Joanna Sarapata odpowiada Weronice Rosati. "Sprawą zajmują się prawnicy"
Weronika Rosati pokazała Instagramie sms-y, których autorką była Joanna Sarapata. Malarka ostro ją w nich skrytykowała. Teraz, gdy spadła na nią krytyka, grozi aktorce pozwem.
22.03.2019 | aktual.: 22.03.2019 22:08
"Upublicznianie przez panią Weronikę Rosati mojej prywatnej korespondencji jest ewidentnym naruszeniem moich dóbr osobistych, więc sprawą już zajmują się prawnicy. Być może takie działanie podyktowane jest strachem przed zeznaniami, jakie jestem gotowa złożyć przed sądem, a dotyczą one relacji między Weroniką Rosati i Robertem Śmigielskim" – pisze na Facebooku Sarapata.
To reakcja na upublicznienie wiadomości, w których malarka nazywała Rosati "potworem, niszczącym każdego faceta". Sarapata utrzymuje, że Robert Śmigielski to jej kolejna ofiara. "Znam Roberta od lat, choć nie jestem jego pacjentką. To dobry człowiek i troskliwy ojciec" – zaznacza.
We wpisie na Facebooku artystka wspomina czasy, gdy lekarz i Rosati byli zakochaną w sobie parą, która trzymała się za ręce, "nawet siedząc przy stole na przyjęciu".
Dalej dowiadujemy się, że namalowała akt 35-latki, choć ta twierdzi, iż nigdy obrazu nie otrzymała. "Mogę potwierdzić w sądzie, że widziałam ją nago i nie miała wtedy żadnych siniaków ani ran. Promieniała szczęściem młodej kobiety w ciąży" – opowiada Sarapata.
Malarka przekonuje, że Rosati wypowiadała się o partnerze w samych superlatywach. To jej miała się zwierzyć, że zależało jej na amerykańskim obywatelstwie dla córki i przedłużeniu prawa pobytu w USA.
"Podkreślam raz jeszcze, że maluję kobiety od 30 lat. Znam je, podziwiam i uwielbiam, dlatego są głównym tematem mojego malarstwa. Nie daję jednak w życiu zgody na mówienie nieprawdy i na manipulacje" – dodaje na koniec.
Zobacz także: Triki urodowe z PRL-u. Testujemy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl