#nawłasnejskórze: czy kosmetyki z olejkami działają?
Olejki w świecie urody są jak jarmuż w hipsterskiej kuchni – niezastąpione. Wszyscy je kochają, wszyscy się nimi zachwycają, choć po cichu niektórzy przyznają, że nie wiedzą, z czym to się je i czy faktycznie ma sens. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, przez tydzień stosowałam kosmetyki z linii Magia Olejków Soraya. Jaki był tego efekt?
Jestem urodową kaskaderką. Im dziwniejszy kosmetyk czy zabieg, tym chętniej go testuję. Moja skóra to poligon doświadczalny, dlatego po kolejnych ćwiczeniach, muszę szczególnie o nią dbać. Wówczas sięgam po sprawdzone kosmetyki, które doskonale nawilżą i zregenerują moją skórę. To bardzo ważne, zwłaszcza w okresie powakacyjnym. Powiedzmy szczerze: na urlopie my odpoczywamy, a nasza skóra dostaje w kość. Mnóstwo słońca, wiatr, czasem drastyczna zmiana klimatu – to wszystko odbija się negatywnie na stanie naszej cery, więc gdy już wrócimy do domu i pokonamy pourlopową chandrę, dobrze jest zaopiekować się naszym największym organem. I tutaj doskonałym pomysłem będą olejki.
W poprzednich latach nadejście września oznaczało, ciężkie czasy dla mojej łazienki. Cała była wysmarowana najróżniejszymi olejkami. Na wannie stał słój oleju kokosowego, który zastępował produkt do mycia twarzy, maskę do włosów i balsam do ciała. Zamiast serum do twarzy stosowałam olejek arganowy, a dwa razy w tygodniu nakładałam na twarz mieszankę oliwy z oliwek, miodu i oleju lnianego. Akcja regeneracja nie była wówczas łatwa, bo naturalne olejki, choć skuteczne, długo się wchłaniały, zostawiały plamy na ubraniach, ręcznikach i pościeli. Nie wspominając już o tym, że mój partner regularnie przenosił je z łazienki do kuchni, bo przecież tam jest miejsce oleju. W tym roku sięgnęłam więc po prostsze rozwiązanie – kosmetyki z milionami kropelek olejków, które łączą właściwości naturalnych składników z technologią, która sprawia, że nie muszę martwić się kwestią szybkiego wchłaniania czy plam.
Uzbrojona w: nawilżający krem do twarzy (50 ml / 14,99 zł), odżywczy balsam do ciała do skóry suchej (400 ml / 15,99 zł), regenerujący krem do rąk (100 ml / 9,45 zł) i intensywnie odżywczą maseczkę olejkową (2x 5m / 2,99 zł) zabieram się za ratowanie mojej postwakacyjnej skóry.
Balsam do ciała
Moje nowe zdobycze lądują na półce w łazience. Jestem zachwycona faktem, że w końcu będę zmuszona do codziennego stosowania balsamu do ciała. Niestety, przyznaję, że zdarza mi się zapomnieć o tym produkcie, choć moja mama pewnie by mnie wydziedziczyła, gdyby się o tym dowiedziała. Testowanie kosmetyków Soraya zaczynam więc od ogromnej porcji balsamu. I szybko dochodzę do wniosku, że umiar byłby wskazany, bo produkt jest bardzo wydajny. Pierwsze wrażenia: świetny zapach, błyskawicznie się wchłania i nie podrażnia mojej wrażliwej skóry, mimo iż nakładam go na nogi tuż po ich ogoleniu. Przez następne dni dwa razy dziennie aplikuję balsam na całe ciało. Staram się pamiętać o łokciach, kostkach i kolanach, które wyjątkowo mocno potrzebują odżywczej mocy olejków arganowego i macadamia. Bardzo podoba mi się fakt, że kosmetyk natychmiast przynosi ulgę wysuszonej skórze. Przekonuję się o tym czwartego dnia, gdy po 12 godzinach spędzonych na kajakowaniu po Wiśle moja skóra wręcz błaga o nawilżenie i ukojenie. Po tygodniu jest wyraźnie bardziej miękka i nawilżona. Wygląda lepiej i nie mam nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, które dawniej było nagminne, zwłaszcza po długiej kąpieli. Soraya ceni mój czas – po nałożeniu balsamu nie muszę czekać z ubieraniem się, a o poranku te minuty są wyjątkowo cenne.
Krem do twarzy
Choć skóra to jeden organ, przyznaję, że ta na twarzy jest przeze mnie zdecydowanie lepiej traktowana niż ta na reszcie ciała. Dlatego ilekroć sięgam po nowy produkt do twarzy, zawsze jestem lekko sceptyczna. Czy nie będzie podrażniał? Czy zdoła nawilżyć bez przetłuszczania? Jak zareaguje na niego moja wrażliwa, naczynkowa i kapryśna cera? Te same pytania pojawiły się, gdy otwierałam opakowanie nawilżającego kremu Soraya Magia Olejków. Zapach produktu jest bardzo delikatny. To dobrze, bo silnie perfumowane kosmetyki najczęściej uczulają i podrażniają skórę. Konsystencja jest lekka, więc "olejko-sceptyczki" mogą być spokojne, naszym porom nie grozi zatkanie i atak wyprysków. Krem nakładam dwa razy dziennie, jako element pielęgnacyjnego rytuału. Rano szczególnie ważna jest kwestia szybkiego wchłaniania produktu. Zaraz po nałożeniu go, na mojej twarzy ląduje wysoki filtr przeciwsłoneczny i podkład. Wszystko musi się idealnie łączyć, bo nic nie psuje mi tak humoru jak zważony fluid i konieczność zaczęcia wszystkiego od początku. Na szczęście przez cały tydzień testów ten problem się nie pojawia. Skóra jest nawilżona, nie ma uczucia napięcia, które jest częstym problemem, gdy skazani jesteśmy na twardą, miejską wodę. Już po kilku dniach czuję, że moja skóra powraca do żywych i powoli wybacza mi wakacyjne grzechy zaniedbania i przesuszenia. A o to przecież chodzi w dobrym nawilżającym kremie.
Maska do twarzy
Niestety, pamiętam czasy, gdy jako dwudziestolatka ograniczałam swój kontakt z maseczkami do ich kupowania i wrzucania do szuflady z założeniem, że jak będę miała wolny wieczór, dopieszczę swoją skórę. Raz na dwa lata robiłam porządek w kosmetykach i większość małych saszetek lądowała w koszu, bo była przeterminowana. Na szczęście kilka lat temu przeczytałam pierwszy tekst o koreańskiej pielęgnacji i jej kluczowym elemencie – maseczkach do twarzy. Od tamtego czasu, dwa razy w tygodniu znajduję chwilę, aby dać mojej skórze zastrzyk najcenniejszych składników i pomóc jej w walce z pierwszymi oznakami starzenia. Intensywnie odżywcza maseczka olejkowa to absolutny hit serii Magia Olejków. W podwójnej saszetce zamknięta jest ogromna dawka nawilżenia i aż cztery olejki: arganowy, macadamia, jojoba i chia. W połączeniu sprawiają, że skóra jest natychmiast dogłębnie nawilżona, delikatnie natłuszczona, ale bez pozostawiania filmu na twarzy. Staje się ona aksamitna i wyraźnie odżywiona. Producent zaleca, aby maseczkę nakładać na 10 minut, a resztę wmasować. Ja postanowiłam iść o krok dalej i porcję kosmetyku nakładałam na noc, aby miała dużo czasu na działanie. I był to strzał w dziesiątkę. Moja skóra o poranku była gładka, rozświetlona i idealnie nawilżona. Nawet bez podkładu kolor był wyrównany, a pory niewidoczne. Słowem – ideał!
Krem do rąk
Nie jestem kosmetyczną monogamistką. Produkty zmieniam jak rękawiczki, z jednym wyjątkiem. Od lat używam tego samego kremu do rąk. A raczej – używałam, bo mój wieloletni ulubieniec doczekał się solidnej konkurencji. Dłonie są wizytówką kobiety i pierwszym narzędziem kontaktu ze światem, dlatego bardzo staram się, aby wyglądały dobrze. Szczególnie, że pracuję w klimatyzowanym biurze i mam obsesję na punkcie mycia rąk, a takie połączenie sprawia, że skóra na dłoniach błyskawicznie się wysusza. Tak więc krem do rąk kupuję w hurtowych ilościach: tubka w torebce, tubka przy łóżku, kolejna na biurku w redakcji i jeszcze czasem jedna w samochodzie. W kwestii tego kosmetyku najważniejsza jest konsystencja i szybkość wchłaniania. Bo przecież nikt z nas nie ma czasu, aby bezczynnie czekać, aż krem do rąk się wchłonie. Tego problemu nie ma w przypadku regenerującego kremu do rąk Magia Olejków z olejami arganowym i kokosowym. Za sprawą tego ostatniego kosmetyk przepięknie pachnie. Ale to nie zapach, ale skuteczność kremu do rąk sprawiły, że zakończyłam związek z poprzednim kosmetykiem na rzecz tego z logo Soraya.
REKOMENDACJA
Wiem, że niektóre kobiety podchodzą sceptycznie do tematu kosmetyków z olejkami, bojąc się, że będą ciężkie, tłuste, zatykające pory. Na szczęście odpowiednio dobrane produkty i formuły to podstawa, aby przekonać się, że magia olejków faktycznie działa. I w przeciwieństwie do zaklęć dobrej wróżki, rezultaty nie znikają z wybiciem północy.
Chcesz przekonać się, jak działa Magia Olejków? Zostań naszą testerką i na własnej skórze wypróbuj, jak działa balsam do ciała i krem do twarzy z tej wyjątkowej serii!
Artykuł powstał we współpracy z Soraya