Blisko ludzi"Najgorsze jest to, że nie widać końca". Rosnące raty kredytów duszą polskie rodziny

"Najgorsze jest to, że nie widać końca". Rosnące raty kredytów duszą polskie rodziny

– W ciągu kilku miesięcy rata kredytu na mieszkanie wzrosła nam o ok. 700 zł. Jesteśmy załamani. Mąż niedawno stracił pracę, a nowej jeszcze nie znalazł – wyznaje Sandra z Radomia. Coraz więcej rodzin szuka oszczędności i jest zmuszonych do zmiany dotychczasowego stylu życia.

Polki coraz bardziej odczuwają rosnące koszty życia
Polki coraz bardziej odczuwają rosnące koszty życia
Źródło zdjęć: © Getty Images | -Sasa-Delic-SD

Stopy procentowe szybują w górę, a wraz z nimi raty kredytów. Z obliczeń HRE Investments wynika, że osoba, która zaciągnęła kredyt w wysokości 300 tys. zł na 25 lat (z marżą banku 2,6 proc.), we wrześniu 2021 roku miała miesięczną ratę wynoszącą ok. 1400 zł. WIBOR 3M oznacza oprocentowanie rzędu 6,24 proc., co wiąże się z tym, że rata takiego kredytu wynosi teraz blisko 2500 zł, czyli ok. 80 proc. więcej niż na początku.

Szukanie oszczędności

Sandra ma 36 lat, męża, dwoje dzieci i 60-metrowe mieszkanie na kredyt. – Kilka lat temu, kiedy byłam w ciąży z pierwszym synem, wzięliśmy kredyt na 300 tys. zł, żeby kupić i urządzić mieszkanie w Radomiu. Zrobiliśmy gruntowny remont, wszystko powymienialiśmy, urządziliśmy się i wprowadziliśmy – wspomina Sandra. Początkowo rata wynosiła niecałe 1300 zł. – Nie stanowiło to dla nas problemu. Oboje z mężem pracowaliśmy, nie zarabialiśmy może kokosów, ale nie mieliśmy powodów do narzekania – mówi Sandra.

Wszystko zmieniło się, kiedy przez podwyżkę stóp procentowych rata ich miesięcznego zobowiązania zaczęła sukcesywnie rosnąć. – Stopniowo, stopniowo, po 100, 150 zł, aż doszło do tego, że w ciągu kilku miesięcy rata kredytu na mieszkanie wzrosła nam w sumie o ok. 700 zł. Jesteśmy załamani, zwłaszcza że mąż niedawno stracił pracę, a nowej jeszcze nie znalazł. Teraz jest fatalny moment na wszystko, na zmianę pracy szczególnie – twierdzi Sandra. – W każdym razie, czy nam się to podoba, czy nie, co miesiąc musimy oddać bankowi 2000 zł.

Jak ona i jej mąż radzą sobie z coraz wyższą ratą kredytu hipotecznego? – Mąż jest zajęty szukaniem pracy, a ja kombinuję. Niestety jest tak, że musimy teraz dwa razy oglądać każdą złotówkę, zanim ją wydamy. Ja przestałam chodzić co miesiąc do fryzjera, co kosztowało mnie ok. 200 zł. Kupuję farbę i włosy farbuję sobie sama lub pomaga mi koleżanka. Mąż zrezygnował z karnetu na siłownię, przesiadł się na rower. Moim zdaniem nawet lepiej, bo na świeżym powietrzu. Mniej jeździmy samochodem. Prawda jest też taka, że nie odkładamy pieniędzy, bo nie ma z czego – mówi Sandra.

W podobnym położeniu znalazła się rodzina Karoliny. – Nam rata kredytu wzrosła o ponad 500 zł. Odczuwamy to, bo od roku opiekujemy się leżącą mamą mojego męża. Opieka kosztuje, a ja z jej powodu przeszłam na pół etatu – tłumaczy 34-latka. – Zaczęłam czytać blogi o oszczędzaniu i choćby do części rad staram się zastosować. Kiedyś gazetki promocyjne i ulotki mnie nie interesowały. Teraz nie ukrywam, że porównuję ceny i zakupy robię tam, gdzie jest taniej. A różnice potrafią być znaczne – zauważa Karolina. – Na razie niczego nie planujemy, nawet wakacji.

Jest ból

Psycholog Agata Pajączkowska z Poradni Psychowskazówka nie ukrywa, że rosnące raty kredytów to wyzwanie dla niejednego domowego budżetu. – Wzrost rat wiele osób doprowadza na skraj wytrzymałości. Niestety długo utrzymujący się brak stabilizacji źle wpływa na codzienne funkcjonowanie rodziny. Stajemy się bardziej nerwowi, impulsywni, część osób dopadają stany depresyjne – wyjaśnia specjalistka.

Pajączkowska zwraca uwagę, że wizja rezygnacji z dotychczasowych przyjemności, a już szczególnie wizja bankructwa jest dla wielu bardzo trudna. – Wiele osób bezpieczeństwo finansowe uważa za jeden z ważniejszych aspektów gwarantujących w życiu poczucie stabilności. Dlatego te osoby rezygnują z różnych rzeczy, żeby móc spłacać kredyt. To kwestia poczucia odpowiedzialności – mówi psycholożka.

Kobiety, z którymi rozmawiam, przyznają, że to głównie one dwoją się i troją, żeby móc spłacać comiesięczne zobowiązania. – Dla mojego męża jest to proste: jak brakuje pieniędzy, to trzeba zarobić więcej, więc bierze dodatkowe fuchy. Sądzę, że wielu mężczyzn ma podobnie. Natomiast ja głowię się, z czego możemy zrezygnować lub gdzie zaoszczędzić, żeby jakoś dać radę – mówi Karolina.

Arlecie rata kredytu hipotecznego skoczyła o ok. 550 zł. – No jest ból. Jedyne, z czego się cieszę, to to, że nadpłacaliśmy kredyt, kiedy mieliśmy więcej gotówki. Ostatnio ograniczyliśmy wyjścia do restauracji, kina, na kręgle itp. Prawda jest taka, że można sporo zaoszczędzić, jak się chce. Siostrze rata kredytu wzrosła prawie o 1000 zł. To jest dopiero tragedia – mówi Arleta. – Najgorsze jest to, że nie widać końca; co miesiąc z konta znika mi coraz większa suma na kredyt. A przecież wszystko drożeje, rosną nie tylko raty.

Arleta opowiada, że jej siostra zaczęła oszczędzać na wszystkim, również na jedzeniu. – Żartuje, że przynajmniej schudnie, ale na pewno nie jest jej do śmiechu – przyznaje Arleta. Sama jest winna bankowi jeszcze ponad 250 tys. Jej siostra – prawie 600 tys. zł. – Siostra rozważa przejście na oprocentowanie stałe, ale w sumie nie wiadomo, czy jej się opłaci.

Zachować spokój i zaufać ekspertom

Sandra z Radomia najbardziej obawia się sytuacji, w której jej dzieci odczułyby niedostatek. – Syn ma osiem lat, córka sześć. Wydatków jest całe mnóstwo. Oboje chodzą na dodatkowe zajęcia i na razie nie wyobrażam sobie, żebym musiała moje dzieci ich pozbawić. Liczę, że gdy mąż w końcu znajdzie pracę, to będzie nam łatwiej. Ja zarabiam ok. 3000 zł, biorę dodatkowe zlecenia. Pobieramy 1000 zł z 500+. Jakoś ciągniemy. "Ciągniemy" to dobre słowo – mówi Sandra.

Rząd 10 maja przyjął projekt przepisów dotyczący pomocy kredytobiorcom. Znalazł się w nim zapis m.in. o wakacjach kredytowych, a także o odejściu od stawki WIBOR na rzecz nowego wskaźnika. Według szacunków dzięki nowemu systemowi odsetki kredytowe Polaków w skali roku spadłyby w sumie o ok. 1 mld zł.

Co jeszcze może pomóc kredytobiorcom? Według psycholog Agaty Pajączkowskiej… spokój. – Trzeba pamiętać, żeby ważnych życiowych decyzji nie podejmować pod wpływem impulsu – podpowiada Pajączkowska. – Warto ponadto poradzić się ekspertów w danej dziedzinie, którzy pomogą nam nie tylko wyjść z trudnej sytuacji finansowej, ale też dzięki ich radom będziemy mieć realną wizję dotyczącą rozwiązania naszych problemów.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (146)