Nazwano go "polskim Fritzlem". Więził żonę w piwnicy, maltretował córeczki
Mariusz Sz. został oskarżony o przetrzymywanie żony w piwnicy, wiązanie jej, bicie, głodzenie i wielokrotne gwałty na niej. Tragedia rozegrała się w kaszubskiej wiosce. Dramat kobiety trwał dwa lata.
12.02.2021 14:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przez media Mariusz Sz. został okrzyknięty "polskim Fritzlem". Mężczyzna gnębił i maltretował swoją żonę. Do piwnicy, w której ją przetrzymywał, zapraszał swoich kolegów oraz braci, którym pozwalał gwałcić kobietę. Płacili mu za to 20 złotych, które wydawał na alkohol.
Skazany na 25 lat więzienia
Koszmar rozgrywał się na oczach córeczek Mariusza Sz. Ich też nie oszczędził. Dziewczynki wszystko to, co spotkało ich mamę, opisały w pamiętnikach, które stanowią obecnie dowód w sprawie. Jak wynika z zapisków, mężczyzna dopuścił się okrutnej zbrodni.
W toku sprawy wyszło na jaw, że Mariusz Sz. zakładał swojej żonie na głowę worek, związywał ręce i zapraszał kolegów, aby ją gwałcili. Karmił kobietę chlebem ze swoim nasieniem, kazał jej gotować obiady dla córek, jednak nie pozwalał jej ich nawet dotknąć.
"Zaczęło się tydzień po ślubie"
Jak się okazuje, dramat zaczął się tuż po ślubie. Para pobrała się w 2005 roku. Już tydzień od uroczystości kobieta została uderzona po raz pierwszy, później było tylko gorzej. Za którymś razem mężczyzna wtrącił żonę do piwnicy i przez długi czas ją tam więził.
Córki opisały w pamiętniku, że ich mama jadła i piła "jak pies". Ojciec kazał dziewczynkom ją bić pałką "tak, aby umarła".
"Twierdził, że zmyśla"
W 2010 roku kobieta zdołała uciec. Wyszła z piwnicy pod pretekstem wizyty w urzędzie pracy. Oprawca został zatrzymany i doczekał się aktu oskarżenia.
W grudniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyrok 25 lat więzienia dla Mariusza Sz., wydany przez sąd niższej instancji. Na kary od 12 do 12,5 roku więzienia sąd skazał dwóch mężczyzn Andrzeja i Mariana Sz. – braci Mariusza Sz., którzy również krzywdzili kobietę.
Mariusz Sz. podczas całego procesu ani razu nie przyznał się do winy.