Kora-feministka. Kochała seks, była za aborcją
Kora Jackowska nie żyje, ale to, co zrobiła dla kobiet zostanie. Była wolna, odważna i silna. Mówiła otwarcie o seksie, do końca będąc hipiską, która popierała dostęp Polek do aborcji. Przypominamy, co mówiła.
Wolność była życiową dewizą Olgi Jackowskiej, którą znaliśmy jako Korę. Na polskiej scenie muzycznej nie występowała taka druga postać – z niepowtarzalnym stylem, niezwykłą osobowością i przekazem, którym wyzwalała siebie i setki kobiet. Kora zmarła w wieku 67 lat.
Kiedy Polki wyszły na ulice przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej, Kora mówiła: "Jeśli kobieta chce usunąć ciążę, to ma do tego pełne prawo. Jestem za całkowitą aborcją na życzenie. Niezależnie od tego, czy kobieta jest zgwałcona, czy płód ma dwie główki". Podpisywała listy w sprawie „przywrócenia kobietom prawa do samostanowienia o swoim życiu”
Wtedy od dwóch lat walczyła z nowotworem jajnika. Wokalistka Maanamu wycofała się z życia publicznego i zaszyła w domu na Roztoczu z ukochanym Kamilem Sipowiczem. Stanowili niezwykle oryginalną parę – on chętnie opowiadał mediom o ich życiu intymnym. Oboje nie ukrywali, że seks jest dla nich ważny. Jej choroba nie zmieniła tego podejścia. Swój związek zalegalizowali po wielu latach życia na "kocią łapę". Kora nie potrzebowała papierka.
Jackowska była zadeklarowaną feministką, która mówiła i robiła, co chciała. Nie pytała się o miejsce w świecie mężczyzn – tylko działała. Była zaangażowana w życie polityczne i społeczne. Kiedy czuła, że powinna zabrać głos, robiła to. W czasie choroby powiedziała: "Żyję tak, jakby jutra miało nie być". Kobiety brały z niej przykład i jeszcze długo będą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl