Równie pewnie czuje się w głębokiej dżungli i z plecakiem na plecach, co w wieczorowej sukni i szpilkach. Kinga Rusin stawia przede wszystkim na naturalność i nie lubi, kiedy ktoś "poprawia" jej urodę, na przykład za pomocą edytorów graficznych. Dziennikarka chwali twórców swojej ostatniej sesji zdjęciowej za to, że pozwolili, by jej zmarszczki były widoczne. Są jednak sytuacje, kiedy Rusin wcale nie ma ochoty eksponować ich światu. Jedną z nich był wczorajszy bal.