Leszek Miller świętuje złote gody. Zdradza jak "poderwał" żonę
Aleksandra i Leszek Millerowie mają powód do świętowania. Obchodzą 50. rocznicę małżeństwa. Z tej okazji były premier zdradził, jak udało mu się poznać przyszłą żonę. – Od razu zobaczyłem taką dziewczynę, co siedziała na wprost mnie - powiedział polityk.
Aleksandra i Leszek Millerowie są szczęśliwym małżeństwem. Z okazji 50. rocznicy ślubu były premier zdradził w rozmowie z "Super Expressem", jak udało mu się "poderwać" przyszłą żonę.
Para poznała się na potańcówce w zespole szkół zawodowych w Żyrardowie. – Klasa mojej żony organizowała wieczorek taneczny. Zostałem zaproszony wraz ze swoim bratem ciotecznym, mieliśmy magnetofon marki 'Melodia'. Ważył ze 20 kg! Ja miałem pod pachą najnowszą płytę Beatlesów. Od razu zobaczyłem taką dziewczynę, co siedziała na wprost mnie ze swoimi koleżankami – zdradził kulisy pierwszego spotkaniu z przyszłą żoną.
Leszek Miller wspomina również swój ślub. Pomimo, że pobrali się w kwietniu, uroczystości towarzyszył śnieg. – Nasi znajomi i świadkowie mieli problemy, żeby do nas dotrzeć – wspomina Miller.
Zanim wprowadzili się do mieszkania spółdzielczego w Żyrardowie, pomieszkiwali albo u mamy Miller, albo jego żony. – Cały trud prowadzenia domu, wychowywania naszego syna spoczywał na barkach mojej żony, która cały czas pracowała, była aktywna zawodowo i wszystko to uniosła z powodzeniem – przyznaje były premier.
– Wychodziłem wcześnie, wracałem o 23-00 w nocy. Nie mogłem się skupić na sprawach rodzinnych. Byłem skupiony na tym, żeby wejść do Unii Europejskiej. Miałem bardzo dużo pracy. To, że udało mi się przez to wszystko przejść suchą nogą, to jest zasługa mojej wspaniałej żony. Nie ma słów, które byłyby adekwatne do jej wspaniałej postawy – powiedział w rozmowie z SE.
Źródło: "Super Express"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl