"Nie dowierzałam, kiedy czytałam to oświadczenie". Rekcja na słowa jezuitów
Dziennikarka Magdalena Gacyk udostępniła na swoim profilu w mediach społecznościowych post, w którym opisała historię ze swojego dzieciństwa. Kobieta została skrzywdzona seksualnie przez księdza. Teraz w tej sprawie oświadczenie wydał zakon jezuitów.
20.05.2019 | aktual.: 20.05.2019 17:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziennikarka Magdalena Gacyk przyznała, że w wieku 10 lat była molestowana przez księdza. Swoją historią podzieliła się na Facebooku. "Zaprosił mnie do swojego pokoju na oglądanie 'dobranocki'. Drzwi zamknął na klucz. 'Mam lepszy odbiornik niż w świetlicy, ale tylko jeden fotel. Musisz usiąść mi na kolanach' mówił, obmacując mnie i całując. Nie wszystko pamiętam, ale pamiętam dokładnie, jakie miałam wtedy majtki, w które wsadzał mi rękę. Były białe w różowe kwiatki, z delikatną lamówką. I pamiętam, że kiedy wyrwałam się i biegłam do drzwi, bałam się, że klucz w zamku się zatnie i nie ucieknę" - napisała.
Teraz do tej sprawy odniósł się zakon jezuitów. Fragment oświadczenia Kurii Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego brzmi: "Odnosząc się do przytaczanej przez media historii pani Magdy Gacyk, która wyznaje na Facebooku, że była w dzieciństwie molestowana przez nieżyjącego już księdza jezuitę oraz wobec licznych zapytań mediów o tę sprawę oświadczam, że relacja pani Magdy Gacyk jest dla ojca Prowincjała i dla nas wszystkich wstrząsem. Jeśli sprawcą był jezuita, to ze wstydem i żalem przepraszamy za wyrządzoną krzywdę. Niestety podane przez panią Magdę Gacyk elementy informacji nie pozwalają odpowiedzialnie zidentyfikować sprawcy".
Gacyk opublikowała na swoim profilu na Facebooku post, w którym opisała, jak zareagowała na słowa kurii. "Nie dowierzałam, kiedy czytałam to oświadczenie. Nie dowierzałam, bo już nigdy od nikogo nie spodziewałam się przeprosin za to, co mnie spotkało. Spodziewałam się tylko, że niektórym - wciąż i wciąż - będę musiała udowadniać, że nie kłamię i nie fantazjuję, nie próbuję oczerniać duchownego, nie jestem potworem, usiłującym zburzyć podwaliny kościoła katolickiego i nie usiłuję wywindować się na pedofilii" - tłumaczy dziennikarka
"Byłam przekonana, że będę musiała trzymać cały czas uniesioną gardę. Przed chwilą, po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, ta skrzywdzona dziewczynka we mnie odrobinę tę gardę opuściła. Choć jeszcze nie ufa, to bardzo chce wierzyć, że może to zalążek zmiany. Tym bardziej, że zakon jezuitów przeprosił, ale też zaapelował do innych ofiar, by się zgłaszały. Dziewczynka we mnie bardzo chce wierzyć, że to nie zabieg PR-owy, a początek transformacji. Dlatego przeprosiny te dużo dla mnie znaczą, choć może na wyrost przydaję im znaczenie…" - kwituje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl