KOBIETA ROZMAWIA: Sonia Bohosiewicz - Zawsze lubię role, które gram
25 maja 1982 roku, w budynku USC trwały nerwowe przygotowania do ceremonii ślubnej. Maciej Stuhr i Sonia Bohosiewicz stanęli przed urzędniczką USC.
06.11.2014 | aktual.: 19.11.2014 12:23
25 maja 1982 roku, w budynku USC trwały nerwowe przygotowania do ceremonii ślubnej. Maciej Stuhr i Sonia Bohosiewicz stanęli przed urzędniczką USC. Renata w białej sukience ze złotymi aplikacjami, z burzą loków po trwałej na głowie i wiązanką różowych gerberów w dłoni. Pan Młody, w granatowym garniturze i krawacie w paski. Wymiana obrączek, życzenia i prezent od wojewody - talon na dwadzieścia litrów benzyny.
Akcja nowej komedii Jerzego Stuhra "Obywatel" rozciągnięta jest na kilka dekad. Niektóre filmowe postaci przechodziły więc znaczące metamorfozy. Dla Sonii Bohosiewicz oznaczało to eksperymenty z charakteryzacją. Aktorka wcieliła się w żonę głównego bohatera Jana Bratka (grają go Maciej i Jerzy Sthurowie).
- Moja rola była bardzo ciekawie skonstruowana. O ile matkę Jana graja trzy aktorki - Barbara Horawianka, Małgorzata Dobrowolska i Magdalena Boczarska, o tyle ja gram moją postać w całości. Raz jestem kobietą młodszą od siebie o jakieś 20 lat, kiedy indziej sporo starszą - mówi Bohosiewcz i dodaje. - Niesamowite było granie, gdy byłam już starszą kobietą. By zagrać jedną scenę, musiałam poddać się cztero- czy pięciogodzinnej charakteryzacji. Na twarz nałożono mi lateksową powłokę, żebym była cała pomarszczona. Dobrano mi też perukę. Ponadto, musiałam postarzyć swój głos - wspomina aktorka. - Uwielbiam takie przemiany, charakteryzacje, peruki, tasowanie kostiumami. Zawsze lubię role, które gram, bez względu to czy to ma być królewna czy czarownica. Tu miałam okazję zagrać je obie.
Kostiumografowie zadbali, by aktorka miała stroje pasujące do konkretnych czasów. Akcja filmu dzieje się na przestrzeni 6 dekad. - My aktorzy lubimy się przebierać. Dlatego, że wtedy zyskujemy jakąś inną osobowość, możemy myśleć inaczej... Więc jeśli gram w kostiumowym filmie - a robi się ich strasznie mało, bo są droższe - to po prostu jest to wielka frajda - dodaje Bohosiewicz. Czy burza loków na ślubie w USC, to peruka? - Absolutnie nie. To moje włosy zakręcone wcześniej na wałki - mówi odtwórczyni roli Renata Zgółki. - Pamiętam modę na trwałą na włosach. Sama taką miałam, gdzieś tak pod koniec szkoły średniej. Bardzo mi się podobała. Czułam się wtedy taka dorosła.
Jak aktorka wspomina czasy PRL? - Byłam wtedy dzieckiem, inaczej patrzyłam na ten okres. Ogólnie, mam dobre wspomnienia. Oczywiście czasem do tego dziecięcego świata przenikały wydarzenia ze świata dorosłych. Pamiętam tę niedzielę, kiedy zamiast „Teleranka” pojawił się Pan w ciemnych okularach. Pamiętam poruszenie, jakie to wywołało w domu, rodziców, którzy coś szeptali w kuchni.
(gabi), kobieta.wp.pl