Marta dostaje przelewy z obelgami w tytułach. "Wiem, że obrażanie mnie sprawia mu przyjemność"
19.11.2019 15:07, aktual.: 19.01.2022 09:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rozstania i kłótnie o dziecko to w Polsce chleb powszedni. Często osoby, na których spoczywa obowiązek alimentacyjny, wyszukują nieprawdopodobne sposoby, aby dopiec drugiej stronie. Były partner Marty zrobił ostatnio cztery przelewy na 15 zł z tytułami, od których włos się jeży.
Oto #HIT2019. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Marta toczy wojnę z byłym partnerem, odkąd zaszła w ciążę, a ten momentalnie postanowił ją zostawić. Mężczyzna od sześciu lat wyzywa i obraża matkę swojego syna. Nie szczędził obelg nawet w momencie, gdy była jeszcze w ciąży. – Życzył mi, żebym zdechła – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.
Przez lata konflikt zaostrzał się lub trochę przygasał, w zależności od nastrojów mężczyzny i tego, jak układało mu się życie z nową partnerką. – W momencie, gdy definitywnie się rozstali, to zaczął wciągać syna w swoje życie prywatne i go szantażować – wspomina Marta.
Z całego wachlarza nagannych zachowań mężczyzny Martę bardzo dotyka podejście do kwestii alimentów. We wrześniu sąd podwyższył kwotę z 350 zł do 500 zł, co prawdopodobnie wyprowadziło go z równowagi. – Wiem, że wydał sporo na adwokata, aby uniknąć podniesienia kwoty i mam wrażenie, że przez to odreagowuje na mnie swoje frustracje – tłumaczy kobieta.
Mężczyzna co prawda przelał nowo ustaloną sumę w październiku oraz w listopadzie, ale za nic nie chce wyrównać należności za wrzesień, czyli brakujących 150 zł. – Wymyślił sobie, że będzie przelewał po 15 zł tylko po to, żeby pokazać swoją władzę – uważa kobieta. – Ostatnio cztery razy w ciągu godziny zrobił przelewy na taką kwotę, a ja za każdym razem je odsyłałam – dodaje.
Co gorsze były partner wypisuje w tytułach przelewów obelgi w kierunku Marty. – Wyzywa mnie od wieprzów, tuczników, pisze, że nie chce mi się pracować – mówi kobieta i na dowód pokazuje screeny.
– Wcześniej byłam wściekła, wczoraj pierwszy raz od dawna doprowadził mnie tym do płaczu, bo wiem, że obrażanie mnie sprawia mu przyjemność, a dla mnie to bardzo przykre i poniżające – dodaje Marta.
Radca prawny Lucyna Szabelska, specjalizująca się w sprawach rozwodowych i alimentacyjnych, radzi, aby w takiej sytuacji nie odsyłać przelewów, tylko zwrócić się do komornika. – Jeśli alimenty na dziecko są zasądzone, to przelew bankowy musi być opatrzony właściwym tytułem. W przeciwnym razie nie zostanie uznany – tłumaczy. – Przykładowo, robiąc przelew za maj, należy napisać: alimenty za miesiąc maj – doprecyzowuje.
Poprawne zlecanie przelewu powinno wejść w nawyk każdemu, kto płaci alimenty. Jeśli ktoś zrobi dwa pełne przelewy w październiku z założeniem, że drugi będzie już za listopad, a jednocześnie obydwa będą podpisane "za październik", to sąd może uznać, że nie wpłynęły na konto pieniądze za ten drugi miesiąc. – Zasądzona kwota jest zawsze kwotą minimalną i rodzic może przekazywać wyższe kwoty na dziecko – podsumowuje Lucyna Szabelska.
Oczywiście osoba, na której spoczywa obowiązek alimentacyjny, może wysyłać pieniądze za dany miesiąc w ratach, ale ostatni przelew nie może przekraczać dnia ustalonego przez sąd.
Jedyna droga
34-letnia Agata z woj. małopolskiego, która nie chce ujawniać swoich danych, również notorycznie dostaje obelgi w tytułach przelewów. Ojciec jej dwóch córek nie ma żadnych zaległości w spłacaniu alimentów i wysyła pieniądze w terminie, jednak zawsze są one opatrzone złośliwą uwagą, groźbą lub złowieszczymi życzeniami. – Pisze, że jestem zerem, że kiedyś zrobi mi piekło – przytacza kobieta.
Agata przejmuje się wrogimi hasłami, ale nie reaguje w żaden sposób, ponieważ nie chce nawiązywać z nim kontaktu. – Długo mi zajęło, zanim uwolniłam się od drania i naprawdę nie chcę, żeby miał mój nowy numer telefonu – podkreśla kobieta. Były mąż ma ograniczone prawa do opieki nad dziećmi, dlatego Agata nie miała obowiązku przekazywać mu swojego numeru telefonu. – Moje córki mają komórki i może do nich dzwonić – dodaje.
Kobieta stara się również unikać bezpośredniej konfrontacji z mężczyzną. – Na co dzień mieszkamy z moimi rodzicami, więc oni otwierają drzwi, gdy były mąż przyjeżdża w odwiedziny do dzieci – tłumaczy. – Przeżywałam koszmar w małżeństwie i nie pozwolę sobie kolejny raz szargać nerwów – tłumaczy.
W tego typu sytuacjach często jedyną możliwością nawiązania kontaktu z drugim rodzicem dziecka jest właśnie tytuł przelewu bankowego. Sfrustrowani alimenciarze dają upust swoim emocji w 140 znakach.
Radca prawny Lucyna Szabelska nie ma wątpliwości co do tego, że zarówno Agata, jak i Marta mogłyby z sukcesem pozwać swoich byłych partnerów. – Tego typu zachowanie świadczy o konflikcie między rodzicami dziecka, dlatego osoba, która jest obrażana, ma podstawę do wnioskowania o ograniczenie praw rodzicielskich dla drugiego rodzica dziecka – tłumaczy.
Ekspertka podkreśla, że bardzo często udaje się wpłynąć na zachowanie partnera w momencie, gdy dostanie pismo z kancelarii. – Negocjacje bądź mediacje wiele dają. Wtedy osoba, która stosuje agresję słowną, dostrzega, że były partner nie pozwoli sobie na obrażanie i to trochę otwiera oczy – zaznacza Lucyna Szabelska. - Nie jestem zwolenniczką sporów, ale znieważane osoby powinny wytyczyć granice - puentuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl