Lalki erotyczne zastępują kobiety. Niemcy otworzyli dla nich specjalny dom publiczny
Silikonowe figury erotyczne, seks-roboty, dmuchane lalki - przyszłość naszego życia erotycznego maluje się w czarnych barwach. Uznaje się, że 2050 roku będziemy woleli sypiać z robotem niż z żywym człowiekiem. Niemcy poszli tym tropem i w Dortmundzie powstał właśnie pierwszy dom publiczny, oferujący wyłącznie usługi silikonowych prostytutek.
20.10.2017 | aktual.: 20.10.2017 15:58
"Bordoll", bo taką nazwę nosi ten przybytek, został otwarty w Dortmundzie. Znajdziemy w nim 11 różnych lalek do wynajęcia. Godzina spędzona w ich towarzystwie kosztuje 80 euro, czyli ponad 320 złotych. Każda z "dziewczyn" ma inne imię i jest stylizowana w inny sposób. Różni się również od innych wyrazem twarzy, rasą i podstawową anatomią.
Lalki importowane są z Japonii, która jest potentatem branży seks-robotów i figur erotycznych. Za jedną z silikonowych prostytutek dom publiczny płaci ponad 1786 funtów. To daje nam ponad 9 tysięcy złotych. Każda lalka waży ok. 30 kilogramów.
Klienci mają ogromny wpływ na wygląd ich "wybranki". Każdy z nich może przynieść strój, w jakim lalka będzie najbardziej mu się podobać. Nie ma co do tego żadnych wytycznych. Przebieranki mają urozmaicić ofertę "Bordoll".
Dom publiczny kataloguje lalki, dopasowując je do odpowiednich kategorii. Znajdziemy wśród nich takie grupy jak "prawdziwe", "fantazje", "chude" czy "anime". Każda z lalek jest szczegółowo opisana, włączając w to dokładny opis jej miejsc intymnych.
Właścicielką "Bordollu" jest 29-letnia Evelyn Schwarz. W rozmowie z "The Independent" kobieta przyznaje, że lalkowy dom publiczny cieszy się ogromną popularnością. Codziennie zgłasza się do niego średnio 12 mężczyzn. Kobieta zarzeka się również, że ponad 70 proc. użytkowników lalek wraca do "Bordollu" regularnie.
Niestety już kilka dni po otwarciu Schwarz musiała wymienić jedną z lalek, gdyż mężczyzna okazał się zbyt temperamentny i zepsuł ją. Właścicielka przyznaje, że agresywne zachowania wobec lalek wcale nie są rzadkością.
Czy silikonowe lalki i roboty zastąpią nam niedługo żywego człowieka? Z naszej sondy, na którą odpowiedziało już ponad 81 tys. użytkowników, wynika, że istnieje takie ryzyko. 40 proc. ankietowanych uważa, iż seks-roboty są w stanie zdominować nasze przyszłe życie erotyczne.
"Bordoll" to jednak nie pierwszy przypadek umieszczania tego typu zabawek erotycznych w domu publicznym. Podobnie sprawa miała się w przypadku właścicieli jednego z domów uciechy w Wiedniu, którzy musieli dokupić drugiego seks robota po tym, jak do pierwszego z nich zaczęły ustawiać się kolejki. "Fanny", bo tak nazwali lalkę jej właściciele, została wystawiona w przybytku jako urozmaicenie oferowanych usług. Krótko po tym okazało się, że Fanny jest popularniejsza od żywych prostytutek. Z czego płynie ta fascynacja seks robotami? I czy powinniśmy zacząć się martwić?
– Użytkowników tego typu "zabawek" trzeba podzielić na trzy grupy – mówi nam słynny seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Pierwszą z nich są osoby, które nie mogą znaleźć sobie prawdziwego partnera, więc wybierają partnera zastępczego. Należą do nich osoby chore, niepełnosprawne, które mają problem z nawiązywaniem relacji seksualnych. W tym przypadku jest to rzecz zrozumiała i nie ma czym się martwić. Drugą, dość nieszkodliwą grupą są osoby, które eksperymentują i chcą tylko zaspokoić swoją ciekawość. Dla nich seks z maszyną to tylko dodatek do życia erotycznego. Nie zamiennik. Najbardziej niebezpieczne jest podejście grupy trzeciej, czyli tej, która chce udoskonalić masturbację do tego poziomu, że partner nie będzie im potrzebny. Dla nich seks z robotem będzie znacznie bardziej wygodny i zrezygnują z relacji z żywym człowiekiem. Pozwoli im to pozbyć się lęku dotyczącego sprostania oczekiwaniom drugiej osoby i zająć się tylko sobą – wyjaśnia profesor.
Zobacz też: Dewiacje seksualne Polaków [Bez tabu]
Pisząc poprzednie artykuły o seks-robotach i lalkach erotycznych miałyśmy nadzieję, że proroctwa dotyczące ich użytkowania nie dojdą do skutku tak szybko. Niestety przykład z Dortmundu pokazuje, że zastąpienie kontaktów seksualnych z człowiekiem na takie z zabawką nie znajduje się już w strefie futurystycznych fantazji, a staje się częścią naszej codzienności. Jesteśmy tym absolutnie przerażone.