Konflikt z przyszłą teściową przed weselem. "Przecież ona wie lepiej"
Kobiety, które marzą o ślubie, już zazwyczaj jako małe dziewczynki myślą o weselu jak z bajki. Wtedy nie przychodzi im nawet do głowy, że na drodze do ich planów kiedyś może stanąć teściowa, która ma zupełnie inną wizję tego dnia. Karolina i Luiza musiały walczyć o to, żeby wyglądał tak, jak one tego chciały.
13.01.2020 | aktual.: 13.01.2020 18:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– W zasadzie my w ogóle nie chcieliśmy robić wesela. Zorganizowaliśmy je tylko dlatego, że teściowa tego chciała – mówi 30-letnia Karolina, która jest 7 miesięcy po ślubie. Jego organizacja była tym bardziej trudna, że 3 lata wcześniej straciła swoją mamę i to z teściową przeżywała wszystkie ważne momenty związane z organizacją przyjęcia.
Ona i matka jej chłopaka miały dwie, zupełnie różne wizje tego, jak ma wyglądać świętowanie ich zaślubin. Gdy jej słuchała, miała wrażenie, że to wcale nie jest dla niej najważniejszy dzień w życiu, a dla jej przyszłej teściowej. – Problem polegał głównie na tym, że ona uważała, że to jest jej wesele, bo jej syn się żeni. Nie do końca chyba sobie zdawała sprawę, że swoje wesele miała 30 lat temu i teraz to jest nasza sprawa – zaznacza.
Walc na pierwszy taniec, a do tego zespół na wesele
Gdy już się zdecydowali, że zrobią wesele, to konflikty pojawiały się właściwie przy podejmowaniu każdej ważnej decyzji. – Zaczęło się od wyboru sali, chcieliśmy mieć przyjęcie w stylu rustykalnym, a moja teściowa absolutnie nie. Uważała, że to jest zniewaga dla gości i musi być piękna biała sala, i nie wiadomo ilu-gwiazdkowy hotel - wszystko na najwyższym poziomie, bo potem ciotki będą gadać – opowiada Karolina. 30-latka ustąpiła i wraz z narzeczonym zmienili miejsce wesela. Na tym jednak kłótnie się nie skończyły.
Był problem z muzyką, zespołem, pierwszym tańcem. – Chcieliśmy zatańczyć tango. Mama Maćka uważała, że nie ma w ogóle takiej opcji, bo na weselu tańczy się walca. Początkowo chcieliśmy mieć DJ-a, ale usłyszeliśmy, że to nie wypada, bo tam będą starsi ludzie i musi być zespół – opowiada 30-latka.
Z tańcem nie ustąpili, ale w kwestii muzyki się ugięli i zdecydowali się na zespół. – Po jakimś czasie teściowa stwierdziła, że może jednak DJ byłby fajniejszy, bo będzie mniej kosztował, a puści przecież każdą piosenkę. Chciała razem z teściem odwoływać zespół, żeby wziąć DJ-a – mówi Karolina.
Walka o władzę pomiędzy matką a córką
Kolejny problem pojawił się przy wybieraniu upominków dla gości. Chcieli podarować gościom muffinki albo mini-torciki. – Bardzo nam się nie podobały takie ciasta, które dostajesz po weselu w plastikowym, chamskim pudle. Ale ostatecznie musieliśmy je mieć. Jedyne, co udało mi się wywalczyć, to ładne opakowanie kartonowe. Musiałam je zamawiać z trzech czy czterech miejsc, zanim zostało zaakceptowane – opowiada Karolina.
– Trochę mi było przykro, że mój mąż nie potrafi się postawić matce i powiedzieć jej: "Mamo, zrobimy po swojemu". Owszem, on nie chciał zrobić tak, jak ona mówi, ale chciał to przekazać jakoś naokoło, żeby jej nie zrobić przykrości. Co z tego, że ona na drugi dzień sprawiała przykrość i nawet o tym nie myślała? – podkreśla Karolina.
Psychoterapeutka i założycielka Ośrodka JA Justyna Kaczmarczyk podkreśla w rozmowie z WP Kobieta, że konflikty, które pojawiają się pomiędzy przyszłą panną młodą i teściową przed weselem, mogą oznaczać walkę o władzę pomiędzy kobietami. – Jest duża część rodziców, a szczególnie matek, które nie potrafią uznać, że dzieci dorastają i podejmują swoje własne decyzje, na które oni już nie mają wpływu – tłumaczy.
Według niej niektóre matki ciągle szukają potwierdzenia na to, że to one są najważniejsze. – Wchodząc w dorosłość i podejmując decyzję o zawarciu małżeństwa, osobą, która powinna stać się dla nas najważniejsza i pierwsza, jest nasz małżonek czy małżonka – podkreśla Kaczmarczyk.
Zobacz także
Sukienka i garnitur do wymiany
Sukienka była jedną z nielicznych rzeczy, w którą przyszła teściowa Karoliny nie ingerowała. 30-latka pokazała jej tylko swój wybór, bo stwierdziła, że będzie jej miło. Potem jednak tego żałowała.
– Gdy włożyłam w salonie tę sukienkę, to stanęła z takim skrzywionym wyrazem twarzy i powiedziała: "A to taka? A innych nie było? Taka nie biała… Może by trochę jaśniejszą?". Do wesela zostały wtedy 3 tygodnie, więc zmiana koloru écru na śnieżną biel nie wchodziła w grę. – To nawet nie chodziło o to, że ona jej się nie podobała - tylko o to, że była za mało tradycyjna – tłumaczy 30-latka.
Maciek z kolei chciał się wyróżniać w tłumie jako pan młody i wybrał oryginalny garnitur w kratę w bordowym kolorze. Pomimo buntu swojej matki, która uznała, że to zbyt mało elegancki strój na ślub, postanowił go założyć. – Wtedy wpadła już w histerię. Powiedziała, że mu potnie ten garnitur przed ślubem, że kupi mu nowy, a tamten schowa. Z piskiem i płaczem darła się, że on nie pójdzie w tym garniturze – opowiada. Tym razem jednak nie ulegli matce Maćka, mówiąc, że i tak ustąpili już w wielu kwestiach. Ostatecznie na weselu była zachwycona tym, jak wyglądali i przyznała im rację.
Psychoterapeutka tłumaczy, że ślub jest ważnym sprawdzianem tego, jak przebiegają granice pomiędzy małżonkami a ich rodzicami i na ile rodzice mogą sobie pozwolić w tej relacji. – Gdyby syn był niezależny od swojej matki, to w ogóle do takiej sytuacji by nie doszło, bo przyszła teściowa w ogóle nie odważyłaby się wtrącać – zaznacza Kaczmarczyk.
Podkreśla, że kobiecie ciężko poradzić sobie samej z konfliktem z teściową. Najlepszym rozwiązaniem, żeby go pokonać, jest według niej rozmowa z narzeczonym i ustalenie wspólnej wersji, której będą się trzymać. – Partnerem do podejmowania decyzji nie jest teściowa i synowa tylko przyszli małżonkowie. Mężczyzna nie powinien mediować między kobietami, tylko raczej wspierać swoją żonę, żeby stworzyli taki ślub, jaki chcą mieć oboje – dodaje.
8 miesięcy do ślubu a relacje z teściową coraz gorsze
22-letnia Luiza jest jeszcze przed ślubem, zostało do niego 8 miesięcy. Miała bardzo dobre relacje z przyszłą teściową, dopóki nie zaczęło się planowanie wesela z jej 32-letnim narzeczonym Kacprem. – Ona o wszystkim decyduje poza mną. Nie bierze pod uwagę moich propozycji, liczy się tylko jej zdanie – podkreśla.
– Wtrąca się do menu. Muszą być na przykład polędwiczki, bo były na weselu młodszego brata Kacpra, Tomka. Nie pasowało jej wino, które kupiliśmy. Sukienka oczywiście musi być do jej wglądu, ale powiedziałam, że jej nie pokażę przed podjęciem decyzji – opowiada 22-latka. Poszło też o winietki, bo przyszła teściowa ich nie chce, a Luiza nie wyobraża sobie bez nich przyjęcia. Ale całkowicie miała dość, kiedy matka narzeczonego uparła się, że ślubu musi jej udzielić znajomy ksiądz, syn jej siostry - bo to rodzinna tradycja.
Na ingerowaniu w organizację wesela się nie skończyło. – Zaczęła go nastawiać przeciwko mnie. Pytać, czy na pewno powinien się ze mną żenić i pchać się w taki związek. Nawet mój narzeczony powiedział, że teraz podobno już u nich nie zjem obiadu, "bo się wtrącam". W ogóle nie mogę wyrazić swojego zdania, bo mówi, że pyskuje jak małolata – wyznaje Luiza. Stwierdza, że mało brakowało, a przyszła teściowa doprowadziłaby do tego, że do wesela w ogóle by nie doszło.
Luiza miała dość nastawienia swojego narzeczonego. – Mówił, że się ze mną męczy, bo nie akceptuję jego mamy, jej wyborów. Powiedziałam mu po prostu, że albo żeni się ze mną, albo z mamą. Jak na razie jest spokój. Stwierdził, że nie będzie pomiędzy nami wybierał – opowiada 22-latka.
Trzeba postawić granice
Justyna Kaczmarczyk wyjaśnia, że konflikt z przyszłą teściową to dla kobiety, która stanie się jej synową, bardzo trudna sytuacja, bo oczekuje od partnera, że stanie po jej stronie i postawi matce granice. – To oczekiwanie jest nawet słuszne, natomiast jeśli już dochodzi do takiej sytuacji, to ona często się rozczarowuje, bo jej przyszły mąż nie jest w stanie dokonać wyboru pomiędzy matką a żoną. A czuje, że musi go dokonać – wyjaśnia.
– Kobieta, która wychodzi za mąż, chciałaby od narzeczonego jednoznacznej deklaracji, a część mężczyzn nie potrafi tego zrobić. Często próbują się z tego w jakiś sposób wycofywać, czyli zrobić tak, żeby wszystkie strony był zadowolone – dodaje.
Psychoterapeutka zauważa, że brak wsparcia partnerki przed weselem może być ważną wskazówka dla kobiety, która wkrótce stanie na ślubnym kobiercu. – Jeśli przyszły mąż podporządkowuje się swojej matce i chce ją zadowolić na każdym kroku kosztem swojej narzeczonej, to można się spodziewać tego, że w małżeństwie będzie bardzo podobnie. Pytanie, czy kobieta jest gotowa na to, żeby się na taki związek zdecydować – zaznacza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl