Jak żyć w XXI wieku i nie zwariować
Wpływa na nasze relacje z innymi ludźmi. Na nasze związki, które, jak nigdy dotąd, rozpadają się bardzo szybko. Wszystkiemu winna ponowoczesność.
Brak standardów i jedynie słusznych rozwiązań, chaos i wiele możliwości wyboru charakteryzują nasze życie. To jest właśnie ponowoczesność, która wpływa na nasze relacje z innymi ludźmi, na nasze związki, które, jak nigdy dotąd, rozpadają się bardzo szybko.
Nowoczesny świat
Zjawisko ponowoczesności sklasyfikował i nazwał polski socjolog Zygmunt Bauman. Ponowoczesnością nazwał zjawiska występujące w przestrzeni społecznej, będące wynikiem przenikania się nowoczesności i modernizmu. Co nowoczesność i modernizm wniosły do relacji międzyludzkich? - Przez setki lat porządek świata wyznaczało miejsce urodzenia, konkretna rodzina, konkretna miejscowość, której dana osoba często, podobnie jak jej przodkowie, nie opuszczała – mówi Monika Mazurek, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego – Rewolucja przemysłowa spowodowała przede wszystkim rewolucję w istniejącym porządku świata. Gospodarstwo domowe, posiadłość, przestało być samowystarczalnym centrum świata, okazało się, że można pracować poza miejscem w którym się mieszka. - wyjaśnia socjolog
Znaczenie odebrano także miejscu urodzenia i temu, kim było się zaraz po urodzeniu. Teraz możliwa była już nie tylko zmiana miejsca zamieszkania, ale i zmiana tożsamości. Rodowód nie określał już całego naszego życia na kilkadziesiąt lat w przyszłość.
Nowoczesny człowiek i jego związki
Monika Mazurek przywołuje refleksje Michaela Maffesoli, którego zdaniem współczesna osoba nie posiada już trwale ustalonej tożsamości, więc by ją zyskać, wciąż poszukuje uczuciowej identyfikacji z innymi. To z kolei rodzi trybalizm – czasowe wspólnoty empatyczne, dzięki którym można realizować swój pomysł na życie. - Związki międzyludzkie stają się czasowe, a w przypadku relacji partnerskich, ponowoczesność przyniosła dodatkowo dosyć duże zawirowanie dotyczące koncepcji ról związanych z płcią” – mówi Monika Mazurek – Tak naprawdę nie wiadomo dziś, co to znaczy być prawdziwą kobietą, prawdziwym mężczyzną.
Nie potrafimy już wchodzić w role społeczne, choć kolorowe gazety chcą nauczyć nas, jak być super-żoną, super-matką, super-kochanką, super-pracownikiem w jednym. Kompletnej zmianie uległ obraz rodziny – niegdyś zwartej komórki społecznej, której każdy członek miał określoną rolę do odegrania i określone granice, w których mógł się poruszać. Dziś nic nie jest pewne i jedynie słuszne. Także nasze związki partnerskie i małżeństwa.
Nowoczesna kobieta i jej małżeństwo
Zmianie uległa także idea małżeństwa i związku partnerskiego kobiety i mężczyzny. Kiedyś była to relacja uzależniająca kobietę od mężczyzny. Współcześnie, żony i partnerki najbardziej cenią sobie zrozumienie, partnerstwo, wspólne spędzanie czasu, wzajemny szacunek, szczere rozmowy. Jeszcze 100 lat temu priorytety były zupełnie inne. Dziś małżeństwo przypomina związek dwóch indywidualnych osób, które tworzą między sobą więź emocjonalną.
Coraz więcej chcemy osiągać: nawet jeśli nie wierzymy w złote recepty z kolorowych gazet, to każda wątpliwość, która dotyczy naszego życia, urasta do wielkiego problemu. Chcemy by nasze związki z mężczyznami i małżeństwa spełniały wszystkie nasze potrzeby. Coraz częściej zadajemy sobie pytanie „Czy jest mi w tym związku dobrze?”. Świat wokół nas jest niestały i wewnątrz nas wiele jest wahań i niepewności.
O ile kiedyś żona znosiła wszelkie wady męża ( z wzajemnością), dziś nie brakuje jej bodźców do zastanowienia się nad sensownością aktualnego związku. Kiedyś wymagałyśmy od mężczyzn tego, by po prostu byli dobrzy. By nie pili, zarabiali i zapewniali stabilną sytuację finansową. Inteligencja, uroda i inne atuty schodziły na dalszy plan. Teraz wymagamy o wiele więcej, a jeśli się znudzimy obecnym partnerem, odejście nie jest wcale trudne. Kiedyś rozwód groził wykluczeniem ze społeczeństwa, a teraz nie dziwi już nikogo. Wirujący świat pełen wyborów, pełen rozmaitych ludzi wpływa na nasze życie. Skoro świat pędzie do przodu, to my też nie mamy zamiaru stać w miejscu. Przeraża nas stagnacja i nuda w związku. Codzienność małżeńska i proza życia często doprowadza do rozstania. Trybalizm i czasowe wspólnoty emocjonalne wypierają powoli trwałe związki, przyjaźnie na całe życie. A przecież nie tędy droga…
Jak ustrzec się przed pułapką nowoczesności? Gdybyśmy znali odpowiedź, to problem by nie istniał. - Recepta jest chyba prosta, a jednocześnie trudna. Po prostu nie można traktować relacji jakie łączą nas z ludźmi, jak coś, co jest tymczasowe. Powinniśmy pielęgnować je, niczym Mały Książe swą różę. Proste i trudne. Poza tym lubić siebie, bo bez tego nie będziemy w stanie polubić innego człowieka - zgrabnie puentuje Monika Mazurek.