Blisko ludziMięśniaki macicy. Choroba, której niesłusznie boją się Polki

Mięśniaki macicy. Choroba, której niesłusznie boją się Polki

Mięśniaki macicy. Choroba, której niesłusznie boją się Polki
Źródło zdjęć: © WP.PL
Karolina Głogowska
21.12.2016 10:01, aktualizacja: 21.12.2016 10:17

Choć są zjawiskiem bardzo powszechnym u kobiet w wieku rozrodczym, wciąż mówi się o nich za mało. Mięśniaki macicy to problem, z którym boryka się nawet 60 proc. kobiet pomiędzy 35. a 45. rokiem życia. Diagnoza i rozmowa o nich nierzadko wywołują strach i wstyd. Często mówi się, że mięśniaki macicy oznaczają koniec marzeń o macierzyństwie lub konieczność usunięcia macicy. Warto jednak wiedzieć, że wiele zależy od zastosowanej metody leczenia. Dziś nadzieją, szczególnie dla młodych kobiet, jest leczenie oszczędzające.

Pani Anna o swojej chorobie dowiedziała się trzy lata temu. Pierwszymi niepokojącymi objawami były nieregularne krwawienia menstruacyjne i bóle brzucha: – To były krwawienia międzymiesiączkowe. Bardzo obfite, a czasem trudne do opanowania – mówi pacjentka. – Szybko okazało się, że mam słabe wyniki morfologii krwi, niski poziom żelaza, przez co czułam się przemęczona i brakowało mi energii.

– To symptomy typowe dla mięśniaków – zwraca uwagę prof. Paweł Kamiński z Wojskowego Instytutu Medycznego, wyjaśnia jednak, że sygnałów, które mogą nas zaniepokoić, jest cały szereg. Najczęstszymi z nich są, jak w przypadku pani Anny, nieregularne krwawienia. – Krwotoki, obfite miesiączki, krwawienia międzymiesiączkowe, prowadzące nawet do anemii – tłumaczy prof. Kamiński. Poza obciążającymi organizm objawami mięśniaki macicy mogą utrudniać zajście w ciążę lub jej donoszenie. Jednak, jak zwracają uwagę specjaliści, problem ten nie dotyczy wszystkich pacjentek, wiele zależy od lokalizacji mięśniaków, ich wielkości i liczebności.

Z diagnozą mięśniaków macicy często związane są stereotypy, które sprawiają, że kobiety niepotrzebnie boją się i wstydzą tej choroby. Dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczny, zwraca uwagę na fakt, że tzw. choroby kobiece to wciąż temat tabu.

– Po pierwsze dlatego, że są to dolegliwości intymne. Po drugie zaś, ważniejszym powodem jest fakt, że schorzenia te dotykają problemu kobiecości. Przyznanie się do mięśniaków macicy oznacza, że kobieta może nie mieć szans na macierzyństwo, nie być partnerką w pełni sprawną seksualnie. To oczywiście mity – wyjaśnia dr Korpolewska.

O tym, że dolegliwości intymne są dla kobiet bardzo delikatnym tematem, wielokrotnie przekonała się również Alina Pulcer, prezes Stowarzyszenia Kobiet z Problemami Onkologiczno-Ginekologicznymi Magnolia. Panie zainteresowanie tematyką mięśniaków macicy zwracają się do stowarzyszenia najczęściej po spotkaniach dotyczących chorób kobiecych, ale też po publikacjach prasowych na ten temat. Bodźcem do wizyty oraz zasięgnięcia informacji bywają również zdiagnozowane przypadki w najbliższym otoczeniu. Alina Pulcer mówi, że pacjentki, które się do nich zgłaszają, często w trakcie pierwszych spotkań ukrywają swoją chorobę.

– Pomimo deklarowanej otwartości w rozmowach na tematy zdrowotne, kobiety opowiadają o schorzeniach swoich koleżanek czy kuzynek – mówi prezes stowarzyszenia. – Po dłuższej znajomości okazuje się, że ten temat dotyczy ich bezpośrednio. Nieco inaczej sytuacja przedstawia się, jeśli chodzi o młodsze pokolenie i kobiety, które dopiero starają się o dziecko, ale właśnie z powodu mięśniaków mają problem z poczęciem lub donoszeniem ciąży. – Dzwonią kobiety młode, które szukają wsparcia i porady, gdy okazuje się, że przyczyną poronienia są mięśniaki macicy.

Obraz
© WP.PL

Trudności z zajściem w ciążę, dolegliwości bólowe czy trudne do opanowania krwawienia mogą powodować u pacjentek lawinę następstw, takich jak złe samopoczucie, obniżoną samoocenę, a nawet stany depresyjne. Strach potęguje niesłuszne, ale powszechne kojarzenie mięśniaków z rakiem.

– W bardzo niewielkim odsetku, niecałych 2 procentach, mięśniaki mogą być punktem wyjścia dla nowotworów złośliwych, czyli mięsaków – wyjaśnia ginekolog, prof. Paweł Kamiński. – Ale to zdarza się bardzo rzadko.

Psycholog dr Katarzyna Korpolewska mówi, że pacjentki uspokaja informacja o szeregu sposobów, za pomocą których można obecnie leczyć mięśniaki macicy: począwszy od farmakologii, a skończywszy na zabiegu operacyjnym.

– Ten ostatni kojarzony jest najczęściej przez pacjentki z usunięciem macicy, ale warto wiedzieć, że jest to naprawdę ostateczność, gdyż odpowiednie leczenie farmakologiczne może w znacznym stopniu zmniejszyć mięśniaka i umożliwić jego usunięcie bez okaleczenia narządów – wyjaśnia psycholog.

Jej słowa potwierdza również prof. Kamiński, który dodaje, że leczenie na początku zazwyczaj skupia się na samych objawach. W przypadku nieregularnych krwawień będzie to np. podawanie preparatów hormonalnych normujących miesiączki. Leczenie operacyjne jest wprowadzane dopiero wówczas, gdy mięśniaki rosną i są bardzo liczne.

– Dostępne są w tym przypadku różne techniki, ale zawsze staramy się stosować te najbardziej zachowawcze, żeby nie usuwać całej macicy – mówi ginekolog. – Możemy więc usunąć same mięśniaki, możemy zastosować laparoskopię, laparotomię, w skrajnych przypadkach trzeba usunąć całą macicę, ale tu też są różne drogi, mniej lub bardziej nowoczesne, bo macicę można np. usunąć przezpochwowo. Kolejną opcją i nadzieją dla kobiet borykających się z mięśniakami macicy jest nowoczesna farmakoterapia.

– Do tej pory Polki nie miały tak dużego wyboru zachowawczego leczenia mięśniaków macicy, jak np. nasze koleżanki z Czech, Węgier lub Słowacji, gdzie nowoczesna farmakoterapia jest już stosowana od jakiegoś czasu – mówi Alina Pulcer. Rada Przejrzystości AOTMiT pozytywnie zaopiniowała finansowanie jednego z preparatów ze środków publicznych w przypadku leczenia przedoperacyjnego trwającego do trzech miesięcy.

To ważne, bo jak tłumaczy prof. Kamiński, lek hamuje wzrost mięśniaków, a nawet powoduje zredukowanie ich objętości. – To umożliwia wykonanie łatwiejszej lub bardziej zachowawczej operacji, bez usuwania macicy – dodaje ginekolog. – Zdarza się też, że leczenie farmakologiczne tylko odwleka leczenie w czasie, co też bywa bardzo ważne w przypadku niektórych pacjentek.

Na taki wybór – leczenia farmakologicznego – zdecydowała się właśnie pani Anna. Jak sama dziś mówi, u niej przyniosło to wręcz wymarzone efekty. - Wróciła mi werwa i chęć do życia. Nieregularne i obfite krwawienia ustąpiły, natychmiast poprawiły się wyniki krwi i podskoczył poziom żelaza – opowiada. Teraz namawia inne kobiety do częstych wizyt u ginekologa i regularnych badań. – Dziś mięśniaki to nie wyrok i nie musimy się już obawiać operacji, są inne metody leczenia, jak właśnie farmakoterapia, dzięki której być może również inne kobiety unikną usuwania macicy i będą mogły dalej żyć normalnie.

Reportaż przygotowany we współpracy z Associate Healthcare Practice

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (31)
Zobacz także