Nie bądź służącą, nie bądź księżniczką. Możesz facetowi zrobić kanapkę
Nie zrobisz facetowi kanapki, bo nie chcesz być uciśniona i zniewolona? Kobiety coraz częściej sądzą, że "staranie się dla mężczyzny jest równoznaczne z porzuceniem własnych potrzeb".- Dziewczyny powoli przestają rozumieć, czym jest kompromis w związku. Uważają, że jak facetowi się nie podoba, to niech sobie szuka innej - mówi mi Ania.
Uciśniona, zniewolona, pohańbiona
Jakiś czas temu na jednej z Facebookowych grup pojawił się post oburzonej internautki. "Dziewczyny, czy naprawdę myślicie, że jak żona zrobi mężowi kanapki, to oznacza, że jest uciśniona, zniewolona, pohańbiona, i w najlepszym razie należy namówić ją na rozwód i powiadomić wszystkie organizacje pomagające kobietom?".
Tak. Okazało się, że wiele osób tak właśnie myśli. Jak twierdzi jednak Katarzyna Mlost-Zawisza, kobieta nie powinna być ani służącą, ani księżniczką. – W związkach chodzi o równowagę i szacunek, a jeśli kobieta mówi, że nie zrobi mężowi kanapek, bo jest feministką, to znaczy, że niestety nie zrozumiała idei feminizmu – kwituje psycholog. A owo niezrozumienie szkodzi tym, którzy tę ideę krzewią.
Zgadza się z nią Anka, która często słyszy, że kobiety nie powinny robić czegoś dla facetów, a wyłącznie dla siebie. W imię idei. - Dlaczego nosić seksowną bieliznę dla faceta? Tylko ty i twoje samopoczucie jest ważne. Jeśli facet mówi, że nie podoba mu się dany kolor pomadki, strój, czy fryzura, to trudno. To ty masz się czuć dobrze – oburza się dziewczyna.
Anka zgadza się z tym, że kobieta musi dobrze się ze sobą czuć, że nie ma sensu zmieniać się dla kogokolwiek i podporządkowywać w każdej kwestii. Że jej chłopak powinien kochać niezależnie od tego, czy ma na sobie czerwoną sukienkę, czy znoszony dres. Nie znaczy to jednak, że na siłę musi mu pokazywać jak bardzo jego opinia jest nieistotna. - Dziewczyny powoli przestają rozumieć, czym jest kompromis w związku. Często uważają, że mężczyzna powinien kochać mimo wszystko i za wszystko, a jak się nie podoba, to niech sobie szuka innych. Ja cenię inne wartości, według mnie w związku obie osoby powinny się starać – tłumaczy.
Jej zdaniem kwestiami spornymi są przecież często "pierdoły", które można zaakceptować dla świętego spokoju albo których bez problemu można sobie odmówić, zyskując w zamian lepszy i bardziej zgodny związek. Ona zrezygnowała dla chłopaka z kolczyka w wardze – wybrała przekłucie w nosie. On nosi bordowe koszulki, bo ona nie lubi go w czerwonym. I żadne z nich nie widzi w tym nic złego.
- Mam wrażenie, że dużo kobiet czepia się, że partner komentuje nieodpowiedni kolor pomadki, a same mówią przecież swoim facetom, że źle w czymś wyglądają i jeśli oni nie zareagują na aluzję, to wręcz się obrażają – twierdzi Anka. Sama wielokrotnie została skrytykowana przez znajome, że nie ma swojego zdania, a jej chłopak ma nad nią władzę. Jej zdaniem winę za takie opinie ponosi kult jednostki i jej potrzeb. Niektórzy nie potrafią zrównoważyć dbania o siebie i o związek, ponieważ dla nich "staranie się dla mężczyzny jest równoznaczne z porzuceniem własnych potrzeb".
"Męczy mnie to jazgotanie"
Zapytałam o to psycholog Katarzynę Mlost-Zawiszę. – Kobiety częściej starają się dopasować do gustów mężczyzny. Panowie rzadziej dbają o siebie, a mają bardzo wysokie wymagania w stosunku do swoich partnerek. To właśnie element patriarchatu, choć oczywiście jest to uogólnienie. Natomiast jeśli kobieta zechce swoim wyglądem sprawić partnerowi przyjemność, to wszystko jest w porządku, o ile nie zatraci równowagi między czyimś gustem a swoją tożsamością. I o ile robi to dla przyjemności, a nie dla poczucia akceptacji – tłumaczy psycholog.
To jasne, że kobieta powinna stanowić całość, a nie tylko być częścią duetu. Sprawianie przyjemności ulubionemu człowiekowi w niczym jednak niezależności nie ujmuje. Siła i świadomość własnej tożsamości nie powinna być więc jednoznaczna z ignorowaniem zdania i potrzeb partnera. - Feminizm zaczyna się wtedy, kiedy przestajesz myśleć o swoich decyzjach w kontekście płci, a nie kiedy olewasz faceta. Męczy mnie to jazgotanie, że każdy miły gest w stosunku do świata jest wyrazem patriarchalnego ucisku – opisuje Kasia, matka, żona i feministka.
Owo "jazgotanie" ośmiesza feminizm, który dziś wciąż jest niezwykle potrzebny, zwłaszcza, kiedy światem zaczynają rządzić konserwatyści. Równouprawnienie nie polega jednak na tym, że każdy sam sobie robi kanapki. Równość między partnerem a partnerką powinna polegać (między innymi) na tym, żeby nikt nie był obowiązkami przeciążony. Żeby każdy wykonywał te zadania, które lubi najbardziej (albo nie lubi najmniej), a osoba, która danego dnia ma więcej czasu, wzięła na swoje barki więcej domowych obowiązków i wsparła partnera.
– Męczy mnie to, że troska o bliskich i rodzinę to ustawianie kobiety w roli kury domowej. Tak jak męczy mnie mówienie, że równe traktowanie wymaga specjalnych praw dla kobiet, to ustawia je przecież do startu w życiowej paraolimpiadzie – tłumaczy Kasia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Chcesz opowiedzieć nam swoją historię? Prześlij ją przez dziejesie.wp.pl