"Chcą się szybko zabawić". Mówi, co się dzieje na Helu
Sezon wakacyjny nad Morzem Bałtyckim trwa w najlepsze. W sieci od lat mówi się o tym, że urlop na Helu należy do tych najdroższych, ponieważ wybierają go najczęściej Polacy o zasobniejszych portfelach. O tym, jak wyglądają wakacje na półwyspie, opowiadają jego sezonowi bywalcy oraz stali mieszkańcy.
Chałupy, nazywane polską mekką surfingu, windsurfingu i kitesurfingu, to jedna z najbardziej obleganych miejscowości położonych na Mierzei Helskiej. Turystów przyciągają sporty outdoorowe, wyjątkowa przyroda, ale też nadmorskie imprezy. Przyjezdnych wita tam pas przyczep kempingowych, ciągnących się wzdłuż linii brzegowej. Im bliżej do morza, tym cena za miejsce postojowe wyższa. W dobrych lokalizacjach cieszących się popularnością przyjezdni płacą z góry za cały rok, aby nikt w sezonie letnim ich nie ubiegł. Tak miejsce w Chałupach rezerwuje Natalia. Do nadmorskiej miejscowości przyjeżdża co roku z Warszawy.
- Razem ze znajomymi wykupujemy roczny postój na polu kempingowym, który kosztuje 12 tys. zł za cały sezon. Dzieląc kwotę na trzy, wychodzi 4 tys. zł za pobyt. Do tego trzeba wynająć przyczepę, która kosztuje średnio 300 zł za dzień - opowiada.
Podliczając wydatki za postój kempingowy, paliwo i jedzenie, za dwutygodniowe wakacje w Chałupach wydaje minimum 7 tys. zł. - Można pomyśleć, że to cena za wakacje w jakimś egzotycznym zakątku. Wybieram jednak Hel nie bez powodu. Tutaj dojadę z psem bez większych obaw o jego komfort, mogę nacieszyć się szumem fal, plażą i piękną przyrodą. Jeśli mogę mieć to wszystko na wyciągnięcie ręki, to nie muszę jechać dalej - opowiada. - Zresztą na półwysep zjeżdżają się ludzie, których stać na droższy urlop w Polsce - dodaje.
Zapoznaj się z pełną treścią przy użyciu darmowego konta
Zaloguj się teraz, aby uzyskać nieograniczony dostęp do naszych ekskluzywnych artykułów, pogłębionych treści i eksperckich materiałów