Ikony (w) stylu vintage: Twiggy
Twiggy, czyli gałązka z dekady Swingującego Londynu. Wyrzucona z hukiem ze szkoły w wieku 15 lat, posiadaczka super chudych nóg, morza piegów na twarzy i króciutkiej chłopięcej fryzury. Inspirowała masy i na stałe wpisała się w kanony piękna obowiązujące w latach 60. Co więcej, to ona je w zasadzie wykreowała.
07.10.2015 | aktual.: 10.09.2018 11:47
Urodzona w 1949 roku Lesley Hornby aka Twiggy, była jedną z pierwszych światowej klasy supermodelek. Ta filigranowa Brytyjka początkowo nie miała z modą wiele wspólnego. Jej ojciec pracował jako stolarz, matka była pracownicą dużej fabryki, jakich wtedy było sporo w Londynie. Była jedną z ich czterech córek. Lesley jako nastolatka spędzała czas na przemysłowych podwórkach i ulicach stolicy, razem z chłopakami, bo do nich było jej zdecydowanie bliżej niż do bawiących się lalkami dziewczynek. W 1965 roku, w wieku 15 lat, została wyrzucona ze szkoły, ale w tym samym czasie trafiła na swojego mentora i przewodnika po meandrach świata urody, fryzjera Nigela Davisa (znanego później jako Justin de Villeneuve).
Pracowała wtedy jako asystentka w jego salonie. Twiggy zawdzięcza Nigellowi bardzo wiele – od przydomka (on jako pierwszy nazwał ją „Twigs”, czyli gałązką, w związku z super szczupłą sylwetką) po stworzenie jej kultowej fryzury zwanej „bobem”. Opracował też dla niej wyjątkowy makijaż. „Zazwyczaj mocno malowałam oczy w weekendy, kiedy było na to więcej czasu. Przyklejałam sztuczne, długie rzęsy, malowałam pod nimi cienkie linie eyelinerem i ten cały proces zajmował mi ponad półtorej godziny”, komentowała później Twigs. Nigel, znany jako Justin, zdjęcie swojej muzy wywiesił w witrynie salonu. Tam zauważył je dziennikarz modowy z „Daily Express” i wyczuwając, że może być to nowa gwiazda nadchodzących przemian w modzie, zaprosił nastolatkę na wywiad. Artykuł z Twiggy, twarzą roku 1966, zrobił furorę w branży – wielkie oczy z mocnym makijażem i przedłużanymi rzęsami oraz słodka buźka o jednocześnie niewinnym, co zadziornym spojrzeniu, zjednała jej rzeszę fanów wśród dziennikarzy, stylistów i fotografów. Chwilę później nosiła już tytuł „British Woman of The Year”.
Zlecenia modelingowe posypały się lawinowo, a kariera Twiggy od czasu wywiadu dla „Daily Express”, ruszyła pełną parą. W 1967 roku trafiła już na swoją pierwszą okładkę amerykańskiego „Vogue”, która tylko przypieczętowała jej los ikony stylu. Zrobiła kilka sesji z samym Richardem Avedonem i regularnie pojawiała się w kolejnych numerach „Elle” i „Vogue”. W Stanach wybuchła Twiggymania, powstawały nawet lalki Barbie inspirowane charakterystycznym wyglądem Lesley, nie wspominając o grach planszowych czy nawet pudełkach śniadaniowych. W rekordowym tempie z półek w drogeriach znikały też sztuczne rzęsy – fanki masowo odtwarzały urodowe zabiegi pierwszej supermodelki. Pojawiały się też głosy na nie – np. samochodowe nalepki z informacją „Zapomnij o Oxfam (organizacja międzynarodowa zajmująca się walką z głodem na świecie - przyp.red.), nakarm Twiggy”. Było ich jednak niewiele i raczej zostały utrzymane w żartobliwym tonie.
Co zrobiła Twiggy? Dała się ponieść fali sławy i zrobiła na tym kilka niezłych interesów. Poczynając od własnej linii odzieżowej po pierwsze muzyczne próby (całkiem udane, jej singiel „Beautiful Dreams” był hitem list przebojów). W międzyczasie Twiggy została muzą Barbary Hulanicki, Polki, która założyła w Londynie kultowy sklep BIBA, promujący modę na mini sukienki i lakierowane kozaki. Do BIBY wpadali na zakupy m.in. The Rolling Stones ze swoimi dziewczynami. Mini była zresztą symbolem obyczajowej rebelii w Europie, w Paryżu lansował ją André Courrèges, w Londynie wspomniana wyżej BIBA i Mary Quant. Króciutka spódniczka wyglądała rzecz jasna najlepiej na filigranowych dziewczynach o nogach jak patyki – Twiggy nosiła ją więc z lubością. Podobnie jak monochromatyczne sukienki w kształcie litery A, botki na kaczuszce, małe torebki z krótką rączką i płaszczyki z okrągłym kołnierzykiem. Wszystko, co założyła, rozchodziło się w sklepach w oka mgnieniu.
W latach 70. poczuła powołanie aktorskie, zaczęła więc grać na dużym ekranie. Za pierwszą rolę w musicalu „The Boy Friend” w reżyserii Kena Russella, otrzymała dwa Złote Globy, więc aktorką musiała być niezgorszą. Potem zagrała jeszcze m.in. w „The Blues Brothers” i „Madame Sousatzka”. Pojawiła się również na deskach Broadway’u, gdzie w latach 80. zagrała główną rolę w „My one and only” z Tommym Tunem. Zdążyła też wydać swoją autobiografię, zatytułowaną po prostu „Twiggy”. Stworzyła również własne telewizyjne show, znalazła nawet czas na zamążpójście w 1983 roku, poślubiając aktora Michaela Whitney. Kilka lat później pochowała pierwszego męża (ma z nim córkę, Carly) i wyszła za mąż ponownie, tym razem za reżysera Leigha Lawsona.
Obecnie Twiggy również jest aktywna w show biznesie, była m.in, jurorką w „America’s Next Top Model”, gdzie razem z Tyrą Banks oceniały aspirujących modeli. Pracuje także dla marek kosmetycznych (ostatnio Olay) i ogląda wystawy z własnym udziałem, a tych naprawdę organizuje się sporo. Najlepsze to m.in. „Twiggy: A Life in Photographs” w brytyjskim National Portrait Gallery i „The Model as Muse: Embodying Fashion” w Nowym Jorku. Pracuje też charytatywnie na rzecz zwierząt oraz działa w fundacji działającej na rzecz zapobiegania rakowi piersi.
„Nie powinno się naśladować i wyglądać jak wszyscy inni. Dużo więcej radości i satysfakcji przynosi wykreowanie własne stylu”, mawiała Twiggy. Patrząc na to, co udało jej się dzięki tej dewizie osiągnąć, nie możemy zaprzeczyć.
Weronika Płocha
Filolożka fińska, absolwentka londyńskiego Central Saint Martins, dziennikarka i umysł mocno kreatywny, raczej mało ścisły. Moda to jeden z głównych obszarów jej zainteresowań - zarówno naukowo jak i zawodowo. Ma na swoim koncie prowadzenie portali modowych, współpracę z polską projektantką Justyną Chrabelską i projekty lifestyle'owe dla agencji reklamowych oraz dużych marek.