Maluch odkrywa świat przez zabawę

Jak stymulować rozwój dziecka poprzez proste zabawy?

Maluch odkrywa świat przez zabawę
Źródło zdjęć: © sxc.hu

30.03.2009 | aktual.: 25.01.2012 14:13

Rodzimy pierwsze dziecko i cały nasz świat przewraca się do góry nogami. Chcemy uchylić mu nieba, zapewnić jak najlepsze warunki do życia, zdrowego rozwoju. Zawczasu robimy dalekosiężne plany i zastanawiamy się już nad wyborem przedszkola. Wiele mam nie zdaje sobie sprawy z tego, że świetny start może zapewnić swoim pociechom, kiedy są jeszcze na etapie kilkumiesięcznego bobasa. Często robimy to mimowolnie, nawet o tym nie wiedząc.

- Wielu rodzicom zabawa dziecięca kojarzy się z tym, że chłopczyk pcha samochodzik, a dziewczynka wozi w wózku lalkę – mówi Emilia Link-Dratkowska, psycholog kliniczny i terapeuta. – Ale to jest już zabawa symboliczna, w której dziecko naśladuje rzeczywistość. To już zaawansowany poziom zabaw i do niego naprawdę długa droga. W przypadku tych najmniejszych dzieci, między 3. a 5. miesiącem, często słyszę od rodziców: właściwie nie wiadomo co z tym maluchem robić.

Tymczasem każda czynność, którą wykonujemy, może okazać się czymś ciekawym. Wszelkie podrzucanie, bujanie, turlanie, to jest świetna zabawa i nauka w jednym. Bo najpierw komunikacja ze światem odbywa się poprzez skórę i przez dotyk. I poprzez zmiany pozycji w przestrzeni. Dziecko dostrzega że ma ciało, z którym mogą się dziać różne rzeczy i że samo też może coś z nim zrobić. Wzrok zaczyna mieć naprawdę istotne znaczenie dopiero pod koniec drugiego miesiąca. Wcześniej ważne jest kształtowanie świadomości ciała. Dlatego tak ważne są wtedy zabawy ruchowo-dotykowe.

Na przykład zwykła kąpiel, która może być dla niemowlęcia ekscytującym zajęciem umożliwiającym poznanie własnego ciała, a także pomagającym rozwijać język. Wystarczy, że myjąc każdą część ciała, będziemy powtarzać: a teraz myjemy rączkę, a teraz głowę, a teraz nogę, tak- tu jest twoja noga! Podobnie może zadziałać zwykły masaż, który dodatkowo może ulżyć w kolkach. Co takie zajęcia mają wspólnego z mową? Pamiętajmy, że zanim dziecko zacznie składać pierwsze słowa i zdania, ma już dość bogaty zasób słów i świetnie rozwiniętą mowę bierną. Oznacza to, że potrafi (a przynajmniej powinno) poproszone wskazać na wymienione przedmioty, osoby, a także wykonywać proste polecenia. A wszystko to dzięki wspomnianym wcześniej ćwiczeniom, które objaśniają i porządkują dzieciom świat oraz pomagają go doświadczać.

Na nieco „wyższy” etap trudności możemy przejść, kiedy nasza pociecha osiągnie przedział od 5 do 10 miesięcy. - W tym wieku dziecko zaczyna sięgać, próbuje chwytać, może już siedzieć z podparciem. Zaczyna się społeczne zwracanie uwagi na to co dzieje się dookoła, na uśmiech maluch reaguje uśmiechem, nabywa umiejętności koncentrowania wzroku na jednym punkcie przez kilka minut. Można wprowadzić więc wiele zadań, w których dzieci muszą wodzić za czymś wzrokiem, obserwować otoczenie, coś dostrzec. To jest też czas, kiedy bardzo intensywnie rozwija się manipulacja, operowanie rękami: łapanie, dotykanie, sięganie, rzucanie. Właściwie co dwa tygodnie dochodzi nowa umiejętność. Te funkcje są ważne, bo związane z samodzielnością, na przykład później z samodzielnym jedzeniem. No i w tym okresie intensywnie rozwija się mowa bierna. Dzieci gromadzą słowa, dużo rozumieją, chociaż niewiele są w stanie powiedzieć.

Jak więc stymulować ich rozwój poprzez proste zabawy? Oto przykłady. Trzymamy malucha pod pachami i podnosimy do góry, potem opuszczamy na dół. W tym czasie komentujemy „do góry i na dół”, opisując w ten sposób wykonywane przez nas czynności, a tym samym to, co dzieje się z dzieckiem. - Daje to świetną stymulację układu przedsionkowego – zaznacza Emilia Link-Dratkowska. – A to z kolei poprawia równowagę, koordynację ruchową. No i wspomagamy tak mowę bierną. A to wszystko w czasie zabawy.

Co jeszcze? Dobre są tzw. zabawy na pojęcie stałości przedmiotu. Tak ćwiczenia tłumaczy specjalista: - Dla małego dziecka coś istnieje, jeśli może to zobaczyć i może tego dotknąć. Jeśli czegoś nie widzi, to tego nie ma. W tej zabawie prezentujemy dziecku kartkę papieru i zabawkę. Pokazujemy że zabawka wybiera się na spacer, idzie, idzie i nagle znika za kartką. Cały czas staramy się, aby maluch skupił się na zabawce. Kiedy ukrywamy ją nagle za kartką, dla dziecka ten przedmiot nagle przestaje istnieć, był i już go nie ma. Kiedy zabawka wychodzi, na początku dziecko patrzy zaskoczone. Ale po kilku razach zaczynamy zauważać, że kiedy przedmiot znika, to dziecko przerzuca wzrok na drugą stronę kartki.

Uczy się przewidywać. To ważna umiejętność. Maluch rozumie, że jeśli coś znika z jego pola widzenia, to wciąż istnieje, tylko jest zasłonięte przez kartkę. Rodzice mogą uznawać, że nie jest to nic nadzwyczajnego, bo przecież takie pojmowanie świata to dla nich coś naturalnego. Ale pamiętajmy, że dla dziecka nic nie jest oczywiste. Ono musi cały świat poznać i odkryć samemu. Podobną rolę pełnią wszelkie zabawy w zasłanianie i odkrywanie, chowanie i pokazywanie się, czyli typu „A-kuku!”.

Ciekawą zabawą może być także podawanie przedmiotów o różnej fakturze. Tak maluch odkryje co to znaczy, że coś jest szorstkie, coś puszyste, a coś gładkie. W tym przypadku także bardzo ważny jest komentarz rodziców. Można intonacją i miną zasugerować, że jedno z tych doznań jest uczuciem przyjemnym, a inne nie. W ten sposób, przy okazji, sprawdzamy wrażliwość dotykową dziecka. Możemy także podawać na próbę różne potrawy tłumacząc, który smak jest słodki, który kwaśny, który słony. Znów opisujemy w ten sposób świat, a dodatkowo sprawdzamy czy nasza pociecha nie jest uczulona na któryś ze składników.

- Wiem z doświadczenia, że wielu rodziców boi się takich zabaw z obawy przez alergią – mówi Link-Dratkowska. – Ale przecież nikt nie każe wciskać bobasowi całej cytryny, wystarczy dać mu liznąć trochę owocu, żeby sprawdził jaki jest ten smak. W końcu nie da się wychować małego człowieka w warunkach laboratoryjnych, w oderwaniu od rzeczywistości. Dla tak małego dziecka interesujące może być także burzenie i układanie. Do tego nie muszą służyć drogie klocki. Wystarczy zestaw pudełek, czy misek w różnych rozmiarach, które maluch będzie wkładał jedną do drugiej. Przy okazji poznać może m.in. pojęcia „duże” - „małe”,” za duże”-„za małe”, „na”, „pod”, „w”. Proste? Banalne? Ale skuteczne. A za każdym razem, kiedy wyda nam się, że coś jest zbyt oczywiste, pamiętajmy: dla tych małych istot nic takie nie jest.

W okolicach 11. miesiąca pojawia się nowa umiejętność, która zmienia świat dzieci i rodziców. Poruszanie się staje się najważniejszą czynnością, istną idee fixe. Trudno jest utrzymać malucha w jednym miejscu, jedne dzieci już chodzą, inne raczkują, ale generalnie łączy je cel: trzeba przenieść się z punktu A do punktu B. Dlatego warto zorganizować domowy „tor przeszkód”. Wystarczy podłożyć pod dywan kilka worków z groszkiem, zwinięty ręcznik, poduszki, wszystko co jest bezpieczne, a może stawiać przed naszym małym „uczniem” pewne wyzwania.

POLECAMY: * Kalendarz rozwoju dziecka*
- Zazwyczaj jeżeli poruszanie się jest w miarę sprawne i zautomatyzowane, to rozwija się mowa – tłumaczy psycholog. – To czas intensywnego doskonalenia pracy artykulatorów, pojawiają się pierwsze słowa. Jedno z drugim jest mocno powiązane. Dlatego warto zachęcać już dzieci do samodzielnego jedzenia. Tak zwiększa się zakres i poprawia precyzja ruchów rąk, chwyt, bogacą się różnorodne doświadczenia sensoryczne, trenuje aparat mowy, a przy okazji kształtuje samodzielność. Tyle rezultatów, a to wszystko dzięki temu, że pozwolimy szkrabowi samemu wcinać spaghetti...

Można również położyć przed dzieckiem drobny przedmiot, na przykład kawałek papieru, kukurydziany chrupek, wacik i zabawić się w zdmuchiwanie go na podłogę. Tak prezentujemy cechy tych rzeczy, pomagamy rozwijać myślenie przyczynowo-skutkowe i rozwijamy kontrolę mięśni warg, policzków, języka i klatki piersiowej.

W każdym przypadku pamiętajmy o dwóch sprawach. Nie wolno nam traktować tych zabaw zadaniowo i oczekiwać, że na przykład po kilku dniach wcinania makaronu i zdmuchiwania papierowych łódeczek, maluch zacznie nagle pięknie mówić. - Zachowajmy także w pamięci, że każda normalna, codzienna czynność może być dla dziecka zabawą, pod warunkiem, że ubierzemy to w określony kontekst, atmosferę, nastrój i pokażemy, że to jest fajne – podsumowuje terapeutka. - Jeśli będziemy powtarzać coś monotonnym głosem i z grobową miną, to nie uzyskamy żadnego efektu. Oprócz nudy.

Komentarze (9)