Księżniczki w złotych klatkach? Polka o życiu w Emiratach
Nie muszą pracować, nie martwią się o domowy budżet, są utrzymywane przez mężów i nie widzą w tym niczego złego. A jednak krzywdzące byłoby stwierdzenie, że wyrzekły się swoich praw i wolności. Nasze wyobrażenia o kobietach ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością – przekonuje Aleksandra Chrobak, która spędziła tam pięć lat.
O swoim życiu w Abu Zabi i o spotkaniach z mieszkankami Emiratów napisała w książce „Beduinki na Instagramie”.
Do księgarń trafił właśnie kolejny dodruk „Beduinek” – czy spodziewałaś się aż takiego zainteresowania? *
*Aleksandra Chrobak: Aż takiego nie, jestem mile zaskoczona, podobno szykowany jest już czwarty nakład. Cieszę się, że moje historie i gawędy znalazły tylu czytelników.
Nic dziwnego, że książka się spodobała, to fascynująca podróż przez krainę jak z baśni Tysiąca i jednej nocy. Tyle że twoje bohaterki są kobietami z krwi i kości, poznałaś je i, mam wrażenie, zbliżyłaś się do nich. Czy Emiratki są rzeczywiście tak otwarte i łatwo zawierają przyjaźnie?
- Najwspanialsze, najcieplejsze były kobiety w nikabach, czyli te z zasłoniętymi twarzami. A wydawałoby się, że taka zasłona to mur, za który nie wpuszczają nikogo. Nic bardziej mylnego, właśnie najbardziej tradycyjne mieszkanki Emiratów otworzyły się przede mną najbardziej. I była w nich największa ciekawość świata, z którego przybyłam. To właśnie one, w przeciwieństwie do kobiet, które nie noszą nikabów i prowadzą swoje Porsche w szpilkach od Louboutina, mają w sobie najwięcej pokory i prostolinijności. Wychowały po 7-8 dzieci i musiały w życiu wiele poświecić.
Co zaskoczyło cię w tamtejszych kobietach? Czy było coś, czego nie potrafiłaś zaakceptować?
Nie, niczego takiego nie było, od początku mnie oczarowały. Ta fascynacja była zresztą po obu stronach, one z ogromnym zainteresowaniem patrzyły na mnie, pytały o moje życie w Europie, o to, gdzie i z kim mieszkam, co robię w Emiratach. Wrażenie robiło na nich to, że sama o sobie decyduję, że prowadzę samochód, że pracuję i podróżuję. Dla mnie fascynująca była więź, jaka łączy te kobiety, to że nie ma między nimi tematów tabu. Wynika to zapewne z tego, że płci są tam wyraźnie oddzielone, kobiety i mężczyźni trochę żyją własnym życiem, spotykają się w swoich grupach, nawet gdy odbywają się wesela, uroczystość jest podzielona.
Piszesz o zalotach, wyznawaniu uczucia, zaślubinach i wreszcie o wchodzeniu kobiety w rodzinę męża. *
Żeby w ogóle doszło do zaręczyn, kandydatka na pannę młodą musi zostać zaakceptowana przez przyszłą teściową. Najpierw jest ocenianie kandydatki, odbywa się to często podczas rożnych uroczystości, na przykład wesel. Młode kobiety prezentują swoje wdzięki, zakładają obcisłe, wysadzane kryształami kreacje, rozpuszczają długie do pasa włosy, a matka kawalera ma okazję przyjrzeć się im z bliska. Potem zaczynają się negocjacje z udziałem matki i sióstr kandydatki. W żadnym z tym etapów nie bierze udziału przyszły mąż, on dostaje dopiero rekomendację matki, ewentualnie zdjęcie wybranki. Negocjacje wchodzą w etap finansowy, tu już wkracza brat albo ojciec pana młodego i męski krewny panny młodej, ustalają jak duży będzie posag. Uroczystość zaręczyn to zwieńczenie negocjacji, dopiero wtedy para może patrzeć na siebie, wybranka nie musi już zasłaniać swojej twarzy. Tak naprawdę poznają się dopiero po ślubie.
*Piszesz w swojej książce: „Zasłanianie twarzy wydaje się największym poświęceniem, na jakie decydują się zachodnie dziewczyny, wychodząc za muzułmanów (…) Dla Europejki nikab jest radykalnym krokiem, symbolem bezkompromisowej postawy religijnej. Dla lokalnych kobiet to najczęściej nie tyle wybór, ile druga natura”. Czy zasłona na twarzy nie jest jednak dużym ograniczeniem wolności?
Granice wolności wyznacza tam rodzina i mąż. Kobieta, wchodząc do rodziny męża, przyjmuje wszystkie zasady i żyje w zgodzie z nimi. Jednak nie znaczy to, że rezygnuje z siebie całkowicie, że automatycznie zamyka się przed światem. Zasłona utrudnia, ale nie uniemożliwia wyrażania siebie. Poznałam wiele dziewczyn, które mimo nikabu potrafiły wyglądać stylowo, a nawet zalotnie. Nikab nie eliminuje kobiecego seksapilu. Oczywiście, możliwości są ograniczone, ale też ich pomysłowość jest wielka. Mają piękny makijaż oczu, pomalowane paznokcie, widoczne są też dodatki, których nie zasłania tradycyjna abaja. Do tego przemyślana fryzura, czasem ekstrawagancka blond grzywka wystająca spod chusty. Dziewczyny potrafią w zależności od zainteresowań nosić do czarnej abaji żarówiaste adidasy albo buty z ćwiekami, czasem obcisłe jeansy rurki , które opinają zgrabne nogi widoczne w rozpiętej u dołu czarnej szaty. Oczywiście, presja środowiska wobec kobiet w nikabach jest ogromna, większa niż dla dziewczyny, która nie zakrywa twarzy, bo przede wszystkim powinny wzbudzać szacunek, więc modowe ekscesy nie są zawsze dobrze widziane.
Ale nie wszystkie Emiratki, które poznałaś, zasłaniały twarze. Czyli jednak ich podejście do tradycji bywa różne.
Spotkałam dziewczyny, które nosiły europejskie stroje, nawet dresy, ale zwykle były z mieszanych małżeństw. I najczęściej mieszkały w Dubaju. Właśnie w progresywnym Dubaju księżniczki fotografują się w rozpuszczonych lokach. W Emiratach nie ma nakazu noszenia chusty. Istnieje spory dysonans miedzy wielkomiejskimi elegantkami prowadzącymi sportowe samochody w chuście jak listek figowy ledwo trzymającej się na burzy loków, a dziewczynami z prowincji, które nie wychodzą z domu bez męskiego opiekuna. Tych drugich jest w Emiratach większość. Presja rodziny jest tak duża, że kobiety zwykle podporządkowują się i noszą tradycyjne muzułmańskie stroje. Minimum to abaja i chusta, reszta zależy od tego, jak bardzo tradycyjna jest rodzina.
Jakie jeszcze ograniczenia związane są z życiem w Emiratach? *
To co my odbieramy jako ograniczenia, dla tamtejszych kobiet jest czymś naturalnym, one się na to nie skarżą. Co dla nas jest kontrolą, tam jest odbierane jest jako opieka i szanowanie autorytetu męża, którego się nie kwestionuje. Tradycyjne panie chwalą sobie uregulowane życie: siedzenie w domu, dzieci, pomoc domową, wieczorki hennowe, wesela (oczywiście w towarzystwie innych pań). Mąż albo ojciec wozi je gdzie trzeba, nie płacą rachunków, nie zajmują się naprawą samochodu, nie muszą pracować, uczestniczyć w wyścigu szczurów. Takie życie może podobać się nawet niektórym kobietom z Zachodu. Ale bywają też przypadki ekstremalnego podporządkowania, ubezwłasnowolnienia, gdy np. kobieta nie może sama siedzieć w poczekalni u lekarza, gdy mąż nie odstępuje jej na krok, kiedy ma zasłonięte całe ciało, tak by nikt obcy nie mógł na nią spojrzeć. To zdarza się w najbardziej tradycyjnych rodzinach. Na szczęście to odosobnione przypadki. W Emiratach kobiety mają najwięcej wolności, uniezależniły się ekonomicznie, mają otwarty dostęp do edukacji, dużo zmieniło się też – na korzyść kobiet - w sprawach spadkowych. Emiratki emancypują się, nie chcą już być w związkach , które nie dałyby im satysfakcji. Pewnie dlatego wielu Emiratczyków na żony wybiera Saudyjki czy Jemenki – one są bardziej uległe, pochodzą z bardziej tradycyjnego świata.
*Mieszkając w Abu Zabi wielokrotnie słyszałaś, jak bardzo pożądane są emirackie paszporty. Czy wyjście za mąż za obywatela Zjednoczonych Emiratów Arabskich od razu daje obywatelstwo i wszystkie przywileje?
Nie jest to wcale automatyczne, mąż musi złożyć wniosek po 5 latach od ślubu i dość długo czeka się na rozpatrzenie sprawy. Kobieta, dopóki nie ma paszportu ZEA, jest całkowicie poddana mężowi. Gdy otrzyma obywatelstwo Emiratów, jest pod pełną ochroną państwa, dostaje dotacje, komunalną willę, ma więcej przywilejów, m.in. darmową ochronę zdrowia, darmową szkołę dla dzieci itp. Taka kobieta staje się niezależna finansowo, a to może nie podobać się mężowi. Nie raz dziewczyna zacisnęła zęby przez parę lat przy wiekowym małżonku, a młody jemeński kuzyn tylko czekał na moment, gdy ona dostanie paszport. Dlatego nie każdy Emiratczyk chce, by jego żona miała obywatelstwo ZEA. Dzieci urodzone w takich związkach też nie dostaną go z automatu. Jeśli urodzi Polka, jej dziecko będzie miało obywatelstwo polskie, a nie emirackie.
*Islam dopuszcza poligamię, tamtejsi mężczyźni mogą mieć po kilka żon. Jak radzą sobie z tym Europejki wychodzące za Emiratczyków? *
W Emiratach wielożeństwo jest dosyć powszechne, mężczyzn stać na to, by wziąć sobie kolejną żonę, czasem mają nawet cztery. Europejka, która decyduje się na małżeństwo z Emiratczykiem, nie powinna łudzić się, że może sobie zastrzec w ślubnym kontrakcie, że będzie jedyną żoną. Tego akurat nie może zrobić, bo Koran zezwala na wielożeństwo. Dla mężczyzny z ZEA zachodnia żona jest sporym ryzykiem, bo ma inne poglądy, często nie rozumie rodzinnych zależności i tradycji, w jakiej jej mąż dorasta. Po ślubie może być zaskoczona, że jej osobiste szczęście nie jest już najważniejsze, priorytetem staje się honor i szczęście rodziny. Żona przechodzi pod opiekę męża, musi zaakceptować jego autorytet, pogodzić się z zasadami panującymi w jego rodzinie.
A co stanie się, jeśli żona „z importu” nie przyjmie tych zasad? Czy może na przykład nie przejść na islam?
W rodzinach tradycyjnych to niemożliwe. Choć początkowo nikt nie zmusza do tego młodej żony, to z czasem presja na pewno wzrośnie, ona sama czułaby się wyalienowana w muzułmańskiej rodzinie. Poza tym nie mogłaby niczego dziedziczyć po mężu. Europejki często nie rozumieją, jak ważna w tamtejszej kulturze jest religia i określone przez nią normy.
„Emiratki są bardzo zdigitalizowane i kochają fotki, ale tylko pod warunkiem, że będą zabezpieczone przed niepowołanymi męskimi spojrzeniami” – piszesz w swojej książce, że znajome z Abu Zabi dopuściły cię do swoich znajomych na Facebooku i Instagramie, aktywnie udzielają się też przez Snapchata. Czy to ich sposób na codzienne ograniczenia?
Wszyscy mamy potrzebę autoekspresji. Dzięki mediom społecznościowym Emiratki mogą zaspokoić narcystyczne potrzeby. Chętnie korzystają z internetowych czatów, zwłaszcza takich, które umożliwiają wykrycie użytkowników znajdujących się niedaleko od siebie. Internet jest idealny do nawiązywania i podtrzymywania damsko-męskich kontaktów bez ryzyka demaskowania się i narażania swojej reputacji na szwank. Do tego dopiero w internecie kobiety mogą choć na chwilę pokazać swoje prawdziwe oblicze. Właśnie w mediach społecznościowych zobaczyłam, jak wygląda naprawdę moja koleżanka z pracy, jej zdjęcia bez zasłoniętej twarzy obejrzałam na Snapchacie (to aplikacja idealna, bo zamieszczanych fotek i filmików nie można ściągnąć i zapisać na pliku). Emiratki – młodsze i starsze – chętnie robią sobie selfie i wrzucają na Instagram, nastolatki przebierają się w galeriowych toaletach na 5-minutowe sesje glamour, ale już nietaktem byłoby zrobienie im zdjęcia, na przykład na weselu. Chyba, że ma się na to wyraźną zgodę osoby zainteresowanej, a to wymaga wielkiego zaufania.
Tęsknisz za życiem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i za swoimi emirackimi znajomymi?
O tak, bardzo. Ale wiem, że nie mogę tam wrócić, z powodu mojej książki. Poświęciłam w niej sporo miejsca trudnej sytuacji kobiet, które pracują jako służące. To duży problem we wszystkich krajach Zatoki. Gosposie, opiekunki do dzieci, na przykład z Indonezji, Filipin albo Etiopii, nie zawsze mają szczęście trafić do porządnej, uczciwej rodziny. Słyszałam mrożące krew w żyłach historie, o okrucieństwie, z jakim traktowano te biedne dziewczyny. Bałam się pisząc o tym, bo gdyby wyszło na jaw, że chcę te informacje opublikować, mogłabym trafić do więzienia. Nie zmienia to faktu, że bardzo tęsknię za Emiratami, wyjeżdżałam stamtąd z żalem i wspominam życie tam z fascynacją. Pokochałam to miejsce.