Kto rządzi w waszym związku?
Ludzie dobierają się na różnych zasadach – czasem są to przeciwieństwa charakterów, lub wręcz na odwrót – podobieństwo cech powoduje, że doskonale się rozumieją. Jednak bez znaczenia, jaki jest ich klucz do szczęścia, najczęściej jest tak, że ktoś w związku jest silniejszy. Idealne partnerstwo chyba nie istnieje.
24.08.2006 | aktual.: 28.05.2010 16:53
Ludzie dobierają się na różnych zasadach – czasem są to przeciwieństwa charakterów, lub wręcz na odwrót – podobieństwo cech powoduje, że doskonale się rozumieją. Jednak bez znaczenia, jaki jest ich klucz do szczęścia, najczęściej jest tak, że ktoś w związku jest silniejszy. Idealne partnerstwo chyba nie istnieje.
Nawet jeśli zawsze marzyła ci się równość w związku, jeśli wydaje ci się, że dopełniacie się, że tak właśnie jest, niestety, zawsze ktoś musi dominować. Czy warto na siłę dążyć do równości na tej płaszczyźnie? A może czasem lepiej pozwolić osobie silniejszej pełnić bardziej wpływową rolę?
W przypadku, gdy ludzie dobierają się w ten sposób, że od razu czuć, kto jest silniejszą osobowością, problem jest o tyle nieskomplikowany, że osoba o mniej dominującym charakterze często potrzebuje kogoś, kto stanie się oparciem i w pewnym stopniu przewodnikiem przez życie. Gorzej natomiast, gdy obie osoby czują potrzebę wywierania wpływu na partnera. W takim przypadku albo trwa ustawiczne ścieranie się i walka o dominację, albo udaje się znaleźć jakiś kompromis. Warto postarać się o rozwiązanie tego problemu, gdyż wiele konfliktów wynika właśnie z dążenia do podporządkowania sobie drugiej osoby.
Istnieje mnóstwo wyznaczników dominacji w związku. Dla jednych może to być fakt zarabiania większej sumy pieniędzy, dla innych po prostu silniejsza osobowość partnera. Chyba stereotyp mężczyzny jako głowy rodziny i osoby mającej największy na nią wpływ mija się z rzeczywistością. W wielu związkach to jednak kobieta ma więcej do powiedzenia. Albo może inaczej, kobieta bardzo sprytnie znajduje płaszczyznę, na której może dominować i tam daje upust swoim potrzebom dowodzenia. Dlatego często mówi się o mężczyznach trzymanych „pod pantoflem”. Jednak w rzeczywistości nie tak łatwo jednoznacznie powiedzieć, kto rządzi w związku. Mężczyźni, jako że najczęściej są głównymi żywicielami rodziny, decydują o ważniejszych wydatkach i pewnie dzięki temu czują się osobami o największym wpływie na swoich bliskich. Jest to o tyle bolesne, że jeśli sprawa pieniędzy w rodzinie powoduje spory, osoba zarabiająca więcej najczęściej ma przewagę. Pod tym względem niestety władzę ma ten, kto posiada większe dochody. To od niego
uzależnionych jest wiele ważnych decyzji. I nawet gdy w prozaicznych sprawach mężczyzna jest bierny, często wręcz nazywany przysłowiowym „pantoflem”, może wynikać to z tego, że wie, kto tak naprawdę na wpływ na rodzinę. Nie przejmuje się błahostkami, gdyż na pewność, że ostatnie słowo należy do niego.
Z tego też wynika taka pozorna dominacja kobiet. Bo przecież mówi się o krótkim trzymaniu mężczyzn przez ukochane. Często panie nadrabiają przez to, że są ekscentryczne, hałaśliwe, co może dawać wrażenie dominacji, jednak ma to się nijak do prawdziwych relacji z związku. Poza tym taka postawa jest wygodna dla mężczyzn, mogą oni w spokoju bagatelizować drobne problemy, gdyż wiedzą, że kobieta się nimi zajmie, panowie natomiast angażują się w poważniejsze sprawy.
Czasem w naturalny sposób tworzy się podział na domeny, w których ktoś podejmuje decyzje. Daje to poczucie równości i odpowiedzialności za swoją płaszczyznę. Przykładowo kobieta bardziej angażuje się w wychowanie dzieci ze strony wychowawczo opiekuńczej a mężczyzna dba o jego edukację i pomaga rozwijać zainteresowania. Nie da się nad każdym problemem prowadzić dyskusji i analiz, dlatego takie podziały są bardzo powszechne i pozwalają wykorzystać naturalne predyspozycje do troski o dane dziedziny. W rodzinie najlepiej wyczuwają to dzieci - zawsze wiedzą, do którego rodzica z jaką sprawą się zgłosić.
Nie da się być znawcą każdej dziedziny i nieomylnym w podejmowaniu decyzji. Czasem nawet nie warto udowadniać swojej przewagi, bo jest to jedynie połechtanie własnej próżności a możne przez to wywołać jedynie konflikty. Nawet jeśli czujemy się tą silniejszą osobą, czasem można pójść na kompromis lub nawet ulec drugiej osobie, żeby pokazać, że liczymy się z jej zdaniem. A dążenie na siłę o to, by dominować w ogóle wydaje się absurdalne, bo przecież nie po to ludzie żyją ze sobą by wiecznie rywalizować i spierać się o to, kto jest ważniejszy.
Samego faktu, że ktoś wyraźnie dominuje w związku też nie należy rozpatrywać w kategoriach dobrego czy też złego układu. Każdy szuka czego innego w związku. Jedni mają silną potrzebę dowodzenia, inni natomiast szukają osoby, która zwolni ich obowiązku podejmowania decyzji w życiu. Najważniejsze, żeby układ jakie między ludźmi był oparty na obustronnym porozumieniu a nie narzuconej dominacji.