"Mówiła, że mi współczuje i że to straszne żyć we wstrzemięźliwości". Czystość do ślubu obiektem drwin i konfliktów
Ona - feministka z piorunem na profilowym, on - katolik wychowany w rodzinie z tradycjami. Jak się okazuje, właśnie przywiązanie do religijnych wartości stało się kością niezgody pomiędzy młodą parą z planami na przyszłość. Mężczyzna przez pół roku ukrywał, że przyczyną odmowy współżycia z partnerką była jego chęć zachowania czystości do dnia ślubu.
27.05.2021 17:46
- Wstydziłam się opowiedzieć o tym znajomym. Nawet zdarzyło mi się kłamać, że my już uprawiamy seks, bo mi było głupio. Uznaliby go za szura - mówi Joanna, która z Adamem, kolegą ze studiów, tworzyła związek przez 7 miesięcy. On - z Warszawy od pokoleń, wychowany w tradycyjnej i wierzącej rodzinie, ona to pochodząca z Wałcza wyzwolona kobieta.
Choć mocno różnił ich światopogląd, to potrafili znaleźć wspólny język. Dodatkowo chemia i wspólne zainteresowania sprawiły, że kobieta zakochała się ze wzajemnością. Będąc jeszcze na studiach w stolicy, zbliżyli się do siebie. - Nie był "konserwą" z klapkami na oczach. Różnice w podejściu do życia nie wydawały się tak duże. Był taki jak inni, tylko trochę wycofany. Na jednej z imprez doszło między nami do pocałunków, pojawiły się delikatne czułości. Ja chciałam więcej, ale on powiedział, że za dużo wypił i źle się czuje - wspomina kobieta.
W końcu kontakt się urwał i spotkali się przypadkiem dopiero kilka lat później, gdy oboje dobijali do trzydziestki. Spontanicznie wybrali się na lunch i stare uczucie odżyło. Wydawało się, że ich relacja się sukcesywnie rozwija, jednak Adam nie przejmował inicjatywy w stronę wspólnego pożycia. Joanna, sama siebie określająca jako osobę wierzącą-niepraktykującą i feministkę w jednym, w nosie miała żółwie tempo, jakie narzucał jej partner.
- Myślałam, że się ze mną droczy, tak jak to bywało w naszych gorących dyskusjach o religii, aborcji czy polityce. Jednak po kolejnym spotkaniu nie wytrzymałam i zapytałam wprost, czy spotkamy się wieczorem i zasugerowałam, że liczę na coś więcej. Byłam zdziwiona, że facet na mnie przysłowiowo "nie leci". Wydawało mi się to o tyle dziwne, że było nam razem naprawdę dobrze - wspomina. Na tę propozycję Adam odpowiedział wymijająco, mówiąc, że ma dużo pracy na wieczór.
Powód do wstydu?
Takie wymówki były stosowane kilkukrotnie. - W końcu, kiedy po raz n-ty znowu skończyło się na całusach i muskaniu, powiedziałam wprost, że chcę uprawiać seks. I wtedy dopiero powiedział, że ma wobec mnie poważne plany, bo mnie kocha i chce poczekać na właściwy moment - mówi Joanna. Sądząc, że ta chwila to po prostu kwestia czasu, którego mężczyzna potrzebuje, by pokonać barierę wstydu, postanowiła trochę poczekać.
Po pół roku mężczyzna jej się oświadczył, dodając, że chociaż różni ich wiele, pragnie z nią spędzić resztę życia. - Wtedy zrozumiałam, że jest prawiczkiem. Połączyłam fakty, że wcześniej pytał o to, ilu miałam partnerów, sam unikając opowieści o własnych związkach. Przyznał się, że jeszcze nie spał z kobietą, bo - jak twierdził - chce być pewien mnie na 100 proc., wiedzieć, że kocha i jest kochany. Dodał, że nie jest dla niego problemem, że ja nie jestem dziewicą. Tak jak to mógłby być jakiś problem! Na początku roześmiałam się, a potem pomyślałam, że jest w jakiejś sekcie. Pomimo tego, że naprawdę niczego mu nie brakowało i chciałam z nim coś stworzyć, to jednak kwestia seksu była dla mnie nie do przeskoczenia. Rozstaliśmy się, bo u niego to urosło do rangi świętości. Miałam bekę ze znajomymi, że mi, feministce, trafił się prawiczek, który chce czekać do ślubu, bo jest taki czysty - kwituje.
Sfera sacrum
Konflikt wartości, jaki pojawił się u Joanny i Adama, okazał się być nie do pogodzenia. Jak przyznaje Irena Jaczewska, psycholożka i psychoterapeutka z poradni Psycholodzy24, jest to poważne wyzwanie, które nie każdy związek przetrwa. - Jest to jedno z najtrudniejszych wyzwań dla pary, ale i sygnał, że należy dokładnie przemyśleć wybór partnera, gdyż to na podwalinach wyznawanych wartości buduje się wiele ważnych życiowych decyzji - tłumaczy psycholożka, dodając, że ocenianie lub wyśmiewanie wyboru o zachowaniu czystości jest krzywdzące i nikogo nie wolno zmuszać do podejmowania tej decyzji z takich czy innych powodów.
Podobne wartości do Adama wyznaje 27-letnia Kaja Telszewska, dziś szczęśliwa mężatka i mama trójki dzieci. Wraz z mężem dotrzymali wstrzemięźliwości seksualnej aż do dnia ślubu kościelnego. Jak przyznaje, zarówno ona, jak i jej mąż są praktykującymi katolikami wychowanymi w tradycyjnej wierze, dlatego sprawa czystości przedmałżeńskiej była dla obojga bardzo ważna.
- Tę intymną sferę naszego życia traktujemy jako środek do osiągnięcia celu, jaki został nam przykazany, to jest do urodzenia i wychowania dzieci - tłumaczy kobieta, dodając, że pojęcia takie jak "wstydliwość" i "skromność" są dziś wyśmiewane, a często nawet określane mianem obciachowych czy przedpotopowych. - Dla mnie jest to naturalne i piękne. Nietykalność cielesną przed ślubem traktuję jako poszanowanie mojego ciała, mojej kobiecości. Dla mnie to ważne. Świadomość istnienia cnót i silna wola do realizacji jasno określonych celów to środki, by zachować zasady, którymi się kieruję w życiu. To bardzo mnie wzmacnia i ustala, kto tu rządzi: ja czy moje namiętności - mówi kobieta, dodając, że ukierunkowanie na wymiar cielesny mija się z jej celem, jaki widzi w małżeństwie, a miłość ma dla niej głębszy wymiar.
Wyśmiana dziewica
Tak jak Adam był obiektem żartów, tak i Kaja Telszewska wspomina, jak podczas pracy w restauracji w mocno zlaicyzowanej Francji była traktowana jak odmieniec, często stając się obiektem drwin. - Zdarzyło się, że zostałam wyśmiana przez współpracownicę podczas wakacyjnego dorabiania w restauracji. Była to dziewczyna ubierająca się wyzywająco, robiąca sceny w pracy i przeżywająca jakieś miłosne dramaty co wieczór. Wiedziała, że jestem katoliczką i że jestem zaręczona. Specjalnie podjęła ten temat podczas obiadu, na którym były inne kelnerki, i bez pardonu dopytywała mnie o współżycie. Rozczarowałam ją, mówiąc, że dochowujemy czystości do ślubu - wspomina Kaja.
Opowiada, że jej złośliwa koleżanka nie mogła wyjść ze zdziwienia, że w dzisiejszych czasach, będąc atrakcyjną i wykształconą kobietą, zachowała cnotę. - Poziom jej niezrozumienia, że ktoś może robić inaczej niż ona, był dla mnie wręcz żenujący. Mówiła, że mi współczuje i że to straszne żyć we wstrzemięźliwości. Ale muszę przyznać, że o ile do momentu tej rozmowy traktowała mnie pogardliwie i złośliwie, to po niej odnosiła się z większym szacunkiem i dystansem. Niemniej zostałam takim egzotycznym okazem aż do końca sezonu pracy w restauracji - podsumowuje.
Obecnie coraz mniej osób, nawet praktykujących katolików, decyduje się na zachowanie czystości. Skąd ta zmiana? Jak tłumaczy Irena Jaczewska, obecna zmiana podejścia Polaków do tematu seksu wynika nie tylko z przekazów i wzorców pop kultury, ale głównie z szerszego dostępu do rzetelnej wiedzy naukowej.
- Polska jest społeczeństwem ulokowanym nie tylko geograficznie, ale i socjologicznie pomiędzy kulturami Wschodu, gdzie wartościami nadrzędnymi są normy rodzinne, społeczne, oraz Zachodem, gdzie od dawna stawia się na indywidualizm. Moim zdaniem w sferze seksualnej zmierzamy właśnie w stronę nonkonformizmu i wolności wyboru - wyjaśnia psycholożka, przyznając jednocześnie, że młodzi ludzie, w przeciwieństwie do przedstawicieli starszych pokoleń, nie uznają dzisiaj seksu za temat tabu czy grzech. Tym samym chęć zachowania cnoty do ślubu może mieć dzisiaj zupełnie odmienne podłoże niż jeszcze dwie czy trzy dekady temu.
- Motywacją młodych ludzi może być nie tyle system wyznawanych wartości, ale wręcz chęć odróżnienia od rówieśników, wśród których normą zaczyna być dość wczesna inicjacja seksualna. Korzystną zmianą dla psychiki młodego pokolenia jest fakt, że zachowanie cnoty do ślubu jest dziś w Polsce wolnym wyborem, a nie nakazem religii czy rodziny - podsumowuje specjalistka, jednocześnie podkreślając, że nacisk ze strony rówieśników na utratę dziewictwa jest szkodliwy, bo całkowicie pomija naszą indywidualność i wrażliwość.
- Jest to rzeczywiście zagrożenie dla młodych, nieukształtowanych jeszcze osobowościowo kobiet i mężczyzn u progu dorosłości. Tu ogromna rola rodziców, szkoły i państwa w promowaniu tolerancji dla odmienności i wolności wyboru życia poza głównym nurtem przekonań młodych ludzi - kwituje.
Ważne jednak, by tolerancji starczyło dla każdego, również dla takich wyborów, które przez pryzmat dzisiejszego postępowego świata wydają się być śmiesznym zabobonem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl