Blisko ludziMateusz pracuje w żłobku. "Facet również może być czułym i jednocześnie dobrym opiekunem"

Mateusz pracuje w żłobku. "Facet również może być czułym i jednocześnie dobrym opiekunem"

Mateusz pracuje w żłobku. "Facet również może być czułym i jednocześnie dobrym opiekunem"
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne
Klaudia Stabach
13.06.2020 10:46, aktualizacja: 13.06.2020 12:02

Mateusz Krzepkowski od trzech lat pracuje jako opiekun w żłobku na terenie Sosnowca. 24-latek ze względu na swoją płeć musi ciągle udowadniać, że ma kompetencje, by zajmować się dziećmi. Na co dzień mierzy się z uprzedzeniami i stereotypami.

Klaudia Stabach, WP Kobieta: Jak ludzie reagują, słysząc, gdzie pracujesz?
Mateusz Krzepkowski, opiekun w żłobku i student pielęgniarstwa: Są zdziwieni, zaciekawieni i zawsze od razu zadają pytanie: "dlaczego?". Nie ukrywam, że jest to irytujące i męczące. Mam wrażenie, że ludzie tylko ze względu na moją płeć domagają się ode mnie wyjaśnień, dlaczego wybrałem taki, a nie inny zawód. Gdybym powiedział, że pracuję np. jako informatyk, to na pewno nie dochodziłoby do podobnych sytuacji.

Pewnie niektórzy kierują się stereotypami sugerującymi, że facet nie nadaje się do takiej pracy.
Gdyby myśleli tylko w tych kategoriach, to nie byłoby to tak bardzo irytujące. Mam wrażenie, że niektórzy kierują się jeszcze jakimś nieuzasadnionym strachem i podejrzliwością, dowiadując się, że mężczyzna pracuje na co dzień z małymi dziećmi.

Słyszysz takie uwagi?
Do tej pory nikt wprost nie powiedział mi tego, ale zdarzało się, że później docierały do mnie niektóre opinie. Mówili, że pewnie musi być coś ze mną nie tak, skoro zatrudniłem się w żłobku.

Jak na to reagujesz?
Jest mi po prostu przykro.

A co odpowiadasz na to słynne pytanie: "dlaczego?"
Zawsze to samo, czyli wspominam, jak to latem 2017 roku szukałem dorywczej pracy i zupełnie przypadkiem trafiłem na ofertę dla pomocnika nauczyciela w żłobku. Momentalnie stwierdziłem, że to może być miejsce dla mnie. Po pierwsze, nie chciałem już wracać do call center czy restauracji typu fast food. Po drugie, moja mama jest nauczycielką w przedszkolu i w młodości często towarzyszyłem jej w pracy, więc zawsze miałem bardzo dobry kontakt z dziećmi.

Jak wspominasz rozmowę kwalifikacyjną?
Pani dyrektorka również w pierwszej kolejności zapytała, dlaczego chcę pracować w takim miejscu, ale myślę, że w trakcie rozmowy zrobiłem na niej dobrze wrażenie, bo szybko mi zaufała.

A rodzice dzieci?
Tutaj bywało różnie. I w sumie nadal powtarza się pewien schemat: rodzice naszych nowych wychowanków często są zdziwieni, widząc mnie na tym miejscu. Zdarza się specyficzny wyraz twarzy sugerujący pytanie: "co ty tutaj robisz?". W takich sytuacjach muszę o wiele bardziej i szybciej postarać się o zaufanie ich dziecka, niż moje koleżanki po fachu.

Tyle osób przekonuje, że dziecko powinno wychowywać się w domu, gdzie jest mama i tata, a jednocześnie w ogóle nie bierze się pod uwagę, że może dobrze byłoby, aby mężczyźni pracujący w żłobkach czy przedszkolach nie byli postrzegani jak intruzi, tylko jako osoby, które wnoszą cenny element w proces wychowania.

Z czego może wynikać takie myślenie?
Znowu ze stereotypów. Mężczyźnie przypisuje się głównie stanowczość, dominację, słabo rozwiniętą empatię, a osoby, które pracują w żłobkach, muszą mieć delikatne usposobienie. W związku z tym niektórym trudno jest wyobrazić sobie, że facet również może być czułym i jednocześnie dobrym opiekunem.

Udaje ci się z czasem przekonać do siebie rodziców?
Tak. Kiedy już się poznamy, mamy naprawdę dobre relacje. Małe dzieci często mają gorsze dni, gdy bez konkretnego powodu nie chcą podać ręki i zostać w żłobku. Czasem dzieje się tak, gdy wracają do nas po dłuższej przerwie. Wtedy muszę stanąć na wysokości zadania i pokazać, że dziecko przecież nie płacze na mój widok czy przeze mnie. Raz zdarzyło się, że usłyszałem: "idź, pan nic złego ci nie zrobi". Tego typu argumentów nie powinno się używać, bo w ten sposób rodzice sami ukierunkowują dziecko na stereotypowe myślenie.

Jak wygląda nastawienie dzieci wobec ciebie?
Myślę, że one same z siebie nie widzą większych różnic między mną a opiekunkami. Jedynie czasem widzę, że chłopcy wolą, gdy to ja bawię się z nimi w strażaków czy policjantów.

A dziewczynki?
Dziewczynki z kolei wiedzą, że zawsze zrobię im piękne kucyki i warkocze. Po trzech latach pracy w żłobku śmiało mogę stwierdzić, że jestem już w tym mistrzem (śmiech).

Czyli masz dobry kontakt ze wszystkimi.
Myślę, że tak. Nigdy nie zapomnę, jak pewna dziewczynka, odchodząc ze żłobka, podeszła do mnie i powiedziała: "kocham cię i będę za tobą tęsknić". Takie słowa są największą nagrodą, bo wtedy naprawdę czuję, że dobrze wykonuję swoją pracę.

Koleżanki z pracy również to dostrzegają?
Myślę, że tak, chociaż na początku próbowały mnie wyręczać w niektórych obowiązkach, jak np. zmienianie pieluch. Wielu osobom wydaje się, że każdy facet albo brzydzi się tego, albo po prostu jest niezdarny i nie będzie umieć poprawnie założyć pampersa.

Tobie nie sprawia to problemu?
Nie, ale myślę, że w dużej mierze wynika to z mojego doświadczenia. Studiuję pielęgniarstwo i podczas praktyk niejednokrotnie zajmowałem się dbaniem o higienę pacjentów.

Czyli nie tylko pracujesz w sfeminizowanym zawodzie, ale również studiujesz na kierunku, w którym nadal przeważają kobiety.
Na moim roku jest 130 osób, w tym dziesięciu mężczyzn. W tej kwestii również ludzie różnie reagują. Wykładowcy czy koleżanki z roku traktują nas normalnie, ale zdarza się, że niektóre starsze pielęgniarki pozwalają sobie na żarty.

Są uszczypliwe?
Pytają, dlaczego nie poszedłem na lekarza, tylko wybrałem sobie zawód, który ich zdaniem nie dosyć, że jest babski, to jeszcze kiepsko opłacany. Czasem dogryzają, że muszę poszukać sobie bogatej żony, bo na pewno nie dorobię się jako pielęgniarz.

Co do zarobków to chyba mają trochę racji.
Zdaje sobie sprawę z tego, ile legend krąży na temat zarobków pielęgniarek i pielęgniarzy. Dla jednych dwa tysiące to mało, a znajdą się i tacy, dla których dwadzieścia tysięcy będzie niewystarczające. Myślę, że zarobić się da w każdym zawodzie, tylko trzeba mieć na to pomysł. Ja wybrałem ten zawód, bo lubię pomagać i opiekować się ludźmi. To daje mi radość i poczucie, że moja obecność ma sens.