GwiazdyJestem „tą trzecią” – ciężkie życie kochanki

Jestem „tą trzecią” – ciężkie życie kochanki

Jestem „tą trzecią” – ciężkie życie kochanki
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
22.02.2011 10:37, aktualizacja: 03.10.2018 13:43

Elwira ma trzydzieści sześć lat i zadbane ciało, którego zazdrości jej niejedna „dwudziestka”. Błyszczące włosy układają się w piękne fale, a opalona skóra wydaje się być rozświetlona od wewnątrz. Świetne ciuchy, fantastyczne buty i elastyczny krok kobiety, której wszystko się w życiu udaje - Nie zawsze byłam taka – wzdycha Elwira – Kiedyś miałam nadwagę, spalone trwałą włosy i wiecznie skrzywioną minę. Aż zostałam kochanką.

Elwira uważa, że kochanką nie zostaje się przez przypadek. Przez przypadek można najwyżej spóźnić się na samolot. Siedem lat temu Elwira miała jechać z grupą polskich doradców inwestycyjnych do Moskwy, ale na drodze na lotnisko był wypadek i samolot odleciał bez niej – Następny lot miałam za pięć godzin, więc poszłam zrobić zakupy. „Niech pan nie bierze „5”, proszę wybrać 19-tkę. Żona będzie zadowolona”, zagadnęłam faceta, który bezradnie grzebał we flakonach Chanel. Kilkanaście godzin później tego samego faceta zobaczyłam w gronie doradców inwestycyjnych, którym miałam tłumaczyć zawiłości rosyjskich przepisów prawnych – wspomina kobieta.

Znajomość z Michałem to był pierwszy romans Elwiry. Ten, który dał jej potężnego kopa i ogromną chęć do zmian życiowych. Chciała być dla swego faceta zawsze piękna, zadbana i seksowna. „Bo ta żona, dla której kupił Chanel nr 5 była dokładnie taka jak ja kiedyś: szare włosy, trądzik i lekko oklapłe ciało”, wspomina Elwira i podkreśla, że można łatwo ją oceniać, bo była tą trzecią, czyli puszczalską bez cienia współczucia i przyzwoitości. - Nie żałuję romansu z Michałem, ani związku z Paulem, ani bycia „tą trzecią” dla Krzysztofa. Jestem innym człowiekiem i lubię siebie właśnie taką – twierdzi.

Twardzielka czy ofiara?

Niemoralna czy cyniczna? Niezmiernie łatwo o ocenę kochanki, gdyż „ta trzecia” (lub, jak wolą mówić o sobie kochanki „ta druga”) jest zawsze wcieleniem zła, uosobieniem braku etyki i ludzkich odruchów. Kim jest kochanka? Złodziejką cudzych mężów, pierwszą naiwną, która ciągle wierzy, że on odejdzie od żony, a może nieuświadomioną prawdy, zakochaną kobietą, która wcale nie wie, że jest „tą trzecią”?

Michalina mówi, że jej związek z żonatym „jest skomplikowany”. Relację z byłym szefem określa statusami facebookowymi, bo sama nie wie, czy to miłość, seks, czy tylko zabawa. - On jest takim moim Mr. Bigiem. Możemy się nie wiedzieć kilka miesięcy: on wraca do żony i do dzieci, a ja rzucam się w wir zabawy, pracy i przygodnego seksu. Wystarczy jeden SMS albo przypadkowe spotkanie i lądujemy ze sobą w łóżku. Przyciąga nas jakaś siła, jakieś fatum – Michalina romansowy rollercoaster, w który zaangażowała się w pierwszych dniach pracy dla międzynarodowej korporacji, przyrównuje do Armagedonu – To się skończy kiedyś z wielkim hukiem i konsekwencje będą tego opłakane. Ale na razie nie mogę tego przerwać, nie potrafię…

Nie bądź naiwna

Bycie kochanką żonatego to ogromny ciężar, bo oznacza to, że jesteś z mężczyzną, którego nie można mieć na wyłączność. Ale chwile spędzane razem warte są poświęceń: komplementy, prezenty, wspaniały seks i to uczucie, że jesteś dla kogoś najważniejsza. Gdyby nie choroba żony, dzieci, kredyt, na pewno bylibyście razem. „On z pewnością odejdzie od żony. Są prawie w separacji. Muszę być cierpliwa”, wyznaje internautka MiaV80 na forum „Kochanki”. Od razu jest zakrzyczana przez bardziej doświadczone forumowiczki, a jej naiwność zostaje wykpiona.

Choć na forum, dedykowanym „tym trzecim” panuje współczucie, dla MiaV80 nie ma litości. „Jesteś głupia, czy po prostu młoda? On nigdy nie zostawi żony. Mimo, że będziesz z nim, to zawsze będziesz sama.” Doświadczone forumowiczki ze statusem „tej trzeciej” ustawiają MiaV80 do pionu. „Nie pisz do niego SMS’ów, gdy jest w domu. Niech on usuwa wiadomości od Ciebie. Nie stój pod jego domem, nie dzwoń do żony. Nie obiecuj sobie dużo i miej swoje życie. Będzie Ci potrzebne, jak z Tobą skończy”. Niektóre rady, jak ta właśnie ta od Madmadzi są brutalne, inne bardziej łagodne: „Baw się i kochaj. Czerp z tego związku, ile możesz. Łap wspólne chwile i ciesz się nimi” – rada od Ilonki jest bardziej optymistyczna, ale też wieje z niej smutek, bo kochanka nie ma łatwego życia.

Psychologowie podkreślają, że początkująca kochanka ma nerwy w strzępach. Cały czas jest na „czuwaniu”, gotowa, by wszystko rzucić i spotkać się ze swoim wybrankiem. Ogranicza życie osobiste do minimum i jest nastawiona na „dawanie”. Kochanek takich jak Elwira, które status „tej trzeciej” traktują jako środek, a nie jako cel, wcale nie jest dużo.

Ewa38 z tego samego forum co MiaV80 zastanawia się, dlaczego łatwiej jej wchodzić w relacje z żonatymi niż angażować się w związek z wolnym mężczyzną. „Czasem jest to tylko seks, innym razem dłuższa znajomość. Nie jest mi z tym komfortowo, ale nie rusza mnie to jakoś szczególnie. Dzieje się tak od kilku lat. Obiecywałam sobie juz wiele razy, że więcej w takie układy nie będę wchodzić, ale mi nie wychodzi. Zastanawiam się, czy ma to jakieś podłoże psychologiczne. A może to zwykły brak kręgosłupa moralnego?”

To wina przeszłości?

Richard Tuch, psycholog i psychiatra, uważa, że niektóre kobiety mogą posiadać predyspozycje do trwania w relacji, którą uznają za miłość, ale która jednocześnie przynosi im cierpienie. Takie nastawienie kształtuje się na podstawie wcześniejszych życiowych doświadczeń. Zazwyczaj towarzyszy im poczucie tzw. „braku mocy”, które nie pozwala postępować zgodnie z wewnętrznym pragnieniem dawania, ale i otrzymywania miłości.

Tuch jest zadania, że istnieje kilka przyczyn, dla których kobieta staje się kochanką i trwa w relacji pomimo własnego cierpienia. Odpowiedzialne są za to nieuświadomione problemy w sferze poczucia własnej wartości, strach przed bliskością albo emocjonalne uzależnienie. Niektórzy psychologowie wspominają jeszcze problemy w dzieciństwie lub sadomasochistyczną osobowość. – Wszystko, co spotkało mnie w życiu fajnego, było konsekwencją moich romansów – uważa Elwira, która nie widząc zachwytu w oczach kochanka, nie dbałaby tak o siebie, a złości i bólu po rozstaniu nie przekuwałaby w pracę, co owocowało awansami, wyższymi zarobkami i karierą, o której kiedyś nie miała, co marzyć.

- Dlaczego mam być kochanką – męczennicą, która kornie godzi się na najniższą rolę w społeczeństwie? – dziwi się stereotypom Elwira - We Francji już za czasów Ludwiwka XIV kochanki otaczało się wielką estymą, a dziś też się ich nie potępia, lecz szanuje. Powiedział mi o tym Paul z Lyonu, facet, którego poznałam po Michale. Nauczył mnie jeść małże i powiedział ważną rzecz: „Jesteś moim drugim, ale też ważnym życiem”. To chyba miłe, nawet, jeśli jest się tym życiem tylko półtora roku.

Tekst: Aleksandra Pielechaty

(alp/sr)

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (591)
Zobacz także