Kim naprawdę była Sisi?
Kim była Sisi? Najpiękniejszą kobietą XIX wiecznej Europy? Wierną żoną, czy może namiętną kochanką? Zwariowaną podróżniczką, lub zakompleksioną panią domu? Naiwną autorką pretensjonalnych wierszyków w stylu Heinego? Wybitną kobietą znającą się na polityce, czy jedynie amatorką, której przez przypadek coś się udało? Jak dalece obraz oficjalny odbiegał od tego prywatnego?
Cesarzowa Austrii Elżbieta do dziś wzbudza zainteresowanie. Stała się dochodowym austriackim materiałem eksportowym, podobnie jak walce Straussa i tort Sachera. Jest nieustannym źródłem dochodów miasta Wiednia. Widnieje na pocztówkach, talerzach, apaszkach i czekoladkach. Jej słynne portrety wiszą w każdej kawiarni, a jej smutne oblicze spogląda na turystów z każdego rogu „cesarskiej stolicy”. Sama Elżbieta, kobieta lekko zakompleksiona, nieszczęśliwa w małżeństwie i przerażona upływem czasu - zapewne nigdy nie zaakceptowałaby tego strasznego szumu wokół własnej osoby. Przez ponad dwadzieścia lat życia uciekała od wrzawy Wiednia, nienawidziła etykiety, skostniałego dworu i swojej teściowej, księżnej Zofii. Dla własnej wygody, by bronić resztek swobody, uzależniła się od podróży. Zmieniała nazwiska, hotele, statki, wyspy i kraje, po to tylko, by nikt nie rozpoznał w niej pięknej i wiecznie młodej Sisi. Znikała z Wiednia na całe lata, stała się ulotnym zjawiskiem za życia. Wiedeńczycy słabo ją znali, a
małżonek Franciszek Józef widywał tylko czasami „gdzieś w Europie”. Elżbieta zresztą zadbała o „wygodę” swojego męża i podrzuciła mu kochankę w postaci Katarzyny Schratt. Pulchna aktorka stała się najwierniejszą przyjaciółką cesarza aż do jego śmierci w 1916 roku. Życie Elżbiety miało być jak bajka. Młodziutka księżniczka bawarska, jedna z najpiękniejszych ówczesnych panien na wydaniu podobno wygrała los na loterii. W 1854 roku ożenił się z nią bowiem bliski kuzyn, sam cesarz Austrii: Franciszek Józef. Osiemnastoletnia dziewczyna szybko jednak wpadła w tryby pałacowej machiny. W ciągu niespełna trzech lat urodziła trójkę dzieci. Pozowała do portretów, tańczyła na balach, lekko uśmiechała się na bankietach, nie zabierała niepotrzebnie głosu i usuwała się w cień, gdy panowie mówili o polityce. Karnie maszerowała w procesji Bożego Ciała, pojawiała się na ślubach i pogrzebach. Według ówczesnych standardów nie miała „myśleć” tylko „być”. W końcu się zbuntowała. Zaczęła swoje słynne podróże po Europie. Miała
jacht, wille Achilleon na Korfu, zamek na Węgrzech i podobno kilku kochanków, w tym węgierskiego bohatera narodowego Guyla Andrassyego. Nauczyła się greki i węgierskiego. Wiedeń omijała szerokim łukiem, prawie nie zajmowała się dziećmi, które dorastały bez matki.
18.06.2009 | aktual.: 29.12.2011 11:53
Szczególnie ciężko znosiła upływ czasu. Stosowała drakońskie diety i ćwiczyła na specjalnych drabinkach w salach pałacowych. W końcu zakazała fotografowania się. Kryła, coraz bardziej okrągłą twarz, za woalką lub wachlarzem. Coraz ściślej sznurowała gorset, maskowała siwiznę włosów. Wstawała o 4 - ej rano, by je szczotkować i zaplatać w warkocze. Podobno miała poważne problemy z zębami. W tamtych czasach trudno było je wyleczyć. Elżbieta mówiła więc cicho, prawie nie otwierając ust. Zamykała się coraz bardziej w sobie, zasznurowana, zakryta i opatulona szalami. Nie znosiła świata, a świat zapominał o niej. Wpadła na pomysł, by podczas podróży zmieniać tożsamość. W kolejnych hotelach meldowała się pod zmienionymi nazwiskami.
Zginęła śmiercią niepotrzebną i bezsensowną. Włoski anarchista Luigi Luccheni zabił ją pilnikiem, gdy wsiadała na statek w Genewie. Nieszczęśliwy chłopak chciał uśmiercić jakiegokolwiek arystokratę. Przez przypadek trafił w lokalnej gazecie na wzmiankę o Elżbiecie. Prawdopodobnie do końca nie wiedział, że jest cesarzową Austrii. Boska Sisi, najpiękniejsza kobieta Europy, zmarła z wykrwawienia w ciągu kilkudziesięciu minut. Pochowano ją 17 września 1898 roku w krypcie wiedeńskiego kościoła Kapucynów.