Najczęstsze łóżkowe wpadki
Komiczne lub niezręczne sytuacje zdarzają się w życiu nieustannie, sypialnia nie stanowi tu wyjątku. Ale to właśnie seksualne wpadki wywołują największy wstyd i zażenowanie – nago jesteśmy szczególnie bezbronni. Nic dziwnego, że nerwy w łóżku mogą być większe niż w biurze, w domu czy na ulicy.
20.12.2010 | aktual.: 12.01.2011 11:53
Komiczne lub niezręczne sytuacje zdarzają się w życiu nieustannie, sypialnia nie stanowi tu wyjątku. Ale to właśnie seksualne wpadki wywołują największy wstyd i zażenowanie – nago jesteśmy szczególnie bezbronni. Nic dziwnego, że nerwy w łóżku mogą być większe niż w biurze, w domu czy na ulicy.
- [
]( http://www.zdrowy-seks.pl/ )
Redakcja serwisu Zdrowy-seks.pl poleca:
Najwięcej wpadek i najwięcej lęku przed nimi pojawia się podczas pierwszej wspólnej nocy. Gdy rozbierasz się przed kimś po raz pierwszy, masz obawy, jak zareaguje na twoją nagość. Sama też nie wiesz, co zobaczysz. Dziwny penis, dziwne owłosienie (lub jego brak), szpecące blizny czy szokujące tatuaże... Trudno ukryć zaskoczenie, jeszcze trudniej - niesmak lub rozczarowanie. Cokolwiek się zdarzy, warto zachować twarz pokerzysty (okrzyki w stylu "ależ on wykrzywiony!" lepiej sobie odpuścić). Jeśli to, co zobaczysz, jest tylko dziwaczne - po prostu zignoruj sprawę (chyba że to wysypka na genitaliach - nie chcesz przecież zarazić się chorobą weneryczną).
Co jednak, gdy ciało nowego partnera odrzuca cię na tyle, że całe podniecenie opada i marzysz tylko o ucieczce? Zawsze możesz zasymulować nagły atak bólu żołądka. Lepiej nie przesadzać ze szczerością - nasze ego jest bardzo kruche, gdy jesteśmy nadzy. Na spokojnie i w ubraniu facet łatwiej zniesie fakt, że z romansu nici.
Mimo udanego seksu budzisz się rano i stwierdzasz, że wszystko było pomyłką? Uciekanie w popłochu nie jest eleganckim rozwiązaniem. Lepiej zjeść wspólnie śniadanie i spokojnie wytłumaczyć, że na powtórkę nie ma szans. Uwaga - jeśli widujesz swoją "pomyłkę" (np. w pracy), udawanie, że się nie znacie - to dopiero gafa!
Sport urazowy
Niechcący przygniotłaś jego jądra lub przyłożyłaś mu łokciem, on przycisnął ci włosy do poduszki. Któreś z was rąbnęło czołem o ścianę albo zarwało się pod wami łóżko... Seks, jak każda aktywność fizyczna, niesie ze sobą ryzyko kontuzji. W razie wypadku warto upewnić się, że nikt nie ucierpiał. A potem - zależnie od powagi sytuacji - opatrywać rany lub kontynuować igraszki.
Ryzykowne bywają też eksperymenty - szczególnie te z żywnością lub elementami gospodarstwa domowego. Lepiej zadbać, by prywatne "9 i pół tygodnia" nie zamieniło się w kilka tygodni bólu. Zanim więc przywiążesz partnera do łóżka i zaczniesz smyrać piórkiem lub rozsmarujesz na jego ciele masło orzechowe - upewnij się, że nie ma astmy ani alergii. Są pomysły, za które powinno się przyznawać nagrody Darwina. Z całą pewnością zasłużyła na nią dziewczyna, która oblała klejnoty swojego faceta rozpuszczonymi w mikrofalówce piankowymi cukierkami (z powodu poparzeń przez ponad miesiąc nie mógł uprawiać seksu, a dziewczynę rzucił - i trudno mu się dziwić). Dla własnego dobra i komfortu psychofizycznego lepiej też unikać ostrych narzędzi i wkładania w różne otwory ciała przedmiotów zdecydowanie do tego nieprzeznaczonych. Dźwięki niekontrolowane
Podczas orgazmu masz zwyczaj głośno krzyczeć? Dopóki nie słyszy cię nikt poza partnerem, wszystko jest OK - większość mężczyzn czuje się nieswojo, kiedy pieszczona kobieta milczy jak grób. A jeśli to on sapie, stęka i wydaje dźwięki, które nie tyle cię podniecają, ile śmieszą? Cóż, w chwilach uniesienia trudno panować nad ekspresją. Możesz spróbować o tym porozmawiać, ale raczej nie w łóżku.
Niewiele rzeczy może tak zważyć atmosferę w sypialni, jak niewłaściwe słowa wypowiedziane w niewłaściwym momencie. Na przykład, kiedy między jednym a drugim jękiem nazwiesz Krzysia Olkiem - pomylenie imienia to numer jeden na liście wpadek i niezręczność, z której wyjątkowo trudno wybrnąć. W łóżku lepiej też nie zadawać niektórych pytań ("chciałbyś mieć ze mną dziecko?", "myślałaś kiedyś o trójkącie?", "robiłeś sobie test na HIV?"). I ostrożnie z wulgaryzmami. Dla większości facetów świntuszenie jest podniecające (niejedna kobieta doznała szoku, gdy partner w chwili uniesienia nazwał ją "swoją suczką"), ale bywają wyjątki. Jeśli więc to tobie wymykają się niecenzuralne okrzyki, lepiej uprzedź partnera wcześniej.
Nie tylko nasze usta wydają dźwięki. Skrępowanie burczeniem w brzuchu to przesada, ale puszczenie głośnego bąka u każdego wywoła zażenowanie. Najlepiej sprawę zignorować lub obrócić w żart.
Dziwne odgłosy potrafi także wydawać pochwa. Penis wtłacza do niej powietrze, które może - w trakcie stosunku lub tuż po - uchodzić z dźwiękiem budzącym jednoznaczne skojarzenia. Pochwa nie ma zwieracza, więc nie jesteś w stanie nad tym fenomenem zapanować. Można oczywiście szukać "bezgłośnej" pozycji lub włączyć muzykę, ale dojrzalsze będzie pogodzenie się z faktem, że to sprawa zupełnie naturalna.
Złośliwość fizjologii
Wydobywanie włosa spomiędzy zębów podczas pieszczot oralnych - to klasyka. Ciało płata nam jednak i gorsze figle natury fizjologicznej. Podczas seksu w naszym organizmie wiele się dzieje i nie nad wszystkim mamy kontrolę.
Dla mężczyzny największą (i wcale nieśmieszną) wpadką bywa niespodziewany problem z erekcją, dla nas może to być np. przyspieszony okres (zwłaszcza, gdy kochanek na naszą cześć właśnie położył świeżutkie białe prześcieradło). Pobudzenie seksualne wpływa też na aktywność pęcherza - siusiu po orgazmie to standard (dla obu płci), gorzej, jeśli musimy co chwila biec do łazienki już w trakcie pieszczot. Cóż, lepiej pobiec, niż zepsuć sobie całą przyjemność zaciskaniem zębów.
Bywa (na szczęście bardzo rzadko), że podczas stosunku nastąpi zakleszczenie penisa wewnątrz ciała kobiety - to tzw. napad pochwicowy, wynik mimowolnego skurczu mięśni zamykających ujście pochwy. Odpowiedzialna za to jest psychika (np. lęk przed ciążą, nieuświadomiona niechęć do partnera lub do seksu w ogóle). Zazwyczaj niezbędna jest interwencja lekarska (zastrzyk rozkurczowy), choć ponoć niektóre pary wolą przeczekać, napić się alkoholu "na rozluźnienie" lub użyć masła... Zdarza się, że wpadką jest po prostu... wpadka. Lub tylko jej ryzyko. Minuty spędzone na poszukiwaniach we wnętrzu własnego ciała zsuniętej prezerwatywy wydają się zabawne dopiero z perspektywy czasu.
Wejście smoka
Lęk przed przyłapaniem na uprawianiu seksu to koszmar niejednej pary (zwłaszcza ludzi bardzo młodych, którzy dzielą mieszkanie z rodzicami lub współlokatorami). Mało która para po nagłym wkroczeniu osoby trzeciej jest w stanie dokończyć to, co zaczęła. Sprawa szczególnie się komplikuje, gdy intruzem jest dziecko - następstwa to długa akcja uświadamiająca i tłumaczenia, że tatuś nie chciał zrobić mamusi krzywdy (hm, tylko dlaczego krzyczała?). W pozostałych przypadkach warto założyć, że wszyscy jesteśmy dorośli.
Dla przyłapującego szok jest zazwyczaj równie duży, jak dla przyłapanych, więc można liczyć, że - przy minimum dojrzałości - sytuacja nie stanie się tematem plotek czy powtarzaną w towarzystwie anegdotką. No, chyba że wasza relacja miała być tajemnicą (niewierność zwiększa ryzyko i konsekwencje wpadki - trudno liczyć na wyrozumiałość zdradzanej żony czy męża).
Jeśli intruzem jest zwierzę (np. kot, który ten właśnie moment wybrał na skoczenie twojemu partnerowi na plecy), przynajmniej macie pewność, że nic nikomu nie powie. Uwaga - niektóre zwierzaki są na tyle zazdrosne, że mogą próbować utrudniać każdą sesję miłosną. Jeśli wiesz, że twój pies warczy za każdym razem, gdy ktoś próbuje cię dotknąć - zainwestuj w klamkę, którą trudno otworzyć łapą.
Co jest, a co nie jest wpadką, w dużej mierze zależy od indywidualnej oceny i - zwłaszcza - poczucia humoru. Łóżkowa gafa, którą jedna osoba uzna za katastrofę i kompromitację, dla kogoś innego będzie nic nieznaczącym "wypadkiem przy pracy". Nie bez znaczenia jest tu staż danej pary. Gdy czujemy się w związku bezpiecznie i mamy pewność, że partner akceptuje nas w pełni, nawet najbardziej niezręczna sytuacja da się obrócić w żart. Bo wpadka to rzadko prawdziwy problem. To, jak sobie z nią poradzimy, zależy przede wszystkim od naszego nastawienia.