Kup sobie lalkę "metoo". Kontrowersyjny pomysł producenta
Są słowa, które pomimo różnych kontekstów zawsze będą się jednoznacznie kojarzyć. Na całym świecie wiadomo, że hasztag #metoo to nawiązanie do walki z przemocą seksualną wobec kobiet. Jednak jest ktoś, komu nie przeszkadza sprzedawanie zabawek z metką "metoo".
03.11.2018 | aktual.: 03.11.2018 12:45
Jedna z internautek oburzyła się widząc reklamę zabawek firmy "metoo". "Fantastycznie! Można sobie ją spersonalizować, kazać wyszyć dowolne imię. Czyli na przykład jakaś kobieta postanowiła wyznać, że została zgwałcona, to teraz może mieć piękną pamiątkę. Albo, dajmy na to, szef od lat klepie ją przy każdej okazji po d**e. To teraz może sprawić taką laleczkę-molestowaneczkę swojej córce. Albo ktoś bardzo zły zamienił jej dzieciństwo w piekło. Trudno czasu nie cofnie, ale może kupić przytulankę" - kpiła na Facebooku.
Kobieta postanowiła zgłębić temat i okazało się, że firma, której nazwa jednoznacznie kojarzy się z głośną międzynarodową akcją społeczną MeToo, nie ma nic wspólnego z problemem przemocy seksualnej wobec kobiet. Producent wpisał firmę do rejestru KRS w 2016 roku, a #metoo rozpoczęło się w 2017 roku.
Autorka wpisu dodaje, że sprzedawanie dziecięcych zabawek pod tak charakterystyczną i wymowną nazwą może budzić niesmak i kontrowersje. "To tak, jakby sprzedawać przytulanki marki AIDS" - twierdzi interanutka.
Trudno uwierzyć, że właściciel firmy nie słyszał o międzynarodowej akcji, która dodatkowo zalała media społecznościowe. Firma ma pełne prawo do zarejestrowanej przez siebie nazwy, jednak w tym przypadku sprzedaż zabawek mogłaby wzrosnąć, gdyby producent ją zmienił. No bo ciężko uwierzyć, że ktoś chciałby przytulać się do lalek, których nazwa na całym świecie kojarzy się z traumatycznymi przeżyciami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl