Magdalena Mielcarz o hejcie. "Czytanie tego jest jak trucizna"
21.08.2019 14:04, aktual.: 21.08.2019 15:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Magdalena Mielcarz zasłynęła rolą Ligii w "Quo vadis". Potem wyjechała do USA. Dziś nagrywa tam piosenki. W ostatnim wywiadzie przyznaje, że to, co osiągnęła w Polsce, bywało dla niej ciężarem. Tak jak hejt ze strony rodaków.
Magdalena Mielcarz – Ligia z "Quo vadis"
Magdalena Mielcarz była młodziutką dziewczyną, gdy została Ligią w ekranizacji "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza. 18 lat później jest w zupełnie innym miejscu. Aktorstwo przesunęła na dalszy plan, pierwsze skrzypce gra teraz u niej muzyka. Właśnie wydaje płytę pod pseudonimem Lvma Black – tak też się przedstawia w mediach społecznościowych. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" opowiada o pracy nad albumem, ale również o tym, jak jest postrzegana. Dla wielu wciąż ma twarz Ligii, a dawno już nią nie jest. – Może trudno uwierzyć, ale ten kapitał był dla mnie czasami garbem, kulą u nogi, bo każdy od razu miał o mnie jakieś wyobrażenie. Przez to bywało więc różnie – mówi wprost Mielcarz.
Dla gwiazdy uwolnieniem okazał się wyjazd do USA. bo jak sama przyznaje, była tam czystą kartką. – Bo może mają cię na początku gdzieś, ale za to dają ci szansę – uważa. W Stanach Mielcarz założyła rodzinę – dziś jest szczęśliwą żoną i matką dwóch córek. Obie uczy, by nie zwracały uwagi tylko na swój wygląd. – Starszej, która ma dziewięć lat, mówię, że jak ktoś – najczęściej jakiś chłopak – powie, że jest brzydka, to niech zapyta: "No dobra, ale co z tego?" – tłumaczy. – Bo jesteśmy tak wychowywane, że mamy być ładne, elegancko ubrane, kobiece. Mało się odzywać, a już broń Boże, opowiadać o swoich problemach. A to absurd – dodaje.
Magdalena Mielcarz o wyglądzie
Zdaniem Mielcarz nie warto przejmować się opiniami innych, bo nie one są najważniejsze. – Czasami się zastanawiam, dlaczego tak źle reagujemy na komentarze dotyczące wyglądu. Jesteśmy chyba więcej warte niż to, jak ktoś nas ocenia? – pyta retorycznie piosenkarka. Musiała jednak przejść swoje, by wyciągnąć takie wnioski. Wielokrotnie dostało jej się od anonimowych krytykantów. – (...) Jak czytam wredne, krzywdzące komentarze, to szkoda mi tych ludzi, którzy je piszą. Każdy ma prawo do swojej opinii, ale czym innym jest konstruktywna krytyka, a czym innym bezsensowny hejt. Czytanie tego jest jak trucizna – sądzi.
Mielcarz nie rozumie osób, które "produkują truciznę". Jedyne, co jej przychodzi do głowy to to, że nie mają odwagi spełniać marzeń. Łatwiej im więc wyśmiewać tych, którzy robią coś ze swoim życiem, nie idąc utartym szlakiem. Dla niej najważniejsze jest, że zna siebie i swoją wartość. Chociaż kiedy przefarbowała włosy na platynowy blond, była w szoku, jak potraktowali ją w sieci rodacy.
– Nagle przestałam być zachowawczą Słowianeczką. I to się nie spodobało, ludzie pisali: "Co ona ze sobą zrobiła?". A to były tylko włosy. Czyli jasną blondynkę lubicie, a z platyną to już nie? Przecież jestem tą samą osobą – wspomina. – To było bardzo ciekawe i uwalniające doświadczenie, bo nagle odkryłam, że nie mam potrzeby, żeby się wszystkim podobać – stwierdza artystka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl