Kobiety Czesława Miłosza
Janina, Carol, Ewa, Klementyna, Tola, Irena, Jadwiga, Nika, Jeanne – w życiu wybitnego polskiego poety Czesława Miłosza było wiele kobiet. Żenił się dwukrotnie, romansował znacznie częściej, nawet w zaawansowanym wieku. Partnerki były dla niego niczym muzy. Wiele znakomitych utworów napisał pod ich wpływem.
09.12.2016 13:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy 10 grudnia 1980 roku autor „Zniewolonego umysłu” odbierał z rąk króla Szwecji Karola XVI Gustawa Literacką Nagrodę Nobla, jego żoną była Janina, de domo Dłuska. Urodzona w 1909 roku, dwa lata przed Miłoszem, pochodziła z ubogiej rodziny zamieszkałej w podwarszawskim Wołominie. Za punkt honoru postawiła sobie wyjście z biedy i zamiar swój zrealizowała. Podjęła studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, pracowała w Polskim Radiu, obracała się wśród młodych filmowców, gdzie zwróciła uwagę Eugeniusza Cękalskiego, cenionego reżysera i dokumentalisty, jednego z twórców polskiego kina.
Chociaż z Cękalskim Janinę połączyły wspólne zainteresowania, nie było to udane małżeństwo. Czesław Miłosz poznał ją w latach 30., gdy jako początkujący poeta zjawił się w biurowcu Polskiego Radia. Ona bardzo się zakochała, on jednak cenił tę znajomość na poziomie intelektualnym i raczej nie chciał wychodzić poza związek duchowy. Wiele lat później mówił: „Narobiłem sobie urojeń, że nienawidzę kobiet, że seks jest diabelski, bo przez niego zostałem zraniony (…). W wieku lat 26 wyobraziłem sobie, że zmniejsza się moja seksualna potencja. Moje zakochanie się w Jance było szukaniem »miłości czystej«, braterstwa dusz etc., a upór w tej miłości i gotowość narażania w jej imię na szwank swojej skóry, wcale nie wyklucza podstawowego błędu”.
Kochałem ją, nie wiedząc, kim była naprawdę
W towarzystwie Janina uchodziła za osobę raczej chłodną, o apodyktycznych skłonnościach, do tego niewylewającą za kołnierz. A jednak udało jej się zdobyć Miłosza, dla którego porzuciła męża. Zanim pobrali się w styczniu 1944 roku, żyli w swoistym uczuciowym trójkącie – ona, jeszcze mężatka, zaczęła pomieszkiwać z przyszłym noblistą na warszawskich Dynasach (prawdopodobnie robiła to pod nieobecność męża). Polski reżyser, scenarzysta i operator filmowy Stanisław Wohl, który przyjaźnił się z Eugeniuszem, stwierdził wprost, że Miłosz „zabrał żonę Cękalskiemu”.
Sławomir Koper w książce „Żony bogów” (2015) zwraca uwagę na ciekawą rzecz. Ślub Janiny z Czesławem miał miejsce, gdy jej pierwszy mąż przebywał na zachodzie Europy, małżeństwo z Miłoszem nie mogło być zatem oficjalne, dlatego w rzeczywistości pobrali się dopiero w styczniu 1956 roku. Wcześniej jednak, a był to okres II wojny światowej, często zmieniali miejsce zamieszkania. Po wojnie wyjechali do Stanów Zjednoczonych, gdzie Janina czuła się dobrze i mieszkała do końca swojego życia.
Gdy pozycja Miłosza była już ugruntowana, ona, na własne życzenie, pozostała w jego cieniu. Nie przepadała za środowiskiem literackim, nie życzyła sobie, aby mąż o niej opowiadał. Poeta mówił o niej: „Była najzupełniej prostolinijna, czysta. (…) Nie była podobna do tych żon pisarzy, które celebrują. (…) Na to była zbyt ironiczna, a mnie ta jej ironia wychodziła na dobre. (…) Ceniła moje pisanie, i aż zarzucałem jej, że jestem jedynym piszącym, którego aprobuje”.
Janina urodziła Czesławowi dwóch synów, Antoniego (1947) i Piotra (1951). Przez ostatnich dziesięć lat życia chorowała na Alzheimera. Miłosz nie mógł pogodzić się z faktem, że żona nigdy nie wyzdrowieje. Opiekował się nią, wpadał w przygnębienie, gdy widział, jak cierpi. Janina zmarła w kwietniu 1986 roku w Berkeley. Po śmierci Miłosz napisał dla niej wiersz „Na pożegnanie mojej żony Janiny”, w którym zawarł słowa: „Kochałem ją, nie wiedząc kim była naprawdę. Zadawałem jej ból, goniąc za moją ułudą. Zdradzałem ją z kobietami, jej jednej wierny. Zaznaliśmy wiele szczęścia i wiele nieszczęścia”.
Miłość tam nas połączy
Najważniejsza kobieta w życiu Miłosza, a przynajmniej ta, z którą był najszczęśliwszy, to pochodząca z amerykańskiego Południa, Carol Thigpen, historyk edukacji, doktor nauk humanistycznych. Była od Miłosza dużo młodsza. Dzieliły ich aż trzydzieści trzy lata. Carol pełniła funkcję dziekana do spraw studenckich na uniwersytecie w Atlancie, kiedy w 1982 roku poznała Czesława podczas spotkania autorskiego na swojej uczelni. On był wtedy związany z Ewą (to jej pseudonim), przyjaciółką Amerykanki.
Z Carol teoretycznie dzieliło go wszystko: wiek, pochodzenie, wyznanie. A jednak mieli do siebie słabość. I żyli w podobny sposób: dzień zaczynali od kawy, pracowali w godzinach przedpołudniowych, uwielbiali czytać gazety i długo ze sobą rozmawiać. Połączyło ich również podobne dzieciństwo, które oboje spędzili na wsi. Zaczęli wspólnie podróżować (zwłaszcza na Litwę, w rodzinne strony poety), co bardzo ich do siebie zbliżyło. Ślub (w obrządku katolickim) wzięli 1 października 1992 roku.
Tłumaczka Elżbieta Jogałła, była dyrektorka Instytutu Polskiego w Rzymie i radczyni kulturalna polskiej ambasady spotkała ich w 1992 roku. „Carol niesłychanie odmłodziła Miłosza, natchnęła go nową energią. Przyjechał do Rzymu i powiedział mi szeptem: »Myśmy miesiąc temu z Karoliną wzięli ślub kościelny«. Bardzo się tym cieszył, powiedział to z dumą i zadowoleniem. Ona była mu szalenie oddana. Myślę, że stanowili świetnie dobraną parę. Oboje cieszyli się sobą nawzajem. W Carol były ciepło i spokój, których Miłosz bardzo potrzebował. Widywałam, jak spacerowali, bardzo miło było na nich patrzeć. Bardzo się kochali”.
Carol i Czesław po 1993 roku zamieszkali w Krakowie w kamienicy przy ul. Bogusławskiego, a do ukochanej Kalifornii wracali zimą. Choć pierwsze wrażenie Kraków na Amerykance zrobił nienajlepsze, szybko się pod Wawelem zaaklimatyzowała. Polacy pokochali ją za jej niespożytą energię, radość życia i poczucie humoru. Carol, czy jak mówił Miłosz: Karolina, stała się jego przyjaciółką, doradcą, agentem i najbliższym współpracownikiem. Jako pierwsza czytała jego utwory, tłumaczyła je na angielski, pilnowała umów wydawniczych, a poza tym prowadziła dom i opiekowała się Czesławem. Różnica wieku nie stanowiła zresztą żadnej bariery, bo Miłosz był młody duchem. Czytał książki Małgorzaty Musierowicz i kolejne tomy Harry’ego Pottera, lubił „Złotopolskich” i filmy Larsa von Triera.
Wydawać by się mogło, że młodsza o ponad trzydzieści lat partnerka przeżyje męża. Niestety. Carol niespodziewanie podupadła na zdrowiu. Ponieważ krakowscy lekarze nie potrafili rozpoznać choroby, wysłano ją do Stanów Zjednoczonych. Tamtejsi specjaliści zdiagnozowali u niej zespół mielodysplastyczny (MDS), zaburzenie funkcjonowania szpiku kostnego i krwi. Choroba była zaawansowana; Miłosz poleciał do Stanów, by czuwać przy łóżku umierającej żony, mimo że lekarze odradzali mu tak daleką podróż. Ostatnie słowa ukochanej Karoliny brzmiały: „Nie martw się, Czesław. Miłość tam nas połączy”.
Carol zmarła w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat 16 sierpnia 2002 roku. Dla Miłosza, którego optymizm żony trzymał przy życiu, był to straszliwy cios. Dedykował jej utwór „Orfeusz i Eurydyka”. W jednym z wywiadów mówił: „Pisałem ten utwór nocami, zamiast rozmyślać o śmierci żony. (…) Leciałem z Krakowa do San Francisco, wiedząc, że Carol umiera i że koniec jest nieunikniony; jedyne, o co chodziło, to żeby zdążyć do szpitala przed jej śmiercią. I właściwie ta podróż po Hadesie to jest moja podróż do San Francisco i wędrówka po szpitalu”.
Erotomanem nigdy nie będę
Carol i Janina to z pewnością najważniejsze kobiety w życiu wielkiego poety, choć nie jedyne. Sławomir Koper w „Żonach bogów” pisze, że Czesław bardzo wcześnie zaczął zwracać uwagę na płeć piękną i już jako kilkuletni chłopiec zafascynował się jedną ze swoich ciotek. Inicjację seksualną przeżył z Ireną, urodziwą mężatką, którą poznał jako nastolatek podczas wakacji w Krasnogrudzie. Spędzali ze sobą całe dnie; wieczorami Irena uczyła Miłosza tańczyć tango. Znajomość nie trwała jednak długo. Kiedy do Krasnogrudy przyjechali trzej warszawscy maturzyści, jeden z nich zdobył względy Ireny. Czesław przyłapał nawet jednego z nich, jak wyskakuje z jej okna. Dla uczuciowego Czesława był to tak duży cios, że rozważał nawet samobójstwo.
Utalentowany, o intrygującym wyglądzie Miłosz, nie narzekał na brak powodzenia. Przez długi czas nie chciał się jednak angażować duchowo, kolejne znajomości z płcią piękną traktując czysto instrumentalnie. W liście do Jarosława Iwaszkiewicza pisał: „Okropnie męczy mnie komplikowanie tych spraw, to znaczy »zakochanie się«, »uwznioślenie« i inne w tym rodzaju historie, w które od czasu do czasu, mimo mojej woli, wpadam. (…) Pornografię lubię, ale nie dlatego, że daje jakiś dreszczyk – erotomanem nigdy nie będę”.
Ważna w życiu Miłosza była Klementyna Sołonowicz, z którą romansował na studiach, później matka Daniela Olbrychskiego. W czasach studenckich w życiu poety obecna była też Tola, którą poznał w przerwie wakacyjnej, gdy uczył się do jesiennej sesji poprawkowej. Tak ją wspominał: „Ale jej zapach, jej zapach dręczy mnie ciągle. Tolu, zdaje mi się, że wtedy, kiedy przestaję rachować i odmierzać każdy krok, kiedy jestem kapryśnym dzieckiem – wtedy jestem – zakochany”.
„Prawdziwą i tragiczną miłością chłopięcego wieku” Czesław Miłosz nazywał swój kilkuletni romans z pochodzącą z zamożnej rodziny studentką prawa Jadwigą Waszkiewicz. Poeta romansował z nią od drugiego roku studiów. Spotykali się nocami w jego pokoju w akademiku. Ten związek to jednak plama na honorze poety. Gdy dziewczyna zaszła w ciążę, ten po prostu ją porzucił, a nawet zasugerował w liście, że ojcem dziecka mógł być jeden z jego kolegów. Jadwiga dziecko urodziła i oddała do adopcji. Miłosz zreflektował się dopiero po wielu latach, pisząc do Jadwigi: „Jak patrzę wstecz, to swego życia zupełnie nie rozumiem. (…) Lato w Barciach, 1934. I ciągłe pytania, dlaczego tak a tak postąpiłem”.
Zobaczysz, któregoś dnia dostaniesz Nobla
Wśród kobiet Czesława Miłosza wymienić trzeba Irenę Górską, studentkę Wileńskiego Studium Teatralnego (później matkę aktorów Macieja i Damiana Damięckich), z którą połączył go intensywny romans.
Nie wiemy natomiast, jaka zażyłość łączyła Miłosza z Niką Kłosowską, starszą od niego mężatką. Miłosz mówił o niej, że „lubiła się bawić, tańczyć, lubiła pracować”. Na pewno się ze sobą przyjaźnili, razem uczestniczyli w imprezach towarzyskich, zdarzało się, że Nika u Czesława nocowała. Gospodyni, która rankiem zastała Miłosza w jej towarzystwie, wypowiedziała mu mieszkanie z powodu „niemoralności”.
W życiu Czesława bardzo ważna była filozof Jeanne Hersch, obywatelka Szwajcarii polskiego pochodzenia, z którą Miłosza połączył wyjątkowy związek duchowy. Nawiązali romans, jednak ich zażyłość wykraczała daleko poza fizyczną fascynację. Dzielili poglądy, prowadzili ze sobą niekończące się dyskusje. O Hersch mówi się, że odgrywała rolę muzy Miłosza. Zainspirowała go do napisania powieści „Zdobycie władzy” – on tworzył, a ona tłumaczyła tekst na francuski. Wkrótce zamieszkali razem w jednym z paryskich hoteli. Jeanne powiedziała raz Miłoszowi: „Zobaczysz, któregoś dnia dostaniesz Nobla”. On natomiast podobno na poważnie rozważał porzucenie żony (Janiny). W pewnym momencie coś się jednak zaczęło między nimi psuć (Miłosz zwierzał się przyjacielowi, że urządzała wielkie awantury). Kilka razy rozstawali się i schodzili. Janina o wszystkim wiedziała. Ostatecznie Miłosz wybrał rodzinę, czego przypieczętowaniem był wspomniany ślub w styczniu 1956 roku.
Pisząc o kobietach Czesława Miłosza, nie można nie wspomnieć o tajemniczej Ewie (to jej pseudonim – kobieta nigdy nie zgodziła się na ujawienie swoich personaliów, choć miłośnicy twórczości Miłosza nie mają problemu z jej identyfikacją), dziennikarce z Polski, młodszej od poety o trzydzieści jeden lat. Poznali się jesienią 1979 roku, Ewa miała przeprowadzić z nim serię wywiadów. Na wywiadach się jednak nie skończyło. Miłosz zafascynowany dziennikarką zaproponował jej posadę swojej asystentki. Zbliżyli się do siebie, połączyło ich głębokie uczucie.
Poeta złapał wiatr w żagle i zaczął intensywnie tworzyć. To pod wpływem Ewy napisał tom wierszy „Nieobjęta ziemia” (1984). Żadna inna partnerka Miłosza nie doczekała się podobnego hołdu. Znajomość z Ewą trwała trzy lata. Ona w pewnym momencie liczyła na coś więcej, on jednak nie zamierzał opuszczać schorowanej żony (Janiny). Tak pisał o tym związku (notabene do Jadwigi Waszkiewicz): „Nigdy nie myślałem, że w wieku od siedemdziesięciu do siedemdziesięciu trzech [lat] będę Romeo, jako że moi koledzy szkolni są stare dziady”. Nie mógł też podejrzewać, że ożeni się powtórnie. I to z najlepszą przyjaciółką Ewy.
Czesław Miłosz odszedł 14 sierpnia 2004 roku, niemal dokładnie dwa lata po śmierci ukochanej Carol.
Korzystałam z:
„Żony bogów”, Sławomir Koper, wyd. Czerwone i Czarne, Warszawa 2015
„Miłosz. Biografia”, Andrzej Franaszek, wyd. Znak, Kraków 2011