Nadia Oleszczuk z kolejnym postulatem. Mówi o krótszym dniu pracy dla kobiet
Nadia Oleszczuk jest jedną z członkiń Rady Konsultacyjnej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Aktywistka szybko znalazła się w głównym gremium po tym, jak został ogłoszony kontrowersyjny wyrok Trybunały Konstytucyjnego. Niedawno Oleszczuk została zaproszona na rozmowę do kanału "Imponderabilia", gdzie przekazała zaskakujący postulat.
01.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:31
Niedawno Marta Lempart, czyli liderka Strajku Kobiet opowiedziała o głównych postulatach, jakich domaga się razem z pozostałymi aktywistami. Przede wszystkim nie zgadza się na dofinansowane Kościoła ani partii rządzącej – chce przekazania pieniędzy na ochronę zdrowia. Teraz o kolejnych postulatach postanowiła co nieco opowiedzieć inna aktywistka Nadia Oleszczuk.
Członkini rady konsultacyjnej zabiera głos
Ogólnopolski Strajk Kobiet w szybkim czasie powołał Radę Konsultacyjną, w której skład weszli aktywiści regularnie biorący udział w manifestacjach oraz eksperci. Celem tej rady jest uporządkowanie wygłoszonych dotąd postulatów protestujących, a także opracowanie propozycji ewentualnych zmian w prawie.
Jedną z członkiń gremium jest aktywistka Nadia Oleszczuk. W jednym z ostatnich wywiadów wspomniała, że planem Strajku Kobiet jest to, aby przestać mówić źle o aborcji. Dodała także, że zabieg jest całkowicie bezpieczny, gdy zostaje przeprowadzony w szpitalu przez specjalistów.
Ciekawy postulat wygłoszony przez aktywistkę
W tym samym wywiadzie udzielonym dla kanału "Imponderabilia", Oleszczuk pytana o dalsze postulaty i pomysły na równouprawnienie, zaskoczyła prowadzącego. Jedna z jej wypowiedzi na pewno wzbudzi emocje wśród wielu osób.
"Warto, żeby docenić tę pracę i wprowadzić jakieś działania ze strony państwa. Na przykład trochę krótszy dzień pracy dla kobiet: siedmiogodzinny. Powiedzmy przy utrzymaniu takiej samej płacy" - powiedziała Oleszczuk.
Karol Paciorek zwrócił uwagę rozmówczyni, że to trochę przeczy postulatom o równouprawnieniu kobiet. Oleszczuk jednak nie zgodziła się z tym, ponieważ stwierdziła, że na kobiety kładziony jest większy nacisk w osiągnięciu sukcesów zawodowych. W dalszej części wywiadu aktywistka wspomniała także o kobietach, które zajmują się wyłącznie domem.
"Praca domowa kobiet jest wyceniana średnio na około 2100 złotych, przy ograniczonym wymiarze pracy. I ja bardziej chcę walczyć o mechanizmy, które będą właśnie pomagały wycenić tę pracę. Żeby one otrzymywały za ten ogrom pracy, które wkładają w domu, żeby także dostawały za to wynagrodzenie albo żeby ten czas pracy wliczał się im do emerytury" - podsumowała Oleszczuk.
Czy pomysł przedstawiony przez aktywistkę jest rzeczywiście możliwy do spełnienia?
Zobacz także: Minister Jarosław Sellin o feministkach. Polityk ostro ocenia ostatnie wydarzenia w kraju