Piotr Najsztub o etyce dziennikarskiej, przeklinaniu Durczoka i rysowaniu portretów...
Najsztub o etyce dziennikarskiej, przeklinaniu Durczoka i rysowaniu portretów...
Ma Pan takich rozmówców, którzy widząc Pana, przechodzą na drugą stronę ulicy?
Piotr Najsztub: "Nawet jeśli w trakcie rozmowy robię przykrość i rozmówca ma poczucie, że krzywdzę go swoimi opiniami, nie robię wywiadów bezosobowych. Wyrażam w nich swoją opinię. Nawet jeśli jestem nieprzyjemny podczas rozmowy, potem rozmówca ma wrażenie, że zachowałem się o tyle uczciwie, że nie wyciągnąłem wyłącznie tych fragmentów, w których daję mu tylko po głowie. W bohaterze nie może być poczucia, że został zmanipulowany. Tak więc nie mam bohaterów, którzy przechodzą na drugą stronę ulicy. Co więcej, mam takich, którzy nie chcą autoryzacji. Jako że mieli już ze mną kontakt wiedzą, że ich nie zrobię w konia."
Rozmawiała Anja Laszuk/mwmedia
Piotr Najsztub
Rozumiem, porozmawiajmy zatem o etyce dziennikarskiej. Dziennikarz ma prawo przeklinać względem swoich podwładnych?
"Tylko ironia i żart usprawiedliwia przekleństwa. Mnie się nie podoba świat, w którym do tej pory była umowa, że nie są publiczne, a takie się stają, w tym upublicznienie zachowania Kamila Durczoka ze studia. To jest wynikiem tego, co robi TVN. Nie podoba mi się sytuacja, w której Kazimierz Marcinkiewicz czeka na połączenie ze studiem w Warszawie i kamera to nagrywa. Nie za bardzo chcę w takim świecie uczestniczyć. Nie za bardzo chcę konsumować produkty tego świata. Nie żebym był za jakimś zafałszowaniem rzeczywistości, tylko światy są publiczne i prywatne. Te granice zostały przekroczone i to jest złe."
Piotr Najsztub
Ale skoro ludzie chcą to oglądać?
"Wie pani, w średniowieczu ludzie chcieli oglądać płonące czarownice."
Dominika Wielowieyska, Piotr Najsztub i Monika Olejnik
Tak Pan wyraził się na temat wywiadu z Jolą Rutowicz, że skoro ludzie chcą ją oglądać...
"Tak, ale to nie jest ta rzecz, o której pani mówi. To nie jest łamanie granicy pomiędzy światem publicznym i prywatnym. Nie czaję się pod jej łóżkiem, po prostu z nią rozmawiam. Natomiast mówimy o pokazywaniu świata publicznego, który miał być prywatny. Ktoś zapomniał zasadę Kanta ,,nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Kiedyś ci wszyscy ludzie, którzy to robią, obudzą się z krzykiem. Zobaczą siebie na tych youtubach. Kamil zrobił to w sytuacji niepublicznej. Jeśli ten pracownik miałby jaja, a nie wtyczkę do Internetu, powinien wyjść i coś mu powiedzieć. To ewidentne tchórzostwo."
Piotr Najsztub
Nie zgodzę się z tym, a przynajmniej nie do końca. Ilość programów publicystycznych w Polsce tego formatu, co "Fakty" można policzyć na palcach jednej ręki. W tym sensie to oligopoliczna sytuacja.
"Wyjścia nie mają ludzie słabi, którzy się boją."
Piotr Najsztub
Pan zawsze ma wybór?
"Ostatnio tak. Natomiast zdarzają się różne sytuacje i wtedy człowiek dowiaduje się, kim jest: człowiekiem wolnym, lub nie."
Piotr Najsztub
Pracownik na etacie nie jest do końca człowiekiem wolnym. Jest poniekąd zakładnikiem swojego pracodawcy.
"Lubi o sobie myśleć, że jest zakładnikiem, bo to usprawiedliwia kompromisy. Koniec, kropka. Nie ma dyskusji. Oczywiście są tysięczne wyjaśnienia, usprawiedliwienia. Wszyscy czytaliśmy, więc mamy mnóstwo słów na podorędziu. Nie mniej prawda jest taka, że albo człowiek jest wolny, albo nie. Wolny jest wtedy, kiedy nie zawiera kompromisów wbrew sobie. Zbyt dużo. Pracownik, który uważa, że jest zakładnikiem nie jest żadną wartością, a szczególnie w mediach."
Piotr Najsztub i Robert Więckiewicz
Pana zdaniem, Kamil Durczok miał więc prawo tak się odezwać?
"Nie dywagowałbym, czy miał prawo, czy nie. To jego osobista porażka. Człowiek wyznacza granice swojej wolności przemocą, przebiegłością, albo w inny sposób. Przemoc słowna jest też przemocą. Porażką osobistą jest używanie przekleństw w normalnych sytuacjach, już pomijam wobec podwładnych. Zachowanie, w którym przełożony musi używać przekleństw wobec podwładnych jest wyrazem bezradności. Moim zdaniem zdobył trochę punktów u publiczności, bo zawsze był taki ,,gładki prowadzący”, a teraz taki ,,swój chłop”, rzuci wiąchą... Mówiąc pół żartem, pół serio, chętnie obejrzałbym specjalne wydanie Faktów, w którym Kamil przeklina. Mówi: ,,k..., i jeszcze ten wypadek!”. Użycie przekleństw w formule nowoczesnych mediów toby było coś rewelacyjnego."
Piotr Najsztub
Ma Pan w sobie tego diabła, i co więcej przyznaje się do tego, mówiąc, że nie jest dobrym człowiekiem. Dlaczego?
"Zawsze mi się wydawało, że dobroć jest nudna. Zawsze chciałem być oryginalny i ciekawy, więc pewnie stąd mi się to wzięło. Dobroć byłaby wyrazem mojego skrajnego nudziarstwa. Mam obsesję i kiedy spotykam ludzi, których znałem kiedyś, pytam, jaki byłem. Właściwie niewiele się zmieniłem, tylko przestałem być ostry, kategoryczny."
Piotr Najsztub
To prawda, złagodniał Pan.
"Moim zdaniem to kwestia wieku, bo to co daje wiek, życie wśród ludzi, to empatia. Im więcej spotykamy ludzi, wchodzimi z nimi w interakcję, poznajemy motywy ich zachowań. I w moim wieku już jest tak, że z czymkolwiek bym się nie spotkał, rozumiem motywacje ludzkie. Trudniej już ostro zareagować. Kategorycznie. Wiek odbiera prawo do bycia głupim. Kiedy jest się młodym, łatwo wydawać głupie sądy, a teraz głupota przychodzi mi z dużą trudnością."
Piotr Najsztub
Ale pozwala Pan sobie czasem?
"Coraz mniej niestety" (śmiech).
Dlatego Pana wywiady są coraz bardziej łagodne?
"W związku z tym, pewnie niedługo przestaną mi za nie płacić. Trudno, zmienię zawód."
Władysław Frasyniuk i Piotr Najsztub
Posługując się pana retoryką, nie boi się Pan, że przestaną Pana chcieć?
"Wiem, że przestaną mnie chcieć. Nie wiem tylko, w którym momencie i przy jakim stanie portfela. Po części, pewnie stąd jest restauracja. Mam takie przekonanie, że będę musiał robić w życiu coś innego, nie staram się też przypodobać za bardzo. Może będę rysował portrety, byłem w tym kiedyś niezły. Gdybym chciał, dalej zadawałbym głupie, ostre pytania, tylko już ich nie zadaję, bo inaczej patrzę na świat. Gdybym rozpaczliwie chciał, żeby mnie dalej chciano, jechałbym traktorem."
Jacek Żakowski i Piotr Najsztub
A jednak ma Pan w sobie takie poczucie?
Po prostu skończy się jedna z moich ról. Bo będę nieostry, zbyt łagodny, a przyjdą sezony, że nie będą chcieli łagodnych.
Takie pytanie zadał Pan jednej ze swoich rozmówców.
"Tak, ja zadaje to pytanie ludziom, którzy tę kategorię w sobie mają. Ja nie mam tej kategorii w sobie."
Rozmawiała Anja Laszuk/mwmedia