Martwe ryby w makijażu? Rosyjska makijażystka pod ostrzałem
O oburzenie obrońców praw zwierząt dzisiaj nietrudno. Ich krytyka spada chociażby na miłośników naturalnych futer czy sweterków z moheru. O surowym podejściu wobec niepotrzebnego wykorzystywania zwierząt w modzie i urodzie przekonała się także rosyjska makijażystka Elya Bulochka.
O oburzenie obrońców praw zwierząt dzisiaj nietrudno. Ich krytyka spada chociażby na miłośników naturalnych futer czy sweterków z moheru. O surowym podejściu wobec niepotrzebnego wykorzystywania zwierząt w modzie i urodzie przekonała się także rosyjska makijażystka Elya Bulochka.
Elya Bulochka chciała zachwycić kreatywnością, jednak jej artystyczny zamysł w żadnym wypadku nie spotkał się z uznaniem. Kilka dni temu na swoim Instagramie opublikowała serię zdjęć realizacji zainspirowanych Syrenką. Makijaże swoich modelek urozmaiciła nakładając na ich twarze... martwe rybki. Za akcesoria posłużyły jej skalary i neonki, co błyskawicznie wywołało oburzenie całej rzeszy internautów, w tym także bezlitosnych obrońców praw zwierząt.
Komentatorzy, delikatnie mówiąc, byli co najmniej zniesmaczeni. W ich ocenie prace rosyjskiej makijażystki nie są żadną sztuką, ale wymysłem głupiej osoby dopuszczającej się niepotrzebnego zabijania ryb. - Dzisiaj jedna martwa ryba, jutro czyjś palec - skomentowała jedna z moskiewskich stylistek. - Zwierzęta nie są rzeczą, dlaczego tak trudno to zrozumieć - dodała kolejna internautka. Litości dla makijażystki nie miała także inna użytkowniczka Instagrama, Emma Knyazbek, która uznała, że makijaże z wykorzystaniem rybek nie zasługują na tytuł "Mała Syrenka", a co najwyżej "Czarownica".
Rosyjska makijażystka w efekcie nagonki zdecydowała się opublikować oświadczenie i zwrócić uwagę na podwójne standardy. Na jednym ze zdjęć obok modelki widzimy puszkę sardynek, która ma uzasadniać zabijanie ryb w imię "sztuki". Elya Bulochka przypomina także, że "humanizm, który oznacza miłość do ludzkości, w dzisiejszych czasach zmienia swój sens". Jak twierdzi, w większości krajów konstytucję stworzono podczas wojen, rewolucji i okresów przelewu ludzkiej krwi. Ludzkie życie uznano w nich za najwyższą wartość.
"Teraz społeczeństwo oczekuje takiego samego podejścia do zwierząt" - pisze, jednocześnie przypominając, że humanitarność odnosi się do człowieka. Elya Bulochka, jak widać, nie widzi żadnego problemu, a krytyka ze strony internautów i mediów zwyczajnie ją uraziła. Może pora się zastanowić, czy zdobywanie rozgłosu kosztem innych żywych istot ma sens?
Małgorzata Mrozek / AK / Kobieta WP