Na 18‑tkę dostała pismo. Przez 53 lata będzie spłacać dług ojca
Pani Aleksandra wychowywała się bez ojca. Kiedy zmarł, urząd skarbowy poinformował, że ściągnie z niej jego dług. Potrwa to 53 lata.
– Nie mogę posiadać nic swojego: samochodu, wyższej pensji, telefonu. Nie mogę kupić mieszkania, telewizora wziąć na raty, bo jestem zarejestrowana w BIK-u – mówiła w programie "Interwencja" 23-letnia Aleksandra. Dług ojca, który nigdy nie łożył na jej utrzymanie, przeszedł na nią, gdy miała 14 lat. Dowiedziała się o tym w 18-te urodziny. Wtedy przyszło pismo ze skarbówki.
Mieszkanka Choczni niedaleko Wadowic została sama z mamą jako 2-latka. W spadku po właściwie nieznanym jej ojcu dostała cztery działki o wartości 360 tys. złotych. Spadek został przyjęty jeszcze bez świadomości długów. W dorosłość Aleksandra weszła już z jednym i drugim.
– Gdy skończyłam osiemnaście lat, to przyszło pismo, że będę mieć zajęcie komornicze z renty. Jak zaczęłam pracować, to też przyszło pismo do pracy i teraz mam blokadę na koncie. Mam kwotę minimalną i każdą złotówkę, jaką mam powyżej, to mam odbijaną do komornika – mówi pani Aleksandra. Mimo że ma przyrodnią siostrą, to z powodu jej choroby, musi sama spłacać 50 tysięcy złotych niezapłaconego podatku i ponad 20 tysięcy złotych zaległości w ZUS-ie. Kobieta będzie oddawać pieniądze przez 53 lata – miesięczna rata to 120 złotych.
Teoretycznie problem mogłaby rozwiązać sprzedaż odziedziczonych działek. Okazuje się jednak, że ojciec nie kupił ich sam, ale ze swoją konkubiną, która rozpłynęła się w powietrzu. Mimo wielu zabiegów i próśb kierowanych do urzędu skarbowego i gminy, działki pozostają nietknięte. A dług rośnie.