Blisko ludziNie mogła się doczekać. Przejęła inicjatywę i poprosiła partnera o rękę

Nie mogła się doczekać. Przejęła inicjatywę i poprosiła partnera o rękę

Nie mogła się doczekać. Przejęła inicjatywę i poprosiła partnera o rękę
Nie mogła się doczekać. Przejęła inicjatywę i poprosiła partnera o rękę
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska
24.08.2021 16:05

Niedawno amerykański aktor Joshua Jackson podzielił się historią zaręczyn ze swoją żoną Jodie Turner-Smith. Okazuje się, że to Jodie oświadczyła się mężczyźnie. Internet aż huczy, mimo że takich historii jest więcej. Nam o swoich zaręczynach i przejęciu inicjatywy w umacnianiu trwałości związków opowiedziały Anna i Julia. Obie nie żałują.

Wiele kobiet żyje długo w niepewności i cierpliwie czeka, aż mężczyzna określi się wobec niej i przedstawi swoje zamiary. Są jednak sytuacje, gdy to one biorą sprawy w swoje ręce. Tak postąpiły Anna, Julia i partnerka Krzysztofa. Według nich było warto.

- Z pewnością są kobiety bardziej zdecydowane, asertywne w wyrażaniu swoich myśli, odważne w przełamywaniu pewnych stereotypów, podobnie jak są kobiety niepewne siebie czy mające więcej lęku. W obu przypadkach jest to związane z ich temperamentem czy osobowością - mówi w rozmowie z WP Kobieta Izabela Słoniewska, psycholożka i psychoterapeutka z Kliniki PsychoMedic.pl.

- Wyobrażam sobie, że w pierwszym wypadku kobieta z takim charakterem może wziąć sprawy w swoje ręce i nie czekać na to, aż z inicjatywą wystąpi mężczyzna. Nie generalizowałbym jednak. Wydaje mi się, że na otwartą rozmowę na temat małżeństwa stać wiele kobiet i może wynikać to nie tyle z ich charakteru, ile np. z przeszłych doświadczeń czy wieku - dodaje ekspertka.

Chciała być żoną

Anna o małżeństwie rozmawiała z Marcinem często. Chciała być żoną i było to dla niej ważne. Ponieważ nie mogła się doczekać oświadczyn ze strony chłopaka, postanowiła sama wyjść z inicjatywą.

- Byliśmy na wakacjach. Plaża, morze, zachód słońca. Nie myślałam nad tym jakoś długo. Jedyne, co zorganizowałam, to wino i dwa kieliszki. Stanęłam przed nim i zapytałam, czy wyjdzie za mnie. Nie klękałam. Pierścionka też nie miałam. Gdy zadałam pytanie, zaczął się śmiać. Jednak odpowiedział, że "tak", że przyszłość widzi tylko ze mną u swojego boku – mówi w rozmowie z WP Kobieta Anna Kamińska.

Po powrocie do Warszawy to Marcin oficjalnie oświadczył się Annie.

- Wtedy już wiedział, że na pewno się zgodzę. Zaprosił mnie na uroczystą kolację i oficjalne zaręczyny wyglądały jak w amerykańskich filmach. Był pierścionek z brylantem, piękne okoliczności. Uklęknął przede mną, a później zaczęliśmy przygotowania do ślubu - dodaje.

Na pytanie, dlaczego się zdecydowała na tak odważny krok, Ania odpowiada, że od zawsze denerwują ją przypisane płciom zasady i to, że kobieta powinna czekać.

- Czekając, my kobiety, trzymamy się za bardzo tradycyjnych ról i zależności od mężczyzn. Często same godzimy się na brak równości w związku. Skoro chcemy spędzić z kimś resztę życia, to uważam, że najlepiej o tym mówić albo jak ja - zapytać – wyznaje moja rozmówczyni.

Z inicjatywą wyszła również Julia z Wrocławia.

- Długo czekałam na zaręczyny. Byliśmy już razem ponad 3 lata, a on nic. Zależało mi na Kubie, jednak on nic z tym nie robił. Akurat przyszedł taki czas, że zaczęłam być o niego bardzo zazdrosna i wtedy pomyślałam: "teraz albo nigdy". Albo będziemy razem, albo się rozstaniemy - wyznaje kobieta.

Ponieważ oboje pracowali w branży eventowej, Julia postanowiła oświadczyć się z pompą.

- Dogadałam się z organizatorami, że w trakcie jednej z przerw wydarzenia zaproszą nas na scenę i wtedy ja ze specjalnie wygrawerowaną obrączką zapytam go, czy zostanie moim mężem. Przygotowałam się jak na wielki bal. Miałam okropną tremę, ale się udało. Poprosiłam go o rękę na scenie przy setkach ludzi. Był zdziwiony i zmieszany, ale się zgodził. Chciałam w ten sposób pokazać dziewczynom, które do niego "startowały", że jest mój. Jesteśmy małżeństwem od 8 lat - śmieje się Julia.

Dziewczyna dodaje, że dzisiaj już nie miałaby takiej odwagi, a jej ówczesny chłopak nie lubi tego wspominać.

- Kilka tygodni później zaskoczył mnie. Zabrał mnie na przelot balonem i nad ziemią wyjął już prawdziwy pierścionek zaręczynowy i oficjalnie poprosił mnie o rękę. Do dzisiaj mówi, że byłam w gorącej wodzie kąpana, i że go uprzedziłam. Może i tak, ale najważniejsze, że nasza miłość jest ponad wszystko i najsilniejsza – dodaje kobieta.

Podobnie jak Ania i Julia, również dziewczyna Krzyśka, uprzedziła go z oświadczynami.

- Miałem dla niej pierścionek zaręczynowy, ale czekałem na odpowiedni moment – opowiada Krzysiek. – I nie zdążyłem.

Mężczyzna pamięta, że któregoś popołudnia jego dziewczyna wybiegła z domu "do sklepu". - Gdy wróciła po prostu zapytała mnie, czy zostanę jej mężem. Nie było przygotowań, restauracji, róż czy pierścionka dla mnie – śmieje się Krzysztof. – Ona po prostu uklęknęła przede mną i zapytała, czy nie zechciałbym się z nią ożenić.

Mężczyzna przyznaje, że rozmawiali na temat oświadczyn wcześniej parę razy. – Powiedziałem, że moim zdaniem oświadczyny w wykonaniu dziewczyny są super. Jednak nie spodziewałem się, że ona zdecyduje się na taki krok.

Krzysiek dodaje, że po kilku dniach od jej oświadczyn ofiarował partnerce wybrany pierścionek i zorganizował zaręczyny po swojemu. Mężczyzna uważa, że oświadczyny powinny być przemyślaną decyzją o wspólnym życiu, którą podejmuje dwoje dorosłych ludzi. Mniejsze znaczenie jego zdaniem ma to, kto kogo poprosi o rękę.

– Dla mnie to było bez znaczenia. Chcę być w związku szczęśliwy, a z moją żoną jestem. Tylko to się dla mnie liczy, a nie jakieś zasady– wyznaje Krzysztof.

"Znak naszych czasów"

To, że kobiety przy oświadczynach biorą sprawy w swoje ręce, jest w pewnym sensie "znakiem naszych czasów". Dziś kobiety mogą więcej niż kiedyś, mają więcej swobody, wolności i odwagi, by pozwolić sobie na więcej.

- Coś, co kiedyś kulturowo było nie do przyjęcia, dziś jest akceptowane. Nie wiem jednak, czy ten czynnik jest najistotniejszy. Istotne wydają mi się powody, dla których kobieta może się zdecydować, może nie tyle na "oświadczanie się", a na wyrażenie wprost własnych potrzeb dotyczących małżeństwa – mówi psycholożka Izabela Słoniewska.

- Wydaje się, że bardziej skłonne mogą być do tego kobiety, które są w pewnym wieku i chciałyby np. założyć rodzinę. Te kobiety mogą chcieć wiedzieć, że inwestując swój czas i zaangażowanie, nie zostaną "wpędzone w lata" i zostawione. Jest to związane z ich zegarem biologicznym, który instynktownie popycha je w kierunku stabilizacji. Inaczej o małżeństwie będzie myślała 20-latka, a inaczej 30-latka - dodaje Słoniewska.

Specjalistka podkreśla, że ważne jest, aby w parze otwarcie mówić o swoich potrzebach.

- Wyraźny sygnał od kobiety dotyczący małżeństwa może ułatwić mężczyźnie decyzję o oświadczynach. Wtedy również on nie mierzy się z lękiem i niepewnością, czy zostanie przyjęty. Wejście w małżeństwo odbywa się na zasadzie wspólnie przemyślanej i omówionej decyzji - zaznacza Słoniewska.

Psycholożka podkreśla jednocześnie, że fakt, iż oświadczyny pochodzą z jednej czy z drugiej strony nie ma jej zdaniem dużego wpływu na jakość późniejszego małżeństwa.

- Dobry związek może zostać stworzony i w jednej, i w drugiej sytuacji – kwituje psycholożka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (67)
Zobacz także