Tak wygrała z traumą. Straszne, przez co przeszła jako dziecko

Magdalena Cielecka 20 lutego 2025 roku skończyła 52 lata. Jedna z najbardziej znanych polskich aktorek dorastała w domu z ojcem alkoholikiem, który zmarł, gdy miała zaledwie 22 lata. Zdecydowała się opowiedzieć o tym w jednym z wywiadów. - To nie jest powód do wstydu – wyznała.

Magdalena Cielecka jest córką alkoholika
Magdalena Cielecka jest córką alkoholika
Źródło zdjęć: © AKPA

Magdalena Cielecka jest znana z mistrzowskich ról zarówno w teatrze, jak i w telewizji. Ma ogromny talent do kreowania złożonych postaci, które na długo zapadają w pamięć widzów. Mało kto jednak wie, jak wiele musiała przejść w życiu prywatnym.

Magdalena Cielecka opowiedziała o alkoholizmie ojca

Ojciec aktorki zmagał się z chorobą alkoholową, co głęboko wpłynęło na jej dzieciństwo i dorastanie. - Był początek lat dziewięćdziesiątych i nie mówiło się zbyt wiele o chorobie alkoholowej, w większości rodzin to była wstydliwie skrywana tajemnica – wspomina w wywiadzie dla "Pani".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Magdalena Cielecka: "W Polsce mogłyby być lepsze filmy"

W tamtych czasach nie było dostępu do terapii ani literatury psychologicznej, która mogłaby jej pomóc zrozumieć sytuację. Brak narzędzi do radzenia sobie z emocjami sprawił, że przez długi czas nie potrafiła wybaczyć ojcu. - Nie byłam w stanie przebić się przez swoją złość i reakcje pt. "nie chcę cię znać" – dodała.

Zrozumienie i wybaczenie przyszły z czasem

Proces przebaczenia i pogodzenia się z przeszłością nie był łatwy. Jak przyznaje Cielecka, zrozumienie ojca przyszło dopiero z biegiem lat. - Myślę, że w jakimś stopniu zrozumiałam mojego ojca. Już go nie oceniam, że pił, bo był słaby, czy pił, bo sam tego chciał - przyznała szczerze.

Aktorka od lat zmaga się z syndromem DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików). To zespół schematów działania i emocji, które kształtują się w dzieciach dorastających w domach z problemem alkoholowym. Cielecka postanowiła podzielić się swoją historią, by dodać otuchy wszystkim, którzy wstydzą się dzieciństwa naznaczonego alkoholizmem.

- Kiedy ktoś po raz pierwszy opowiedział mi o DDA, miałam wrażenie, że czyta we mnie jak w otwartej książce. Że tłumaczy mi, kim jestem. To przyniosło ogromną ulgę. Zrozumiałam, z czego wynikają pewne zachowania, które utrudniają mi życie, czemu wchodzę w takie, a nie inne relacje z ludźmi, dlaczego mam w sobie wiele lęku, dlaczego chce wszystko kontrolować albo nie pozwalam sobie pomóc nawet w drobnostkach i jestem taką Zosią Samosia. Dzięki temu przestałam myśleć, że coś ze mną nie tak. To był dla mnie pierwszy krok do wyzdrowienia - przyznała.

Choć Cielecka przez lata korzystała z terapii, ostatecznie znalazła dla siebie najlepsze lekarstwo – swoją pracę. Aktorstwo stało się dla niej formą autoterapii, która pozwala jej wyrzucić z siebie skumulowane emocje.

- Po latach doszłam do wniosku, że dla mnie najlepszą terapią jest moja praca. Podczas grania wyrzucam z siebie emocje, które mnie niszczą. Mogę płakać, krzyczeć, być silna albo słaba. W ten sposób dochodzę do ładu sama z sobą – wyznała szczerze.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)