#KobiecaLinia. Anna Jurksztowicz wciąż jest "taka sama"
Starannie wykształcona wokalistka, która od lat angażuje się w ambitne przedsięwzięcia artystyczne z obszarów muzyki klasycznej i filmowej. W tym roku obchodzi 35-lecie pracy artystycznej i choć była szalenie popularną wokalistką pod koniec lat 80., a jej hity nuciła cała Polska, to nigdy nie porzuciła śpiewania. Jaka jest Anna Jurksztowicz?
Nowa płyta Anny Jurksztowicz, której premiera zaplanowana jest na 4 września, pokazuje dojrzałą, ale wciąż pełną energii kobietę, która dzieli się swoim talentem i wrażliwością, a jako autorka wybranych tekstów osobistymi refleksjami. Czym wokalistka zajmowała się w ostatnich latach i dlaczego nowy album jest dla niej szczególnie ważny?
Szczyt twojej kariery przypadał na lata 80. i 90. Później zniknęłaś ze sceny, zajmując się karierą męża, a ostatnio syna. Jednak mniej znana jesteś ze swojej przedsiębiorczej strony. Skupiłaś się bowiem na czymś innym – rozwijałaś firmę muzyczną. Dobrze czujesz się jako bizneswoman?
Czasem życie nas zmusza do przejęcia dowodzenia, bo nikt inny się do tego nie garnie, a czasem zwyczajnie lubię mieć wszystko pod kontrolą. Jeśli biznes odbywa się w myśl określonych zasad, może być czymś przyjemnym i twórczym, więc tak. Myślę, że i w tej roli się odnalazłam.
Co sądzisz o kobietach w biznesie? Radzą sobie lepiej niż mężczyźni?
Kobiety w biznesie radzą sobie znakomicie. Przecież prowadzenie gospodarstwa domowego to tak naprawdę mikroekonomia. W skali makro kobiety są wielozadaniowe i tym się różnią od mężczyzn, że potrafią prowadzić jednocześnie więcej spraw, mają większą podzielność uwagi. Mężczyźni z kolei są jednotorowi i zdecydowanie wygrywają z kobietami, kiedy trzeba skupić się na jednej rzeczy. Te cechy wynikają z natury różnic pomiędzy płciami.
Niedługo wracasz z jubileuszowym materiałem na 35-lecie twojej pracy artystycznej. Od dawna myślałaś o powrocie na muzyczną scenę? Ostatni krążek ukazał się dwa lata temu.
Staram się zachować rozsądny cykl wydawniczy, więc nowy album planuję mniej więcej co dwa lata. Model pracy nad nowymi utworami wygląda tak, że najpierw musi pojawić się inspiracja, pomysł, później te piosenki powstają, ewoluują, nabierają kształtu, a na samym końcu trzeba je nagrać, by móc się od nich mentalnie uwolnić. Inaczej trudno byłoby się skoncentrować na nowych zadaniach.
Pierwszym singlem promującym twój jubileuszowy album był utwór "Kochanie, ja nie wiem", nagrany wspólnie z Andrzejem Piasecznym. Skąd pomysł akurat na współpracę z nim. Przyjaźnicie się?
Mamy wspólne grono przyjaciół, dość często spotykamy się towarzysko i bardzo dobrze się bawimy. To wspaniały kompan. W jego muzyce lubię liryzm, romantyczne podejście i dlatego pomyślałam, że będzie idealnym partnerem do zaśpiewania ze mną duetu o miłości.
Czy tytuł płyty "Jestem taka sama" ma jakieś podwójne znaczenie? Czy ma podkreślać twoją dojrzałość artystyczną i to, że w gruncie rzeczy dalej śpiewasz i zajmujesz się muzyką?
W tym tytule dostrzegam nawet trzy znaczenia. Po pierwsze, jestem taka sama jak kiedyś, nic się nie zmieniłam, zachowałam pogodę ducha. Po drugie, jestem taka sama, to jest rzecz o samotności w życiu, o tym, że jesteśmy w wielu życiowych sytuacjach zdane tylko na siebie. Po trzecie, jestem taka sama jak inne kobiety.
Często w wywiadach z tobą podkreśla się, że zrezygnowałaś ze śpiewania i poświęciłaś się karierze męża Krzesimira Dębskiego i wychowywaniu dzieci. Czy rzeczywiście traktujesz to jako poświęcenie?
Nigdy nie traktowałam wychowywania swoich dzieci, kiedy były małe, w kategorii poświęcania się. To absolutnie naturalna kolej rzeczy i gdybym się temu nie "poświęciła" mogłabym dopiero żałować…
Twój mąż i syn osiągnęli oszałamiającą karierę. Czy teraz pomyślałaś: ok, czas na mnie, w końcu mogę postawić na siebie? Mogę w pełni zająć się sobą, nagrać materiał, rozwinąć firmę?
Każde z nas ma trochę inne muzyczne zainteresowania i realizuje je w swój własny autorski sposób. Rzeczywiście mam teraz więcej czasu na realizację swoich zamierzeń i muszę przyznać, że już dziś myślę o kolejnych planach zawodowych. Nie chcę zwalniać tempa, wbrew pozorom czuję, że to właśnie mój czas.
Masz 56 lat. Uprawiasz jogę, dbasz o ciało i swoją kondycję. Prowadzisz firmę, nagrałaś płytę, pomagasz innym artystom, podróżujesz. W Polsce dotychczas rzadko pokazywało się kobiety, które w dojrzałym wieku mogą przełamywać ogólnie przyjęty społeczny schemat. Myślisz, że możesz być wzorem dla innych pod kątem aktywności czy przedsiębiorczości?
Ale co to jest dojrzały wiek? Mentalnie mam 35 lat i prawdę mówiąc, nie przejmuję się schematami, bo inaczej bym zwariowała. Myślenie, że człowiek miałby mieć jakieś bariery związane z tym, że się starzeje, jest niedorzeczne, a już stawianie kobiet pod ścianą z powodu ich wieku jest XIX-wiecznym zabobonem mającym swoje źródło w tym, że kiedyś kobiety po prostu nie były posyłane do szkoły. Dziś mają po kilka fakultetów i dopiero jak odchowają dzieci, mają szansę, by rozwijać skrzydła, są w pełni dyspozycyjne, mądre, doświadczone, empatyczne, pomocne i… wciąż kobiece.
I potrzebują wzorców?
Jako artystka staram się wypowiadać poprzez piosenki. Rozmawiam z ludźmi na koncertach, z moją publicznością. Dla wielu z nich ja jestem autorytetem, bo moje osiągnięcia i porażki są powszechnie znane, więc moje życie jest znakomitym przykładem tego, żeby iść dalej i być niezłomnym. Napisałam nawet kiedyś taki aforyzm: "Kobieta niezłomna nigdy nie pójdzie na złom. Ani nawet na złom drogę" (śmiech).
Na zdjęciach promujących twoje nowe wydawnictwo trudno dostrzec jakikolwiek retusz, bo wciąż wyglądasz pięknie, młodo i kobieco. Jak o siebie dbasz?
Robię bardzo dużo, by dobrze wyglądać. Staram się wysypiać, bo nasz organizm regeneruje się podczas snu. Co drugi dzień należy poćwiczyć minimum 30 minut, bo przyrost hipokampu utrzymuje sprawność mózgu. Unikam cukru, gdyż stymuluje on zdolność komórek rakowych. Ustawicznie się czegoś uczę i medytuję. Dużo śpiewam. Spotykam się z przyjaciółmi, bo udowodniono, że biesiada i śmiech to czynniki wpływające na długowieczność. Unikam też stresu, bo to zabójca neuronów. Staram się dobrze i świadomie żyć.
Zawsze starałaś się być w dobrej formie, czy był w twoim życiu moment, w którym stwierdziłaś, że musisz się za siebie wziąć?
Zawsze starałam się być w pełni formy, bo tego wymaga mój zawód. Stąd wyniknęło też moje zainteresowanie kulinariami i inteligentnym komponowaniem jedzenia. Zawsze też dbałam o gardło, głos, starałam się nie przeziębić, co jest dość normalne u wszystkich śpiewaków i wokalistów. Musimy całe życie dbać o swój naturalny instrument. Kiedy skończyłam 45 lat, zaczęłam dopiero zwracać uwagę i mocniej dbać o to, jak wyglądam. Wcześniej w ogóle nie widziałam powodu, żeby się zajmować sobą. Wiele osób mi powtarza, że teraz wyglądam lepiej niż kiedy byłam trzydziestolatką. Chyba mają rację (śmiech).
Kobiety coraz częściej zabierają głos w przestrzeni publicznej, w mediach. Myślisz, że to ważne, by pokazywać dobre, kobiece wzorce? Mówić szczerze i głośno o swoich sukcesach, ale też porażkach?
Według mnie kobiet wciąż jest za mało w przestrzeni publicznej. W prywatnych rozmowach często słyszę, że zainspirowałam je swoim macierzyństwem, małżeństwem, biznesem, wyglądem czy zainteresowaniem sztuką, i to jest dowód na to, że tak, należy pokazywać dobre kobiece wzorce. Odważnie i mądrze się wypowiadać, aby inne kobiety wiedziały, że nie są samotne w swoich marzeniach, dążeniach czy potrzebach.
A skąd w tobie ta siła? Przyjaźnisz się z innymi silnymi kobietami? O czym rozmawiacie, dyskutujecie?
Mam wspaniałe, mądre, kochane przyjaciółki – zarówno te znane, jak Asia Kurowska, Agata Młynarska, Majka Jeżowska, czy te anonimowe jak Krysia, Jola, Ania, Zosia, Marzenka.
W moim wieku wszystkie kobiety są silne, bo te słabe już dawno odpadły. One są tak silne, że w gruncie rzeczy chyba ja jestem z ich wszystkich najsłabsza. Dlatego właśnie zajmuję się śpiewaniem, bo muzyka to jest takie miejsce, gdzie naprawdę lubię być.
Rozmawiamy najchętniej o mężczyznach, związkach i dzieciach, ale też opowiadamy sobie kawały i anegdoty, czasem pijemy wino i śpiewamy piosenki. Typowe babskie wieczory…
Zdarza się, że razem wyjeżdżacie?
Rzeczywiście jeździmy razem na różne wakacje z ciekawym motywem, najchętniej jakimś sportowym, nawet jeśli jest to sport polegający na leżeniu na plaży. Jeździmy też na koncerty, wystawy czy na zakupy. Uwielbiam zwiedzać i obserwować, chłonąć wszystko, co jest wokół – to inspiruje.
Czy jubileuszowy materiał jest dedykowany kobietom? Jakie utwory się tam znajdą? O czym są teksty?
Wszystkie teksty są tak naprawdę o miłości, a raczej jej braku, tęsknocie, za czymś, co nam umknęło i tak zabolało, że powstała piosenka. Na świecie napisano już miliony piosenek o miłości i wydawałoby się, że ten temat jest już wyczerpany.
A nie jest?
Zdecydowanie nie! I pewnie nigdy to nie nastąpi (śmiech).
Do współpracy przy płycie zaprosiłaś Andrzeja Piasecznego, ale także Jacka Cygana, czy nawet Andrzeja Seweryna – jednego z najwybitniejszych polskich aktorów, którego nakłoniłaś do recytowania utworu francuskiego poety Charlesa Baudelaire’a. Skąd ten pomysł?
Na jubileuszową płytę chciałam zaprosić wszystkich, ale udało mi się zaprosić tylko najlepszych!
A jeśli współpracę zaproponowałby ci jakiś młody twórca, nawet raper – podjęłabyś się?
Wielu raperów czerpie z moich piosenek, więc jestem zorientowana na rynku. Wielu z nich bardzo lubię.
Wszyscy kojarzą cię głównie z twoją karierą w latach 80. i 90. Miałaś wówczas ogromną popularność, a twoje utwory nuciła cała Polska. Czy taki utwór jak "Matki, żony i kochanki" wywołuje u ciebie wściekłość – bo zapewne śpiewasz go na każdym z koncertów – czy nostalgię?
Nostalgię. Nigdy się nie wściekam na piosenki. To naprawdę genialne uczucie, kiedy wszyscy na koncercie wraz z tobą śpiewają konkretny utwór.
35 lat kariery to dużo. Czegoś żałujesz? Coś mogło potoczyć się inaczej? Może jakiś moment szczególnie zapadł ci w pamięć?
Niczego nie żałuję. Na początku miałam zostać śpiewaczką operową, studiowałam zresztą śpiew bel canto. Bardzo szybko jednak zafascynowałam się jazzem i muzyką pop. Moja kariera potoczyła się tak, jak miała się potoczyć. Jestem zadowolona z drogi, którą obrałam.
Czy dziś, mając tyle różnych doświadczeń na koncie, czujesz się niezależna?
Kocham swoje życie, niezależność. Czuje się spełniona zawodowo i prywatnie. Dzielę się swoim talentem, pasją i wrażliwością w takim samym stopniu jak wcześniej. Naprawdę jestem taka sama.