Mężczyzna zaczyna się od 180 cm i 6 tysięcy miesięcznie. Młoda Polka Roszczeniowa
Na pytanie o ideał, odpowiadają: "chcę, żeby mnie słuchał". Jednak, kiedy pada pytanie o wysokość wypłaty, nie kryją swoich oczekiwań. 3-4 tysiące zł to mało. Kobiety, które pod pozorem miłości, szukają gwarancji dobrobytu, tak naprawdę nie chcą męża, tylko partnera biznesowego - tłumaczy psycholog.
10.02.2018 | aktual.: 08.03.2019 14:19
Asia
- Kasa, wygląd, wzrost, to wszystko jest dla mnie przy pierwszym wrażeniu istotne – wymienia Asia. W tym roku kończy 31 lat, pracuje na wysokim stanowisku w dziale marketingu. Nie zdradza, ile zarabia. Z rozmowy domyślam się tylko, że 3-4 tysiące to dla niej mało.
Asia pochodzi ze zwykłej rodziny. Rodzice sponsorowali akademik i jedzenie. Nigdy nie zabierali na zagraniczne wakacje, nie kupili auta ani mieszkania. Na ciuchy i kosmetyki zarabiała sama. Pracowała od początku studiów. – Zawsze miałam ambicję, żeby mieć więcej i lepiej. Chcę nadrobić te lata, kiedy na nic nie było mnie stać – komentuje, i dodaje po chwili: - Ale nie jestem karierowiczką, nie poświęcam życia na nawalanie w korpo. Osiem godzin i do domu.
Wszystko co mówi, świadczy o tym, jak bardzo dba o swój styl życia. Dba o siebie. Jest w centrum swojej uwagi. Ćwiczy – dla figury i zdrowia. Liczy pieniądze, by móc pozwolić sobie na wakacje. Minimum dwa razy w roku. Nie lubi gotować, więc musi wystarczać też na chodzenie do restauracji. Od przyszłego męża oczekuje "wspólnego celu".
Najlepiej, żeby lubił sport umiarkowanie, ale żeby go jednak uprawiał. Jeśli będzie sportowym maniakiem, ona będzie musiała z nim wstawać na jogging (a nie chce). Z drugiej strony, jeśli zalegnie na kanapie, za parę lat skończy z piwnym brzuchem. Musi być nią zainteresowany. Musi słuchać, otoczyć ciepłem. Powinien mieć też pasję, żeby było o czym pogadać. Poza tym facet, który dobrze ją traktuje i ma coś do powiedzenia, to według Asi gwarancja dobrego seksu.
Jak sama mówi, odpuściła już część wymagań. Jeszcze kilka lat temu jej zdaniem mężczyzna zaczynał się od stu osiemdziesięciu kilku centymetrów wzrostu. Jednak rzeczywistość zweryfikowała oczekiwania. Wysokich, przystojnych, wolnych i bogatych okazało się jak na lekarstwo.
Bo najważniejsze okazują się pieniądze. – Powiem szczerze, ciężko byłoby mi zaakceptować, gdyby zarabiał mniej niż ja. Pytanie, jaka byłaby różnica zarobków. Chyba nie jestem aż taka wyzwolona, żeby powiedzieć sobie, ja się sama utrzymam, ważne, żeby był dobry – mówi Asia. Jej zdaniem wysokość wypłaty świadczy o przedsiębiorczości, radzeniu sobie w życiu, co potem przekłada się na poczucie bezpieczeństwa.
Pytam, czy 3 tysiące złotych, jeśli miałby satysfakcję zawodową i na wszystko by mu wystarczało, byłyby dla niej w porządku. – To nie jest materiał na układanie sobie życia – odpowiada bez namysłu.
Powód? Asia chce mieć dzieci i wie, że przyjdzie moment, że jej wypłata nie będzie wliczana do budżetu. Chce mieć faceta, który zapewni jej wówczas taki byt, jakiego oczekuje. Nie chce znów liczyć pieniędzy, gdy planuje urlop, czy wymienia zawartość szafy. Chce dobrobytu na zawsze i nieprzerwanie.
Michalina
Jest Polką urodzoną w Australii. Z rodziną mieszkała tam przez pierwszych 10 lat swojego życia. Zdążyła przekonać się co to znaczy "mieć fajnie" – dom trzy przecznice od zejścia na plażę nad oceanem, wakacje z kangurami, huczne przyjęcia urodzinowe. Czego może chcieć więcej 10-latka?
Jednak jej rodzice postanowili wrócić z całą rodziną do Polski. Z tęsknoty. Z perspektywy rodzinnego dostatku, nie była to zmiana na gorsze. Michalina uczyła się w najlepszych szkołach, jeździła na obozy językowe. Jako studentka dużo podróżowała po świecie. Nie musiała pracować, ani szukać mieszkania na wynajem – gdy dostała się na SGH, rodzice kupili jej dwa pokoje z balkonem na Wilanowie.
Zobacz także
Życie miało jedną wadę – nie miała chłopaka. O swoich kolegach z roku mówi z pogardą w głosie. – Mieli imprezy w głowie, wynajmowali mieszkania po kilka osób. Kiedyś jeden zaprosił mnie na kolację do siebie i zaserwował makaron z sosem z torebki. Parsknęłam – komentuje Michalina.
Dziś sytuacja ma się podobnie, poza tym, że Michalina "parska" nie na sos z torebki, lecz… gdy słyszy, że facet jeździ tramwajem do pracy. – Nie chodzi mi o to, jakiej marki ma auto, tylko o to, że jeśli faceta stać na swój samochód, to znaczy, że jest zaradny. Poza tym facet z samochodem jest samodzielny – tłumaczy Michalina.
Ważny jest też zawód, który wykonuje. – Podchodzę poważnie do swojej pracy. Uważam, że to ważna część życia i jeśli ktoś pracuje tylko po to, by jakoś funkcjonować, to jest to jego osobista porażka. To, jaki zawód wykonujemy, świadczy o naszych ambicjach i intelekcie, a obie te cechy są dla mnie ważne – słyszę w słuchawce. Michalina pracuje w międzynarodowej korporacji na kierowniczym stanowisku. Zarządza kilkunastoosobowym zespołem.
Zawiść, niedojrzałość, deficyty
Asia i Michalina to dwie z tysięcy samotnych kobiet po 30., które deklarują, że pieniądze to priorytet. Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła "nie wyjdę za biedaka" odnajdziemy setki wpisów na forach. Według Mieczysława Jaskulskiego, psychoterapeuty Laboratorium Psychoedukacji, pół biedy, jeśli kobiety te wprost piszą, że nie szukają miłości, lecz partnera do biznesu. – Skojarzyło mi się to z moimi problemami z nabyciem nowego auta. Mam kilka parametrów na liście i od wielu miesięcy nie mogę znaleźć egzemplarza, który spełniałby wszystkie moje oczekiwania. Poszukiwanie partnera poprzez odhaczanie z listy kolejnych czynników jest w porządku, o ile ani sobie, ani potencjalnym kandydatom nie mydlimy oczu, że chodzi o uczucia. Postawa obu pań świadczy przede wszystkim o roszczeniowej postawie – mówi nasz ekspert.
Każde roszczenie okazuje się świadczyć o innym deficycie. Michalina, która "parska" na studenckie życie i tramwaje według psychoterapeuty najprawdopodobniej jest zawistna. – Miała swoje życie, które nie pasowało do życia innych. Była w nim sama, niezadowolona. Obserwowała z boku studenckie życie swoich kolegów i widziała, że są szczęśliwi, jednak swoje poczucie pustki i nieprzystosowania chciała wyprzeć. Nie pozwoliła sobie na przeżywanie smutku. Dlatego z zawiści zaczęła pogardzać tymi, którzy nie pasują do jej świata. Z niechęci do przyznania, że to ona chciałaby coś w swoim życiu zmienić – mówi Mieczysław Jaskulski.
Postawę Michaliny psychoterapeuta porównuje również do psa ogrodnika – sama nie chciała studenckiego życia, ale nie chciała też na nie pozwolić innym. Więc ich wyśmiała. – Ludzie, którzy nie mogą pogodzić się z faktem, że to nie oni powinni zaakceptować świat, lecz świat powinien zaakceptować ich, nie potrafią cieszyć się życiem. Bo jeśli wartość ma tylko to, co sami uznajemy za idealne, to nic nie ma wartości. Kobieta, która deklaruje, że chce się zakochać, poczuć tak zwaną miętę, chce czułości, ale i tak wpisuje parametry kandydatów do swojego formularza, przeczy sama sobie. Jej oczekiwania świadczą o niej. Jeśli facet jest jej potrzeby do zaspokajania potrzeb tak materialnych, jak emocjonalnych, to znaczy, że ma ona ogromne deficyty – dodaje ekspert.
– Powiedzmy, że znajdzie się Pan Idealny, "pan z formularza" – kontynuuje Mieczysław Jaskulski. - Będzie spełniał wszystkie potrzeby i warunki, nawet między nimi zaiskrzy i pojawi się uczucie. To nic nie warte, bo jeśli tylko straci pracę, zachoruje, albo zwyczajnie się zestarzeje, ona straci nim zainteresowanie. Panie, które szukają męża w ten sposób, wykazują się też niedojrzałością. Dojrzały człowiek rozumie, że nie na wszystko mamy w życiu wpływ. Że czasem los rozdaje karty. Że jednego dnia zarabiamy 10 tysięcy, a drugiego firma się wali i nie mamy nic – podsumowuje psychoterapeuta.
Jednocześnie łatwo wywnioskować, że w związek-transakcję najpewniej wejdzie facet, który myśli tak samo i wybrał właśnie ją również dlatego, że mógł odhaczyć wszystkie wymagania ze swojej listy. Wtedy ona dostanie rykoszetem, bo prędzej czy później sama przestanie spełniać jego wymagania. W końcu nikt do końca życia nie będzie piękny, bogaty i samodzielny.
Dbasz o siebie na co dzień? Sprawdź rabaty na stronie EZEBRA.PL kody rabatowe.