trochę przerysowany, bo zwykle kleić powieki taśmą miałam ochotę, kiedy zasypiałam w pracy i opadały mi na brodę. Acha, i jeszcze kojarzę, że w erze przed liftingiem czy plastyką powiek starsze aktorki przyklejały taśmę do powiek, żeby naciągnąć skórę…
Potrzeba matką wynalazków. I jeśli większa część świata ma problem z namalowaniem równej linii na powiece, która też ma swoje wypukłości i krzywizny, nic dziwnego, że ktoś wpadł na pomysł, aby na tę część twarzy nanieść coś w rodzaju linijki. Swoisty szablon, który ułatwi zadanie. I z tego, co widzę, pomysł tak spodobał się maniaczkom makijażowych trików, że już w sprzedaży są gotowe szablony z taśmy do malowania bardziej zakręconych wzorków na powiekach, o których zwykła zjadaczka chleba i użytkowniczka linera oraz YouTube’a, mogłaby jedynie pomarzyć.
Ponieważ sama jestem beznadziejna w robieniu wszystkiego jak spod linijki, postanowiłam temat przebadać w praktyce, a wcześniej przepytać ekspertkę - sprawdzić w teorii, czy nie zrobię sobie krzywdy, zaklejając obie powieki taśmą (wydaje mi się, że liftingu wciąż nie potrzebuję).
Co pani, jako profesjonalna makijażystka, sądzi o tym triku: pic na wodę, czy coś wartego podpatrzenia i wykorzystania przed lustrem?
- Taśma klejąca na dolnej powiece to genialna forma dla osób, które nie czują się wirtuozami w malowaniu kreski. To trik, który bardzo ułatwia jej precyzyjne namalowanie. Sprawia, że wykonanie makijażu staje się niezwykle czyste. Daje też bardziej spektakularny efekt końcowy - mówi Anna Galińska główna makijażystka Sephora Polska.
W internecie wszystko wydaje się proste i szybkie, ale sama wiem po sobie, że jak zaczynam coś praktykować na własnej skórze, to już takie nie jest. Mało tego, próbuję nagrywać filmy „beauty” i wtedy przekonuję się o tym, że te, które widziałam, są albo bardzo dobrze zmontowane, albo dziewczyny, które na nich wykonują makijaże, są geniuszkami.
Jak to zrobić, żeby numer z taśmą wyglądał tak profesjonalnie jak na wspomnianych video z YouTube’a, a nie jak "afera taśmowa"?
- Wystarczy wziąć dobrą taśmę klejącą i przykleić od dołu, sugerując się oczywiście kształtem oka, kierunkiem dolnej linii rzęs i tego, jaki kształt kreski będzie dla nas korzystny i zadowalający. Namawiam, żeby osoby, które na co dzień nie noszą takiego makijażu oka, zaczęły od malowania cienkich, delikatnych linii. Po to, aby przyzwyczajać się do tego, jak w nich oko wygląda i jak się w tym czują. I stopniowo przechodzić do tych bardziej wyrazistych i spektakularnych, jak z nagrań na YouTube'a.
No właśnie, na tych video widać nie tylko kreskę namalowaną linerem, ale i siedem różnych kolorów cieni czy pięć korektorów. Ale wróćmy do głównej bohaterki, bo to właśnie cienka czarna (albo i kolorowa) linia jest zwykle dość trudna do wykonania dla zwykłej osoby, która na co dzień nie zajmuje się makijażem.
Czy każda z nas może się jej w końcu nauczyć tak, żeby nie musieć poprawiać?
- Od 14 lat już pracuję z klientkami w perfumerii i zawsze mi mówią, że subtelne wprowadzenie kreski na powiece to genialny sposób na to, żeby poznać się z mocniejszym makijażem oka. Każda kobieta ma swój rytuał makijażowy, swoje przyzwyczajenia i maluje się niemal każdego dnia dość podobnie. Ma więc wypracowaną technikę makijażu. Zanim zaczniemy same przed lustrem malować idealnie równe kreski, skorzystajmy z triku z taśmą. Warto z tym popracować. Można powiedzieć, że taśma jest narzędziem pomocniczym do tego, żeby ta kreska ładniej, estetyczniej się udała - tłumaczy ekspert.
Będę jednak wścibska, bo nawet podczas malowania się, warto pomyśleć o kondycji skóry. Patrząc na te nagrania, zastanawiam się, jak się czuje delikatna i wrażliwa skóra oczu zaklejona taśmą klejącą? Czy jeśli już zdejmiemy ją po namalowaniu kreski, nie uszkodzimy skóry? Nie rozciągniemy, ani nie przesuszymy?
- Oczywiście używania supertrwałej, mocnej taśmy czy taśmy izolacyjnej nie polecam! (śmiech). To ma być zwykła taśma klejąca do papieru, a nie ze sklepu z narzędziami do sklejania plastiku z metalem czy drewnem. Ważne jest też to, w jaki sposób się jej pozbędziemy. Zdejmujemy delikatnym ruchem całą taśmę - nie szarpiąc do góry, tylko odrywając powoli tuż przy skórze. Oczywiście po jej zdjęciu ujednolicamy koloryt całego makijażu. Nakładamy odrobinę korektora, pudru...
Czyli tak naprawdę pod taśmą nie powinien być położony żaden podkład czy korektor? Po prostu czysta skóra?
- Tak. Taśmę naklejamy na czystą, nawilżoną kremem skórę, ale dopiero, kiedy kosmetyk się wchłonie. Nie warto pod nią kłaść makijażu, bo i tak trzeba by go później nałożyć ponownie. Dlatego w przypadku wykorzystywania tego taśmowego malowania kresek, zaczynamy od pomalowania oczu. A całą twarz malujemy później, dopiero po zdjęciu taśmy. Dzięki temu zachowujemy czystość w makijażu.
Odwrócona kolejność w makijażu. Słyszałam, że to się również sprawdza przy smoky eyes. A czy taśma ma być matowa czy błyszcząca, czy to bez znaczenia?
- To nie ma żadnego znaczenia. Pracowałam dwa lata temu na nowojorskim Fashion Week i miałam przyjemność podpatrywać, jak inny team makijażowy robił trik z taśmą klejącą. Wtedy widziałam go po raz pierwszy i zauważyłam, że to sposób, który wpływa również na szybkość wykonania makijażu i to jest jego dodatkowa wartość (nie dość, że makijaż jest bardziej precyzyjny, nie trzeba nanosić poprawek, jest czysty i ekspresowy). Natomiast najważniejsze jest to, żeby ją przykleić w dobrym miejscu i być delikatną podczas jej zdejmowania.
Zastanawiałam się też czy kreska namalowana linerem na taśmie klejącej nie „rozleje” się pod nią tworząc nierównomierną plamę, jak w przypadku niechlujnie zabezpieczonych taśmą malarską ścian? Ale Anna Galińska zapewnia mnie, że jeśli skóra jest dobrze zabezpieczona, nie jest przetłuszczona - wówczas taśma równo przylega do dolnej powieki i nic takiego nie powinno się wydarzyć. Nie pozostały mi więc nic innego, jak tylko sprobować.
Sprawdzam „linię taśmową” na własnej skórze tuż po spotkaniu z makijażystką i z eksperymentu nagrywam króciutki filmik na swój instagram. Dlaczego króciutki? Sposób jest łatwy i superszybki. Najwięcej czasu z całego zadania zabiera mi… znalezienie taśmy klejącej, której jak się okazuje wcale nie trzymam w domu na wierzchu. Uff, jest kawałek, a nawet dwa. Przyklejam kilkucentymetrowy pasek na przedłużeniu dolnej linii rzęs, przejeżdżam linerem, jak przy linijce, odklejam i gotowe! Szok i niedowierzanie. Mam równiutkie kreski na obu powiekach chyba po raz pierwszy w życiu. Oczywiście powinnam jeszcze dopracować ich długość i pobawić się szerokością. Ale jak na pierwszy raz jestem zachwycona efektem i zupełnie bezstresowym użyciem linera. Nic się nie rozlało, nic nie rozmazało. Podczas odrywania taśmy na szczęście nie poczułam się jak na zabiegu depilacji (pewnie klej był dość słaby, bo i taśma wiekowa i rzadko używana). Muszę wypróbować jeszcze mocniejszego makijażu i dodać rzutem na taśmę cienie do powiek. Zabawa jest przednia - przetestujcie koniecznie!