Jest córką Błaszczyk. Mówi, jak traktowała ją w dzieciństwie
Marianna Janczarska, córka Ewy Błaszczyk i Jacka Janczarskiego, w nadchodzącej książce "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…" podzieliła się wspomnieniami dotyczącymi ojca. "Zapamiętałam to nieco inaczej" - pisze.
06.05.2023 | aktual.: 06.05.2023 11:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marianna Janczarska to jedna z dwóch córek Ewy Błaszczyk i Jacka Janczarskiego, zmarłego w 2000 roku. Od dawna starała się pielęgnować pamięć o ojcu-pisarzu, najpierw pisząc pracę magisterską na jego temat, a następnie - wydając książkę o nim, której fragment, przedpremierowo, opublikował serwis Plejada. Publikacja pojawi się na rynku jeszcze w maju.
Marianna Janczarska powróciła do wywiadu rodziców
Książka "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…" to nie tylko wspomnienia Marianny związane z ojcem, ale także jej komentarze do archiwalnych wywiadów. Jednym z nich jest ten z lipca 1997 roku dla "Ekspresu Wieczornego", w którym Ewa Błaszczyk i Jacek Janczarski ujawnili, jak wychowują swoje córki: ją oraz Aleksandrę.
- Ola jest niecierpliwa i zacięta. Zupełnie jak ja. W Mani widzę najgorsze cechy Ewy. (Tu przerywa i spogląda na żonę, która zaczyna się śmiać. Może więc mówić dalej bez obaw). Jest uparta. Przekonana o swojej racji wbrew wszelkiej logice… - mówił pisarz.
- Dziewczynki nigdy nie mają pretensji do nas, że wychodzimy. I dlatego ich nie oszukujemy. Mówimy, że idziemy do pracy, na przyjęcie, do kina. Tłumaczymy też, dlaczego nie mogą iść z nami i kiedy przyjdzie na to czas. Być może nie wszystko rozumieją, ale widzimy, że to działa. Są spokojne, gdy przestępujemy próg domu. Korczak (Janusz Korczak - przyp. red.) miał rację: "Nie ma dzieci, są ludzie" - dodała Błaszczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Córka Ewy Błaszczyk nie chciała być kojarzona z mamą. Znane nazwisko bywało dla niej ciężarem
Córka Ewy Błaszczyk widziała to inaczej
"Z tym brakiem pretensji o wychodzenie ja zapamiętałam to nieco inaczej. Ale cała reszta się zgadza - taki był właśnie stosunek naszych rodziców do nas" - wyznała szczerze Marianna, odnosząc się do słów swoich rodziców.
29-latka wróciła wspomnieniami do pewnej sytuacji z dzieciństwa. Razem z siostrą "były strasznymi niejadkami". Ich ojciec postanowił podjąć ostateczne kroki.
"Otóż rodzice przekazali nam, że jeżeli sprawa z jedzeniem w dalszym ciągu będzie tak wyglądać, nie pozostawimy im wyboru innego niż wezwanie odpowiedniej osoby, która zajmie się przywróceniem ładu i porządku w tej dość istotnej życiowej kwestii. Tą osobą miał być niejaki dr Rębacz, którego samo nazwisko (wtedy myślałyśmy, że to imię) sprawiało, że drżałyśmy" - pisze Marianna.
"Zwłaszcza kiedy usłyszałyśmy, jakich metod używa dr Rębacz, aby małe dzieci zachęcić do jedzenia. Ponoć był on zwolennikiem takich rozwiązań, jak żywienie pozajelitowe czy żywienie dojelitowe z użyciem specjalnej rurki przechodzącej przez skórę do żołądka. Nic więc dziwnego, że postrzegałyśmy go jako postać z horroru" - wyjawia w książce.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.