Lewandowska jednym wpisem wywołała falę komentarzy. Internauci zachwyceni
Ten temat to śmierdząca sprawa. Nawet trochę wstyd o tym pisać, ale wbrew pozorom to ważne. Anna Lewandowska znowu zaskoczyła swoich fanów na Facebooku. Tym razem dość nietypowo, bo wpis, który polubiło już ponad 6 tysięcy osób, dotyczy kupy. Skoro najsłynniejsza w Polsce trenerka porusza ten temat i wzbudza takie emocje, warto się z nim zmierzyć.
01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 15:07
Lewandowska pisze: “Kupa prawdę Ci powie... Temat tabu, a szkoda, bo jest bardzo ważny, przecież zdrowie zaczyna się od jelit!”. Na początku nikt nie wziął sprawy na poważnie. Pojawiły się głosy, że ten wpis to dowcip lub, że ktoś włamał się na konto Lewandowskiej. Post opatrzony rysunkiem uśmiechniętej kupy skomentowało już prawie 200 osób, a zainteresowanie rośnie. Punktem wyjścia jest zdrowie i to, co o stanie naszego organizmu mówi wiadoma sprawa.
Ania wie, jak to robić
Lewandowska z charakterystycznym dla siebie medialnym przytupem poruszyła temat w gruncie rzeczy bardzo istotny. Sądząc po rosnącej liczbie komentarzy pod postem, widać, że w ludziach jest potrzeba porozmawiania o tak intymnej sprawie. – Temat jest niesmaczny i pewnie dlatego spychany poza margines, ale uwierzcie mi, bardzo istotny – pisze Lewandowska. Zwraca uwagę na to, że każda rzecz, którą jemy, ma ogromne znaczenie dla pracy jelit. – Zdecydowana większość komórek odpornościowych, bo aż ok. 80 proc., znajduje się w jelitach i tam rozgrywa się cała „bateryjna zabawa” – postuje. Ania wyjaśnia, jak działa nasz organizm, co dzieje się w trakcie trawienia i dlaczego pojawiają się pewne dolegliwości, z którymi musimy się zmagać na co dzień.
Czytelniczki doceniają wpis. – Bardzo dziękuję za ten temat. Ważny, a przez wszystkich omijany z niewiadomego powodu, bo przecież każdy z nas korzysta z toalety – pisze Kasia. – Witam pani Aniu, mam okropny problem z przemianą materii, potrafię przez tydzień nie wypróżniać się. Jem dużo warzyw, staram się pić dużo wody, codziennie rano pije ciepłą wodę z cytryną. Jestem załamana. Co robić? – pyta internautka Chesterka. Kolejne komentarze są w podobnym tonie: też mam ten problem, dlaczego nikt o tym nie mówi, brawo dla pani, to ważny temat, ale wciąż tabu.
Już samo słowo „kupa” wywołuje w nas śmiech i zmieszanie. Zgodzimy się, że nie jest to temat dobry do przełamywania lodów, „śmieszkowania” z szefową lub dyskusji przy niedzielnym obiedzie. Wszystko, co w naszych majtkach, jest traktowane jak tabu. Za każdym razem, gdy ten temat pojawia się w mediach, wzbudza duże zainteresowanie i dyskusję. Choćby kultowa już „kupa Kublikowej”, czyli felieton Agnieszki Kublik o przewijaniu dzieci w miejscach publicznych, zwłaszcza, gdy w pampersie jest „ta druga rzecz”. Niedługo po pojawieniu się tego tekstu można było przeczytać kolejne publikacje w internecie, polemizujące z autorką i broniące dziecięcych potrzeb. Temat rozgrzał nas do czerwoności i nagle przestaliśmy się wstydzić rozmawiania o tym, co dzieje się za drzwiami toalety.
Ale z was wstydnisie
Jestem psychologiem i dobrze wiem, co ludzi krępuje. Nic dziwnego, że post Ani wywołał takie zamieszanie. Wstydzimy się rozmawiać o „sprawach z toalety”, bo nigdy nie mieliśmy edukacji związanej z fizjologią. I pewnie to się nie zmieni. Człowiek musi być piękny, smukły, ogolony. Kobiety nie dłubią w nosie, nie puszczają bąków, a do toalety chodzą tylko przypudrować nos.
Nasze nastawienie to kwestia edukacji i oswajania się z tematem już od wczesnych lat. A w Polsce bryndza. Bardzo często w moim gabinecie lądują dzieci, które nie mogą swobodnie porozmawiać z rodzicami o nagości, o seksie, o narządach rozrodczych. Już samo ich nazywanie stwarza problem. Bo jak powiedzieć o kobiecych miejscach intymnych? Cipka? Nie, nie wypada, to przecież zdrobnienie od brzydkiego c..a. A najgorzej, gdy maluch zapyta o seks. Kiedyś trafił do mnie pacjent z dzieckiem, który wprost powiedział, że nie wie, jak rozmawiać z nim o „tych sprawach”. Liczył, że załatwi to za niego specjalista.
Temat doskonale rozumieją Szwedzi
Życie pokazuje, że wielu rzeczy możemy nauczyć się od sąsiadów. W założeniach szwedzkiego programu edukacji są rozmowy o seksie, narządach, ale też ludzkiej fizjologii. Dzieci nie są uczone regułek i zasad, ponieważ książki są skonstruowane w taki sposób, żeby uczyć prowadzenia dialogu, rozmowy z drugą osobą. Potem z uczniów wyrastają mądrzy, świadomi swojego ciała dorośli, kochający siebie za te „ładne” i „brzydkie” rzeczy.
Wszystko zaczyna się od bajek
Polskie bajki nie są jeszcze na poziomie tych z zagranicy. U nas nadal kupa to wpadka, brzydka sprawa, która przytrafiła się na spacerze. „Mała książka o kupie” Pernilii Stalfelt to najbardziej znana publikacja o temacie kupy, również wywołującą najwięcej emocji.
Nic dziwnego, bo przeciętnego Polaka stawianie pytań: „Co by było, gdyby wszyscy ludzie na świecie załatwili się w jednym pokoju?” lub “Jak wyglądałby wieżowiec zbudowany z kału i czy rodzinne skakanie na golasa w takt puszczanych wspólnie bąków, to fajna zabawa?” może nieco zawstydzić. Jednak to wspaniały początek do rozmowy o fizjologii, w sposób zabawny i ciekawy dla dziecka. Fizjologia nie jest piękna, ale jest częścią naszego ciała. A kupę robimy wszyscy. Na zdrowie!