Młodzi Polacy piją na potęgę. "Rekordzista" tych wakacji miał cztery promile
Według raportu ESPAD (European School Survey Project on Alkohol and Drugs) 84 proc. polskich nastolatków w wieku 15 i 16 lat co najmniej raz w życiu piło alkohol. U 18 i 19-latków współczynnik ten sięga 96 proc. To właśnie podczas wakacji młodzi upijają się często po raz pierwszy. Wielu z nich do nieprzytomności, ryzykując nie tylko zdrowiem, ale też życiem. Tegoroczny "rekordzista" miał we krwi cztery promile alkoholu we krwi.
22.07.2021 19:37
To dawka śmiertelna, określana jako szósty, ostatni etap zatrucia się alkoholem. Grozi śpiączką, zaburzeniami oddychania i rytmu serca, gwałtownym spadkiem ciśnienia krwi. Pijany nastolatek, który trafił do szpitala z tym stężeniem, pochodził z Kościana. Tylko w ciągu dwóch, wakacyjnych tygodni tamtejsi policjanci interweniowali w podobnych sprawach siedem razy. Najmłodsza, odurzona alkoholem osoba miała 13 lat, najstarsza zaledwie 16.
Policja i straż interweniują w sprawie pijanych nastolatków
Podobne zgłoszenia otrzymują w wakacje służby w całej Polsce. Pod koniec czerwca w Tychach nastolatek upił się do nieprzytomności. Podczas interwencji straży miejskiej dostał drgawek i zaczął wymiotować krwią. Miał 2,2 promila alkoholu we krwi. W połowie lipca w Brudzeniu Dużym pod Płockiem doszło do pościgu policyjnego za pijanym 15-latkiem, który bez uprawnień wsiadł na motocykl. Kilka dni temu krzyki odurzonego nastolatka zaniepokoiły ludzi wypoczywających na kąpielisku w Pabianicach. Chłopak nie kontaktował - istniało zagrożenie, że może wpaść do wody i utonąć.
- Polska zajmuje 43. miejsce na 45 przebadanych państw przez HBSC, jeżeli chodzi o poczucie własnej wartości, widzenie siebie w społeczeństwie i postrzeganie swojej cielesności. Młode pokolenia nie radzą sobie ze sobą. Postrzegani przez pryzmat wyników, cyferek i perfekcjonizmu nadrabiają upijaniem się. Nie muszą pokonywać wyzwań komunikacyjnych, bo język się rozwiązuje, nie muszą analizować emocji, bo świat choć przez chwilę wydaje się przyjacielem. Nie muszą mierzyć się z samotnością, bo wszyscy nagle są przyjaciółmi, a im więcej wypiję, tym bardziej mnie lubią i staję się bohaterem grupy. Do tego problemy rodzinne w stanie upojenia nie istnieją, bo staję się panem swojego życia – mówi Michał Zawadka, ekspert rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin.
Problemy rodzinne chciała zagłuszyć Angelika, która po alkohol sięgnęła w wieku 12 lat. - Ojciec był alkoholikiem. Zostawił mnie i mamę. Szybko wpadłam – gdy piłam, problemy dorosłych nie bolały tak bardzo – wspomina w rozmowie z WP Kobieta. I dodaje, że w wieku 15 lat trafiła do Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii, gdzie spędziła prawie trzy lata. Pomogło.
- Dzisiaj jako 21-letnia mama dwulatka, patrząc na siebie sprzed lat czuję wstyd. Gdybym mogła, cofnęłabym czas. W ciąży całkiem przestałam pić. Teraz sporadycznie piję smakowe piwo. Problemy nastolatków z alkoholem nie biorą się znikąd – często ich źródłem jest odrzucenie czy zaniedbanie przez rodziców. A wkroczyć na złą ścieżkę jest bardzo łatwo… - przestrzega.
Nastolatki próbują alkoholu coraz wcześniej
- Większość zaczyna, jak ma naście lat – stwierdza Piotr. Sam napił się po raz pierwszy wcześnie – był trzynastolatkiem – Mojego picia nie nazwałbym ryzykownym (to termin, którym określa się picie nadmiernych ilości alkoholu [jednorazowo i łącznie w określonym czasie] niepociągające za sobą aktualnie negatywnych konsekwencji, przy czym można oczekiwać, że konsekwencje te pojawią się, o ile obecny model picia alkoholu nie zostanie zmieniony przyp. red.), ale na końcu nie umiałem się zatrzymać. Jakby coś poprzestawiało mi się w głowie na tryb turbo – ocenia w rozmowie z WP Kobieta.
Piotr trafił na SOR z pięcioma promilami we krwi. Po wyjściu ze szpitala od razu poszedł się napić. Później próbował detoksu, po którym wytrzymał w trzeźwości trzy miesiące. Ostatecznie trafił na terapię. Decyzję podjął w wieku 26 lat. Od półtora roku nie pije. Choć w jego życiu nie brakowało trudnych doświadczeń, twierdzi, że niczego nie żałuje. – Nic nie dzieje się przypadkiem – przekonuje, podkreślając, że jego zdaniem nie każde picie musi być destrukcyjne, bo "problem nie leży w alkoholu, a w człowieku".
"Bezpieczna ilość alkoholu nie istnieje"
Przed takim podejściem przestrzega jednak psychoterapeuta, pedagog i trener umiejętności psychologicznych Robert Rutkowski – niegdyś sam uzależniony od narkotyków. – Każdy człowiek, który umie czytać, pisać i poruszać się po Internecie, może sobie wygooglować w ciągu trzech minut badania naukowe, które całkowicie przeczą tej, lansowanej przez wiele środowisk, tezie. Bezpieczna ilość alkoholu po prostu nie istnieje. Każda wywołuje bardzo negatywne konsekwencje dla organizmu człowieka – wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta.
Przy tej okazji przywołuje badania opublikowane dwa lata temu w jednym z najbardziej prestiżowych czasopism medycznych – "The Lancet". Wynika z nich, że nawet lampka wina czy małe piwo wypijane do kolacji przez osobę nieuzależnioną, może przyczyniać się do niebezpiecznych zmian kancerogennych, ponieważ alkohol duplikuje uszkodzenia DNA.
Psychoterapeuta alarmuje również, że jako naród jesteśmy w stanie zagrażającym kondycji zdrowia publicznego. Według WHO granica ta zostaje przekroczona przy 10 litrach alkoholu spożywanego rocznie na osobę. Tymczasem w Polsce wskaźnik wynosi obecnie aż 11,7 litra.
Młodzi piją, bo piją dorośli
Jak podejście dorosłych do alkoholu wpływa na dzieci i młodzież? Zdaniem Rutkowskiego fatalnie. – Jak młodzi mają nie pić coraz więcej, skoro coraz więcej piją ich rodzice? – pyta psychoterapeuta, dodając: - Alkohol jest obecny już na chrzcinach, komuniach, imprezach rodzinnych. Dziecko patrzy, jak kalecy emocjonalnie dorośli nie radzą sobie w relacjach społecznych bez kontaktu z alkoholem. Mamy w Polsce, ale nie tylko, coraz większą rzeszę ludzi, którzy są kompletnie wycofani społecznie i stosują protezę w postaci alkoholu. Niektórzy nie są w stanie odbyć stosunku seksualnego, jeśli się wcześniej nie napiją…
Rutkowski przekonuje, że jedynym sposobem, by przeciwdziałać narodowemu pijaństwu, jest mówienie prawdy o szkodliwości alkoholu. – Zacytuję głównego bohatera z pięknego, polskiego filmu pt. "Wielki Szu": "Wszyscy kłamią, wygrywa najlepszy". Za alkoholem kryją się wielkie pieniądze, dlatego nikomu nie zależy, by go po prostu usunąć. W zamian przekonuje się ludzi, że problem pojawia się dopiero wraz z uzależnieniem. Tymczasem alkohol jest trucizną i nauka bardzo stanowczo staje po stronie tego argumentu. Nie powinien być akceptowalny społecznie – stwierdza.
Wczesne picie to większe szanse na uzależnienie
Psychoterapeuta tłumaczy również, co pociąga w alkoholu młodych ludzi, coraz częściej sięgających po niego w samotności. – Alkohol jest anksjolitykiem, czyli związkiem chemicznym wywołującym w organizmie człowieka rozluźnienie. Podobnie zresztą jak benzodiazepiny, marihuana i heroina – tłumaczy.
Picie w młodym wieku jest szczególnie groźne, bo u pijącego nastolatka tworzy się znacznie mniej komórek mózgowych, można też dostrzec zmiany w funkcjonowaniu neuroprzekaźników, czyli połączeń komórkowych. W praktyce alkohol pogarsza umiejętności poznawcze, m.in. osłabia pamięć i zaburza koncentrację oraz upośledza funkcjonowanie społeczne.
Ponadto, jak czytamy na stronach Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, osoby, które zaczynają pić alkohol przed ukończeniem 15. roku życia, aż cztery razy częściej uzależniają się od niego w dorosłości.
Natomiast za kupowanie nieletnim alkoholu oraz nakłanianie czy ułatwianie jego spożycia grozi z z art 208 kodeksu karnego kara grzywny lub ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Rodzice pijących dzieci mogą szukać pomocy pod numerem telefonu Pomarańczowej Linii: 801 140 068.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl