GwiazdyNad jeziorem tłumy. 5 porad jak użyć dziecka do odstraszania natrętów

Nad jeziorem tłumy. 5 porad jak użyć dziecka do odstraszania natrętów

Jakie jest dziecko, każdy widzi. Bywa słodkie, bywa męczące (z naciskiem na to pierwsze), ale najważniejsze, że twoje własne. Jeśli jednak dzieciak jest cudzy, proporcja się odwraca – słodyczy wystarcza na góra kwadrans.

Nad jeziorem tłumy. 5 porad jak użyć dziecka do odstraszania natrętów
Źródło zdjęć: © 123RF
Helena Łygas

30.04.2018 | aktual.: 30.04.2018 16:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Znając tę zależność, możecie zacząć traktować dzieci, jak waszą tajną broni. Gdy nad brzegiem jeziora gęstnieje tłum, puszczacie młode w ruch. Odstraszą stacjonujących najbliżej plażowiczów, a wy zyskAcie czas, żeby spokojnie natrzeć się olejkiem lub też zjeść czekoladę bez przymusu dzielenia się z małym potworkiem (dzieci i tak nie powinny jeść cukru). Wybierzcie siłę rażenia, głowicę i do ataku:

Pobaw się z miłą panią

W tej metodzie ważny jest target. Trzeba też dysponować dzieckiem w miarę kontaktowym, które nie ma problemu z podchodzeniem do obcych. Wybieramy ofiarę, najlepiej młodą dziewczynę w typie słodziuchnej przedszkolanki. W pastelowej sukience i bez paznokci-szpon. Nasz target nie może palić ani siedzieć przy alkoholu (dobra matka dba o bezpieczeństwo dziecka).

"Pobaw się z panią, zobacz jaka ładna" – rzucamy od niechcenia i wskazujemy ofiarę. Niepomna zagrożenia kobieta przyjmuje awanse naszej pociechy z radością, nie przeczuwając, że z naszej strony nie padnie komenda "daj pani odpocząć'.

Pogromca bieli

Strojenie dzieci w biel i skarpetki z falbanką odeszło do lamusa. Nowoczesna matka wie, że tylko brudne dzieci, to dzieci szczęśliwe. Poza tym nic tak nie stymuluje połączeń synaptycznych, jak beztroskie walenie kijem w błotnistą kałużę. I cóż rozwinie kreatywność potomka lepiej niż zjedzenie deseru lodowego dłonią.

Metoda na brudaska najlepiej sprawdzi się z użyciem dzieci, które chód mają odrobinę jeszcze chwiejny lub chociaż nieskoordynowane ruchy. Mile widziane nietrafianie jedzeniem do ust. Bardzo ważne, żeby nie przesadzić z ogólnym wrażeniem zaniedbania, grozi nam bowiem inspekcja sanitarna dzieci o kryptonimie MOPS. Najlepiej wybrać odzież dobrej jakości, żeby było widać zasobność portfela (kto bogatemu brudzić dzieci zabroni). Do tego obowiązkowo jasną. Dzięki niej plamy będą widoczne na kilometr.

Reszta to już bułka z masłem – pokazujemy dziedzicowi radość rycia w ziemi w poszukiwaniu dżdżownic i co jakiś czas podajemy jedzenie, którym nie sposób się nie umorusać (nie puszczajcie zanadto wódz fantazji; kebab na grubym to lekka przesada). Powinno wyglądać jak lepiąca się cukrem i ziemią kuleczka zniszczenia.

Jednocześnie wciąż przypominamy dziecku o ruchu. Niech biega, niech skacze, niech przewraca się o krok od kremowych sukienek i beżowych mokasynów współplażowiczów. Może też usiąść na kocyku u sąsiadów, żeby pokazać dżdżownicę w czekoladzie i sosie słodko-kwaśnym.

Ta metoda ma tę przewagę nad pozostałymi, że nie naraża na konfrontacje. O umycie pociechy raczej nikt nie ośmieli się prosić.

Wychowanie bezstresowe w 5 minut

Teoretycznie 4 metoda wymaga kilkuletnich przygotowań. Jeśli jednak wasze dziecko ma mniej niż 6-7 lat, możecie markować, że czytaliście te wszystkie podręczniki radzące "jak wychować, nie wychowując" i dowodzące, że "dziecko, któremu się nie odmawia, wyrośnie na człowieka, któremu nie można odmówić".

Ten sposób najlepiej sprawdzi się w restauracji. Jest mało wymagający, wystarczy bowiem nie reagować. Dziecko postanowi rozczłonkować kwiaty ze stojącego na stole wazonu? Wybornie! Chce urządzić slalom między krzesłami – nie macie nic przeciwko. Może też wyręczyć kelnera i rozdać wszystkim gościom menu, albo ubrać się w serwetę. Gdyby szukało waszego wzroku, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku, wyślijcie pełen aprobaty uśmiech. Dziecko powinno wiedzieć, że ma w rodzicu sojusznika, a nie wroga.

Wielki nieobecny

Małe dziecko na wyjazdach potrafi zamęczyć. To jednak nic w porównaniu z tym, jak męcząca potrafi być jego matka odłączona od pociechy.

Pojedź z dziewczynami na majówkę, żeby było jak za starych, dobrych czasów. Po dwóch głębszych opowiedz o kolce jelitowej juniora. Krok po kroku i ze szczegółami, żeby wszyscy zrozumieli, co czułaś. Jeśli dziewczyny zaczną mówić o ciuchach, zacznij narzekać, że przez to ulewanie, non stop robisz pranie. Temat schodzi na facetów? Młoda matka z seksem po porodzie doświadczeń ma aż nadto. Nie wahaj się przedstawić swojego planu treningowego mięśni Kegla, o którym Lewandowskiej się nie śniło. Dla podtrzymania rozmowy dorzuć kilka ciekawostek o zabiegu plastyki pochwy.

Metoda na "wielkiego nieobecnego" jest odkrywcza koncepcyjnie. Dziecka nawet z wami nie ma, a całe towarzystwo myśli o nim per "bachor" i ma go serdecznie dość. Oto co potrafi twoja kochana kluseczka!

Team work

Oczywiście najłatwiej wysłać brudną pociechę w świat i mieć chwilę spokoju. Jednak dla matek szczególnie ambitnych, majówka jest też świetnym czasem na kształtowanie w potomku postaw, które zaprocentują w przyszłości. Taka komunikatywność np. ważna sprawa, podobnie jak sztuka small talku. Najbardziej efektywna jest zaś nauka przez zabawę. Rozmawiaj więc z dzieckiem sepleniąc, wtedy nie zorientuje się, że to ćwiczenia konwersacyjne.

Dodatkowo stosuj zdrobnienia (w końcu to jeszcze dziecko). Nie lód, tylko lodzik, nie bułka, ale "bułecka". Sepleń ile wlezie, podmieniaj zgłoski, jak leci. Nawet jeśli dziecko nie ma problemów z poprawną artykulacją. Mów głośno, żeby zaseplenić dobitniej. Pół godziny przy mówiącej w ten sposób dorosłej osobie, skutecznie oczyści okolice z pierwiastka ludzkiego. Teraz możesz odpocząć.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (25)