Joanna Górska o walce z chorobą. Jedna rada była dla niej bezcenna
Joanna Górska o raku piersi dowiedziała się dwa lata temu. Dziennikarka opowiedziała na łamach "Wprost", jak wyglądało przyjmowanie chemioterapii i która rada okazała się dla niej bezcenna.
12.08.2019 17:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Joanna Górska i rak piersi
Joanna Górska o tym, że choruje na raka piersi dowiedziała się w lipcu 2017 roku. Podjęła walkę z chorobą, która nie była łatwa. Jak opowiada w wywiadzie udzielonym "Wprost", niektóre rady, które otrzymała w tamtym czasie, były bezcenne.
- Gdy zadawaliśmy pytania pani onkolog, czego jeszcze powinniśmy dopilnować, prosiła, aby robić wszystko, co możliwe, by mieć silną głowę - przyznaje. - Powiedziała, że jeśli się uprę, że chcę umrzeć, to umrę. I ona nic nie wskóra. Ale jak się uprę, że chcę żyć, to jest duża szansa, że tak właśnie będzie.
W tamtym trudnym czasie Górskiej bardzo pomogły także tzw. onkosiostry. Jedna z nich udzieliła jej porady, która dla niektórych może wydawać się nieistotna, ale dla niej była niezwykle cenna. Na pytanie dziennikarki, jak brzmiała rada, Górska odpowiedziała:
- Żebym natychmiast zrobiła makijaż permanentny brwi. Kiedy nie miałam ani jednego włosa na całym ciele, kiedy mocno przytyłam od leków i sterydów i wyglądałam jak serdelek, to przynajmniej brwi rysowały moją twarz. Choć odrobinę przypominałam siebie. Dziś i ja radzę to radzę kobietom, które do mnie piszą.
"Byłam na wojnie"
Joanna Górska odpowiedziała także na pytanie, co ją wkurza w rozmowach o raku.
- Mnie już nic nie wkurza, ale kiedy się leczyłam, nie rozumiałam, jak lekarze mogą mówić, że z rakiem się nie walczy, ale go leczy - opowiada. - Ja walczyłam. Byłam na wojnie. Wygrywałam za każdym razem, kiedy uśmiechałam się do syna i kiedy udało mi się z nim powygłupiać. Wygrywałam, kiedy dawałam radę samodzielnie dojść do toalety. Wygrywałam, kiedy szłam do pracy i prowadziłam poranny program z peruką na głowie i przyklejonymi rzęsami. Byłam na wojnie, na której onkolog była generałem, a bliscy i przyjaciele oddziałami zbrojnymi. Kiedy umarła Kora, w mediach mówiono, że przegrała walkę z rakiem. Bardzo bym chciała, aby to brzmiało inaczej, np.: wygrała pięć lat dla siebie i rodziny - dodaje.
Źródło: "Wprost"
Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl