"Piwko otwierał już do śniadania". Picie alkoholu na urlopie z dzieckiem to nie jest dobry pomysł
24.06.2021 15:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za chwile wakacje i upragniony wypoczynek. Dla niektórych Polaków urlop oznacza jedno - wyjazdy nad wodę zakrapiane alkoholem. Widok piwkujących na plaży rodziców nikogo nie dziwi. - Mój znajomy tak się upił nad morzem, że dziewięciolatek sam prowadził go do kwatery - mówi w rozmowie z WP Kobieta pani Alina.
W sieci trwa dyskusja, na co można pozwolić sobie podczas urlopu z dziećmi. Większość komentujących uważa, że jeden rodzic zawsze powinien być bezwzględnie trzeźwy. W praktyce wygląda to zgoła inaczej. Widok "wstawionych" rodziców opiekujących się dzieckiem nie jest niczym niezwykłym.
- To nie jest kwestia odpowiedzialności karnej, ale naszego sumienia - mówi WP Kobieta Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji.
Jakie konsekwencje prawne może ponieść nietrzeźwy opiekun w razie wypadku? - Takiej osobie można postawić zarzut "narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia" - kara w takiej sytuacji może wynieść do pięciu lat pozbawienia wolności - podkreślają policjanci.
Stróże prawa są jednak zgodni - nawet najsurowsza kara to nic w porównaniu z poczuciem winy, z jakim będzie musiał poradzić sobie nieodpowiedzialny rodzic.
Tylko jedno piwko dla smaku
Wakacje oznaczają beztroskę, a beztroska w Polsce jednoznacznie kojarzy się ze spożywaniem napojów wyskokowych. W każdym nadmorskim kurorcie alkohol leje się strumieniami. Ale kto, siedząc za biurkiem w korporacji, nie marzy o zimnym piwie na plaży?
Jednak rodzice rzadko na jednym piwku poprzestają. - Mój znajomy regularnie zabiera synka do Juraty. Właściwie jak tylko dojeżdża na miejsce, zaczyna się impreza, chłopiec ma dziewięć lat i zaczyna rozumieć, co się dzieje. Ostatnio wygadał się, że ojciec zostawił go w pokoju i wrócił tak pijany, że nie mógł trafić końcówką ładowarki do kontaktu. Innym razem ten dziewięciolatek sam prowadził pijanego ojca do kwatery - mówi w rozmowie z WP pani Alina.
- To może być tylko jedno piwo, ale już wtedy inaczej podchodzimy do swoich obowiązków, a czasem sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji - mówi Sylwester Marczak z policji.
Prosecco mums
Nie tylko tatusiowie chętnie sięgają po alkohol, opiekując się dzieckiem. Coraz częściej na polskich plażach pojawiają się tak zwane "prosecco mums". Wymęczone opieką nad dzieckiem mamy chętnie relaksują się przy kieliszku musującego wina. - Mam taką koleżankę, która lubi się napić i nie rezygnuje z tego nawet, gdy musi sama zająć się dzieckiem. Ma taki patent: gdy idzie na plażę, do wózka pakuje koc, przekąski i butelkę wina. Wyczekuje, aż jej córeczka zaśnie i odkorkowuje flaszkę. Potem przelewa trunek do papierowego kubeczka, żeby nikt nie zwrócił jej uwagi, że pije przy dziecku - mówi w rozmowie WP pani Karolina.
- Na szczęście zawsze jest obok ktoś, kto zerknie na małą, gdy ona będzie już lekko zawiana - mówi nasza rozmówczyni.
Podobną sytuację przeżyła pani Aneta. - Pływaliśmy ze znajomymi motorówką po jeziorze, koleżanka była ze swoją sześcioletnią córką. Jeszcze przed wejściem na łódkę mocno drinkowała. Podczas rejsu zrobiło się groźnie, zerwał się wiatr i rozpętała się burza. Matka była już kompletnie zalana, a dziewczynka przerażona. Musieliśmy zająć się dzieckiem - mówi pani Aneta.
- Zaskakujące dla mnie jest to, że grając w lotka, wiele osób liczy, że wygra. Natomiast pijąc alkohol i opiekując się dzieckiem, nie myślimy o tym, że zwiększamy szansę na to, by stała się tragedia - mówi Sylwester Marczak.
Gdzie jest moje dziecko?
Najczęściej "rozluźnieni" rodzice tracą malucha z pola widzenia. I zaczyna się dramat. - Co roku pucka policja odnotowuje przypadki zagubienia się dzieci na plaży. Policjanci, którzy dostają tego typu zgłoszenia, działają wspólnie z innymi służbami: ochotniczą strażą pożarną i ratownikami. Powodem tych zagubień jest nienależyte sprawowanie opieki nad dziećmi. Zdarza się, że opiekunowie są pod wpływem alkoholu. Najczęściej te zaginięcia kończą się szczęśliwie, ale trzeba pamiętać, że lekkomyślność prowadzi do wielkiego zagrożenia. Morze to jest żywioł i często nawet doświadczeni pływacy nie radzą sobie np. z wysokimi falami, a co dopiero kilkuletnie dziecko - mówi w rozmowie z WP Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Pucku mł. asp. Łukasz Brzeziński.
Służby apelują o rozwagę, ale czasem apel nie wystarcza. Jeśli stróże prawa zauważą podczas patrolu zbyt dobrze bawiącego się rodzica, mogą zgłosić sprawę do sądu rodzinnego, a tu konsekwencje mogą być bardzo bolesne. - Co roku otrzymujemy zgłoszenia od turystów, którzy zauważają, że ktoś z otoczenia przesadził z procentami i dziecko chodzi samopas - wtedy interweniujemy - mówi oficer prasowy.
- Byłam na kempingu w Chałupach, znajomy przyjechał z pięcioletnim synem, w rozmowie chwalił się, że nie zamierza wylewać za kołnierz. Piwko otwierał już do śniadania, potem przechodził na mocniejsze trunki. Słońce grzało mocno i w końcu odcinało mu prąd. Wtedy jego synek biegał sam po kempingu, na szczęście nic mu się nie stało. Nie zgłosiłam sprawy na policję, ale następnego dnia porozmawiałam sobie z tym tatą. Nie mam jednak pewności, czy taka sytuacja się nie powtórzy - mówi w rozmowie z WP pani Magdalena.
Chwila nieuwagi
- Zwracamy uwagę osobom przyjeżdżającym do naszego powiatu, że tu powinni mieć oczy dookoła głowy. Często na kempingach czy plażach robi się tłum, jest zamieszanie i łatwo stracić dziecko z oczu. Jeśli dodatkowo jesteśmy pod wpływem, zwiększamy prawdopodobieństwo nieszczęścia - mówi Łukasz Brzeziński.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl